Bicie dzwonu przywołało Mireille do rzeczywistości. Kirika natychmiast otworzyła oczy.
- Och... - Korsykanka przeciągnęła się zrezygnowana. Ramiona bolały ją po wczorajszym winobraniu, uświadomiła sobie, że odkąd obie opuściły Paryż, przestały też trenować i właśnie odczuła tego skutki.
- Kiriko?
- Tak?
- Powinnyśmy znów zacząć ćwiczyć.
Japonka skinęła głową.
- Po winobraniu.
- Co? Dziś też?
- Tak.. myślę, że dopóki Chloe nie wróci, codziennie...
Mireille westchnęła ciężko.
Gdy zeszły na śniadanie, stół był nakryty na dwie osoby.
- Gdzie ona jest? - Mireille rozejrzała się niespokojnie
- Altena jest w świątyni. To jej czas modlitwy - objaśniła Kirika - na pewno dołączy do nas w winnicy.
Słońce tego dnia było jeszcze bardziej gorące, a powietrze parne jak przed nadchodzącą burzą. Nie było widać jednak śladu chmur, które zbierały się zwykle nad najwyższymi szczytami, by pod wieczór ochłodzić winnice deszczem. Promienie prześlizgiwały się po kamieniach, odbijały w jeziorze i zatrzymywały na chwilę na kolumnach sugerujących, że przed wiekami Dwór był o wiele większy. Właściwie przypominał nieco grecką świątynię - pomyślała Mireille idąc powoli obok Kiriki. Zdecydowała się przynajmniej poznać to miejsce jak najlepiej, cokolwiek miały przynieść następne dni. Zresztą, musiała przyznać - było przepiękne, mogła docenić to teraz, kiedy nie musiała się skradać z bronią w ręku jak przed paroma miesiącami. Nie zdawała sobie sprawy, kiedy przestała trwać w napięciu czekając na atak. Po obudzeniu pierwszą rzeczą, którą robiła nie było sprawdzanie, czy broń znajduje się w zasięgu ręki, tylko uśmiechała się na widok śpiącej Kiriki, ufnie wtulonej w jej plecy.
Podczas ich nieobecności w sypialni (przestały zachowywać pozory, że śpią osobno), Altena najwyraźniej kazała zaopatrzyć je w więcej ubrań. Mireille zdumiało, jak wszystko było idealnie w jej rozmiarze. Włożyła na siebie letnią, błękitną sukienkę bez rękawów, z dość głębokim dekoltem, na tyle, że twarz Kiriki oblała się delikatnym rumieńcem, gdy obie pochyliły się nad winogronowym krzewem.
- Idę na drugą stronę - Kirika chwyciła większy koszyk i zniknęła za zakrętem. Mireille kiwnęła głową i otarła pot z czoła. Upał stawał się coraz większy. Westchnęła i powróciła do zrywania.
- Uważaj byś się za bardzo nie spiekła - delikatny głos za jej plecami sprawił, że prawie podskoczyła.
Altena, z koszykiem w ręku stanęła tuż za nią. Mireille zatkało na chwilę. Kapłanka przeszła do następnego rzędu i pochyliła się nad krzewem. Przez dłuższy czas każda zrywała w milczeniu. W pewnej chwili zbyt dojrzała kiść winogron rozpadła się w dłoni Mireille. Krople ciemnoczerwonego soku spłynęły jej po szyi i skryły się pod sukienką. Korsykanka odłożyła na chwilę koszyk i nieudolnie starała się wytrzeć je jakoś ręką, niewiele to jednak dało.
- Nie przejmuj się, to nic nie szkodzi - odezwała się cicho Altena. Mireille spojrzała na nią. Kapłanka od jakiegoś czasu nie odrywała od niej wzroku. Teraz dopiero dziewczyna zauważyła, że też nie uniknęła winogronowego soku. Altena miała na sobie swą codzienną szatę, w której temperatura musiała dawać się jej o wiele bardziej we znaki. Mireille nie mogła się powstrzymać.
- Zawsze musisz się tak ubierać? - kapłankę wyraźnie zamurowało.
- Ee... n-nie. Nie wiem - wyglądała, jakby sama się nad tym nagle zastanowiła. Mireille odwróciła wzrok by ukryć uśmiech. Materiał sukienki przykleił jej się do skóry uwydatniając wszystkie kształty. Kątem oka dostrzegła, jak Altena otarła nieznacznie pot z czoła i rozluźniła apaszkę przy kołnierzu. Powróciła do winogron. Korsykanka zrobiła to samo, zdawała sobie jednak sprawę, że kapłanka nie przestawała jej obserwować. Może przez słońce, może przez upał, poczuła przypływ pewności siebie i... jakiś rodzaj zadowolenia. Chyba. Albo czegoś jeszcze. Co w każdym razie spowodowało, że wstała powoli i przeciągnęła się by rozprostować plecy. Kiść winogron wysunęła się z dłoni Alteny i upadła na ziemię. Mireille mało nie zachichotała. Podniosła swój pełen koszyk i przeszła kilka kroków w jej stronę.
- Chyba... tę część skończyłam.
Altena podniosła się i spojrzała jej prosto w oczy.
- Chyba tak... - stała jej na drodze do przejścia, ale nie ruszyła się z miejsca. Dziewczyna podeszła jeszcze bliżej, tak, że koszyk prawie dotykał piersi Alteny. Przez chwilę patrzyła na delikatne rumieńce na twarzy kapłanki.
- Alteno? - spoza pobliskiego rzędu wyłoniła się Kirika. Jej koszyk również był wypełniony po brzegi. Przeszła kilka kroków w jej stronę, po czym dopiero dostrzegła Mireille zasłoniętą nieco liśćmi. Obydwie jednocześnie gwałtownie odwróciły się do niej.
- Skończyłam... - obrzuciła Mireille pytającym spojrzeniem.
- To dobrze. Odłóżcie zapasy na miejsce, spotkamy się przy obiedzie. Nie patrząc w ich kierunku, kapłanka chwyciła swój kosz i oddaliła się szybkim krokiem.
- Mireille? - Kirika patrzyła na poplamioną sukienkę ściśle przylegającą do piersi dziewczyny. Mireille ocknęła się.
- Idziemy?
Japonka obrzuciła ją zamyślonym wzrokiem.
- Kiedy wraca Chloe?
Mireille obruszyła się.
- Skąd mam wiedzieć?
Kirika nie odpowiedziała. Powoli ruszyły w stronę zabudowań.
Elbereth.
strony: [1] [2] [3] [4]
|