..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago


Noir seria druga, odcinek 30



Droga - początek.



- Szczęśliwej drogi kochanie... wróć do mnie bezpiecznie...
Altena ucałowała Chloe, która z trudem oderwała się od jej ramion. Otulona swym ciemnozielonym płaszczem powoli oddalała się ku drodze między winnicami.
Kapłanka długo stała bez ruchu, aż sylwetka dziewczyny zupełnie znikła za zakrętem. Stłumiła westchnienie i weszła do środka. Wzdrygnęła się z zimna. W korytarzu rozpaliła pochodnię, a za nią rząd następnych. Przed drzwiami sypialni Kiriki i Mireille zatrzymała się nasłuchując. Była idealna cisza. Zawahała się chwilę, poczym skierowała na schody prowadzące do łaźni. Tam nawet pochodnie nie były potrzebne. Woda z gorących źródeł parowała, a światło słoneczne padające z kilku stron z góry przez niewielkie okienka odbijało się i tańczyło wśród skał, sprawiając, że woda lśniła i migotała zapraszająco.
Rozpuściła włosy i ściągnęła z siebie suknię. Powoli zanurzyła się w wodzie i westchnęła z ulgą. Promień słońca zatańczył na jej włosach, które unosiły się wokół niej na powierzchni. Schowała się za kawałkiem skały, przymknęła oczy i trwała tak kilka minut w bezruchu, zatopiona w myślach.
- Chloe... - szepnęła i przesunęła dłonią po policzku, szyi, piersiach... - potem jakby obudziła się, otworzyła oczy i poruszyła niespokojnie wywołując plusk wody.
- Och... - na nieoczekiwany dźwięk wyjrzała zza skały.
- ... przepraszam... myślałam, że nikogo tu nie ma... - Mireille na próżno starała się zasłonić. Stała na brzegu całkiem nago, a jej ubrania leżały kilka metrów dalej. Kapłanka uśmiechnęła się ubawiona i wynurzyła do połowy nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Nie chciałam was budzić.
- Przyjdę później - Mireille za wszelką cenę usiłowała nie patrzeć w jej stronę, ale było to coraz trudniejsze. Altena przepłynęła w jej stronę i stanęła na brzegu. Korsykanka zamarła. Włosy kapłanki zakrywały ją jednak niemal całkowicie i przylegały do jej ciała dokładnie.
- Możesz podać mi ręcznik?
- Co? - Mireille z trudem wydobyła z siebie głos. Altena znów spojrzała na nią z rozbawieniem. Zbliżyła się do niej jeszcze o krok. Pasmo włosów na jej ciele rozchyliło się nieznacznie sprawiając, że Mireille poczuła, że się czerwieni. Altena znów wydała się tego nie zauważyć i bez cienia skrępowania pochyliła się i podniosła białe płótno, które widać służyło jej za ręcznik i owinęła się nim.
- Zmarzniesz, jak będziesz tak dłużej stała... - szepnęła blondynce prosto do ucha. Mireille opanowała chęć odepchnięcia jej. Zanim zdążyła odpowiedzieć, Kapłanka oddaliła się w przeciwległy róg "łazienki". Mireille westchnęła i zanurzyła się w ciepłej wodzie. Odpłynęła kilka metrów w stronę wystającego kawałka skały, tego, za którym wcześniej nie spostrzegła Alteny, ukryła się w jego cieniu i przymrużyła oczy. Kapłanka wydawała się ją ignorować. Usiadła na kamieniu i chwyciła ozdobny grzebień, położony wcześniej na jej szatach. Pochyliła się nieznacznie w stronę pasma słonecznego, przekradającego się przez otwór w górze, odbitego w wodzie by paść prosto na kawałek ściany i kamień, na którym usiadła. Wyglądało to trochę tak, jakby na twarz Alteny padał reflektor, podkreślający złotawy blask jej włosów, które jednocześnie wydawały się iskrzyć z każdym jej ruchem. Kiedy powoli zaczęła je rozczesywać, płótno obsunęło się o kilka centymetrów za bardzo, ona jednak wydała się tego nie zauważać. Po kilku, a może kilkunastu minutach odłożyła grzebień i uśmiechnęła się w stronę Mireille.
- Och... - Korsykanka odwróciła gwałtownie głowę, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że przez cały ten czas nie odrywała oczu od Alteny, co musiało zostać zauważone. Wydało jej się, że woda zrobiła się jakaś bardziej gorąca. Na tyle, że nie mogła dłużej pozostać w bezruchu. Powróciła do brzegu i, starając się nie wynurzyć za bardzo, sięgnęła po swój ręcznik. Pozostawiła go jednak o pół metra za daleko. Wściekła, znów poczuła na sobie rozbawiony wzrok Alteny. "Nie dam jej tej przewagi" - zdecydowanie wynurzyła się z wody. Za wszelką cenę starając się nie patrzeć przed siebie, chwyciła wreszcie ręcznik i owinęła się szczelnie. Kątem oka dostrzegła, że Kapłanka powróciła do czesania włosów. "W ten sposób nikt nie zdołał się wykąpać" - opanowała nagłą chęć roześmiania się z własnej ironii. "To miejsce nie jest na tyle duże, by wciąż na siebie nie wpadać..." - rozważała bezgłośnie dalej i sięgnęła po ubrania z zamiarem wytarcia się dopiero w sypialni.
- Mireille - cichy, jedwabisty głos Alteny znów był tuż przy niej. Tak bardzo starała się ignorować obecność kapłanki, że znów nie zauważyła, kiedy ta zbliżyła się do niej. Przybladła. Normalnie takie osłabienie czujności kosztowałoby ją życie. Obejrzała się.
- Nie jestem twoim wrogiem - Altena przesunęła dłonią po jej policzku. Mireille zesztywniała. Nie odsunęła się jednak, zdecydowanie patrząc jej w oczy. Kapłanka odwzajemniła spojrzenie. Znowu powróciło uczucie gorąca, jakie wcześniej - chyba - biło od wody. To było jak pojedynek. Kto pierwszy okaże zmieszanie, ten wyjdzie na słabszego. Choć Mireille nie potrafiłaby oddać tego słowami, gotowa była tak stać przez następną godzinę, by tylko zmusić Altenę do spuszczenia wzroku. Tak się jednak nie stało.
- Mireille? - delikatny głos podziałał na nie niczym wybuch. Na schodach ukazała się Kirika. Patrzyła na nie z lekkim zdziwieniem. Ubrana w piżamę, z ręcznikiem i przyborami toaletowymi w ręku, wyminęła je i skierowała się ku małym drewnianym drzwiczkom toalety. Obydwie obejrzały się na nią bezmyślnie. Wreszcie pierwsza ocknęła się Altena.
- Za pół godziny śniadanie - podniosła swoją suknię i skierowała się ku wyjściu.
Alteno... - dziewczyna raz po raz powtarzała bezgłośnie to imię schodząc powoli przez winnice.
Pragnę cię. Coraz bardziej. Szaleję bez ciebie. Bez twego dotyku. Rozpaliłaś mnie tak bardzo, że teraz nie umiem już żyć inaczej jak na oczekiwaniu, kiedy znów mnie ogarniesz...
Ocknęła się i rozejrzała nerwowo.
Tracę koncentrację. Nie wolno zatapiać się w marzeniach podczas misji.
Skarciła się w myśli i przyspieszyła kroku.
Wioska powitała ją ciszą, tylko kilku pasterzy wyprowadzało owce. Spojrzeli na nią i pochylili nieznacznie głowy w pełnym szacunku pozdrowieniu. Odpowiedziała im tym samym. Zeszła na główną drogę i skierowała się do kościoła. Przed główną bramą czekał na nią samochód. Usiadła na tylnym siedzeniu.
- Perpignion - oznajmiła cichym tonem kierowcy, który bez słowa zapalił silnik. Chloe rozsiadła się wygodniej, poczym z kieszeni płaszcza wyciągnęła kopertę.
Moja Ukochana Chloe,
Na każdym zakręcie Twej drogi będę czuwała nad Tobą. Jesteś życiem dla nadziei tego świata. Jesteś moim życiem. Pamiętaj o tym. Gdy dotrzesz do fałszywych owoców, zetnij je, zanim zmienią się w zatrute wino. Nie możemy pozwolić, by zniszczyły nasz świat.
Czekam na Ciebie, Najpiękniejsza moja. Jestem przy Tobie w każdym momencie, w każdym Twoim ruchu i myśli. Nasz sen jest tak blisko... Marzę o Tobie... i o szczęściu w Zielonej Krainie.
Niech te słowa prowadzą Cię i dodają sił, gdy znajdziesz się blisko Ciemności. Moja miłość nigdy Cię nie opuści.
Twoja na wieki,
Altena

Chloe uśmiechnęła się i ucałowała pergamin. Ostrożnie schowała go z powrotem do koperty i westchnęła cicho.
"Nie mogę się dekoncentrować." Ponownie skarciła się w myślach. Wyprostowała się i poprawiła płaszcz.
Samochód przyspieszył gwałtownie, gdy dojechali do autostrady.
- Gdzie jest Chloe? - Kirika usiadła przy stole koło pustego krzesła. Do Mireille dopiero teraz dotarło, że nie widziały dziewczyny od poprzedniego wieczora. Siedziała obok Kiriki, starając się wyglądać na spokojniejszą i pewniejszą siebie niż się czuła. W rzeczywistości wciąż rozpierała ją złość i - coś jeszcze, czego nie potrafiła opisać, ale co powodowało, że miała ochotę zerwać się i uciec jak najdalej od całego tego miejsca. Gdy weszła do jadalni, Altena siedziała już i czekała na nie, wydając się nie pamiętać o scenie sprzed pół godziny. Śniadanie stało gotowe, jak zwykle świeże pieczywo, sery i winogrona - sugerując, że ktoś musiał to dopiero co przynieść i przygotować, Mireille nie podejrzewała o to Alteny.
- Chloe musiała opuścić Dwór na kilka dni - odparła kapłanka. Ton jej głosu sugerował, że nie zamierzała powiedzieć im niczego więcej. Śniadanie spożyły w milczeniu. Wreszcie Altena podniosła się z miejsca i uśmiechnęła do nich.
- Chcę wam coś pokazać - wskazała dłonią by podążyły za nią. Zaprowadziła je do pokoju służącego jej widocznie za bibliotekę. Mimo woli Mireille rozejrzała się ciekawie. Kirika podeszła do drewnianego stołu, na którym, obok świecznika, leżała otwarta książka.
- Tak, to Langon Manuskrypt - potwierdziła, widząc jak dziewczynie rozszerzyły się gwałtownie oczy.
- Chyba nie miałyście jeszcze okazji obejrzenia go w całości.
Mireille podeszła do stołu.



strony: [1] [2] [3] [4]
komentarz[13] |

Komentarze do "Noir seria druga, odcinek 30"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.028972 sek. pg: