Dłoń Miłości by unieść grzechy świata
Dłoń Ciemności by ochronić Miłość
Dwie Dziewice w jedno złączone
Strzeżcie pokoju...
Mireille zatrzasnęła książkę.
- I to ma być warte śmierci tylu ludzi?
Altena zmarszczyła brwi.
- To są słowa prawdy, dzięki której ten świat jeszcze istnieje - powiedziała cicho.
- Nie rozumiem twoich motywów. Nie zależy ci na niczym ani nikim poza twoją chorą ideologią.
- Mylisz się - kapłanka usiadła za stołem i na powrót otworzyła manuskrypt. Uniosła oczy w ich stronę i dodała łagodniej.
- Gdyby mi nie zależało, nie byłoby nas wszystkich tutaj - Mireille chciała się odezwać, ale Kirika chwyciła ją za rękę.
- Naprawdę myślisz - ciągnęła Altena - że gdybym was tu nie wezwała, Soldat zostawiliby was w spokoju? Po tym, jak odmówiłaś przyłączenia się do nich? - uśmiechnęła się na widok zaskoczenia na jej twarzy.
- Tak, o tym też wiem. Wtedy... przysłali cię do mnie, byś jako Noir została szpiegiem opozycji, by zniszczyć mnie w dogodnym momencie. To nawet zgadzało się z tym, co planowałaś... zemsta na tych, co doprowadzili do śmierci twoich rodziców... - dłoń Mireille zacisnęła się w pięść - ale twój prawdziwy powód był inny - kapłanka spojrzała w stronę Kiriki.
- Przybyłaś tu dla niej - po raz któryś już Mireille miała wrażenie, że głos Alteny odbija się echem w jej głowie i trafia prosto do serca, powodując, że nie była w stanie się ruszyć ani myśleć. Wzdrygnęła się starając się otrząsnąć z tego wrażenia.
- Jednak chciałaś, byśmy cię zabiły. Dlaczego?
- To zrozumiesz, gdy przeczytasz całość - Kapłanka wręczyła jej książkę. Mireille zawahała się, po chwili jednak odebrała ją od niej. Altena znów się uśmiechnęła.
- Teraz przebierzcie się - przed nami długi dzień w winnicy - dodała prawie wesoło. Korsykanka otworzyła szeroko oczy.
- Co mamy robić? - po kilku minutach spytała z niedowierzaniem Kirikę. Japonka wręczyła jej pokaźnych rozmiarów koszyk.
- Zbieranie winogron należy tu do najważniejszych zajęć... oprócz treningów oczywiście - dodała Kirika obojętnym głosem. Mireille mało nie potknęła się ze zdumienia. Jej partnerka ciągnęła dalej.
- Jeśli Altena nie medytuje, nie udziela audiencji lub nie prowadzi zebrań, zwykle jest w polu. Mówi, że dzięki jej sile winogrona dają piękniejsze owoce... - Mireille słuchała tego z niedowierzaniem. Rzadko kiedy Kirika opowiadała coś sama z siebie, jeszcze rzadziej wydawała się tak ożywiona.
- Wydaje się, że bardzo ci się tu teraz podoba... - powiedziała z cieniem goryczy w głosie. Kirika chwyciła ją za rękę w odpowiedzi.
- To miejsce teraz jest... inne. - odparła w zamyśleniu.
Przez kilka minut szły w milczeniu. Mireille starała się opanować chaotyczny napływ myśli i wspomnień. Po Pojedynku, jak nazywały starcie z Alteną i Chloe sprzed kilku miesięcy, jej przywiązanie do Kiriki wybuchnęło z gwałtowną siłą. Spędziły kilka tygodni dochodząc do siebie. Wyjechały do Grecji na kilkutygodniowy odpoczynek. Przez ten czas nie odrywały się prawie od siebie, bez słów udowadniając jak bardzo są ze sobą związane. Czy to w wyniku psychicznej samoobrony, czy z obawy, że koszmar powróci, ani razu nie rozmawiały o przeszłości. Mireille bardzo szybko nauczyła się oddzielać "jej Kirikę" od tamtego dziecka, co zostało przysłane na Korsykę, by zastrzelić jej rodzinę. Kirika, jeśli dręczyły ją wspomnienia, to widoczne to było tylko w nagłych grymasach smutku na jej twarzy i w koszmarach sennych. Mireille budziła ją po kilka razy w środku nocy i robiła wszystko, by je odgonić.
Ich kruchy spokój runął, gdy nadszedł pierwszy list od Alteny. Najpierw czekały na akty zemsty. Czuwając na zmianę po nocach, w każdym cieniu za oknem spodziewały się Chloe, każdy przejeżdżający czarny samochód wydawał się je śledzić. Jednak dalej nic się nie działo. Altena milczała przed kilka następnych miesięcy a one podświadomie zaczęły wierzyć, że słowa listu mówiły prawdę. Tylko Kirika była coraz bardziej i bardziej przybita, a gdy Mireille pytała o przyczynę, milczała. Tylko raz, gdy siedziały w kawiarni, dziewczyna obracała w dłoni ozdobny widelczyk do ciasta i nagle po twarzy spłynęły jej łzy.
- Nie chciałam... - szepnęła. Mireille tylko chwyciła jej rękę.
Ocknęła się. Chloe zachowywała się, jakby to się nie stało - pomyślała. Tymczasem zagłębiły się w winogronowe krzewy. Mireille zawahała się. Kirika bez słowa oddaliła się w dalsze rzędy, Altena obejrzała się na nią.
- Gdy kosz będzie pełen, zapamiętaj miejsce gdzie skończyłaś i przyjdź do mnie - nie czekając na odpowiedź, oddaliła się w drugą stronę winnicy. Mireille westchnęła.
W Perpignion czarny samochód zatrzymał się przed eleganckim hotelem. Chloe weszła do środka i skierowała się prosto w stronę jednego z apartamentów. Recepcjonista tylko skinął jej nieznacznie głową. Dziewczyna weszła do środka. Rozejrzała się, otworzyła szafę z ubraniami i sprawdziła zawartość. Po kilku minutach odezwał się dzwonek telefonu.
- Wiadomość dla pani, w recepcji.
- Proszę przynieść na górę - odpowiedziała i odłożyła słuchawkę. Nieznacznie włożyła jedną rękę do kieszeni płaszcza. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść - rzuciła cicho. Drzwi otworzyły się powoli. Chłopiec hotelowy trzymał w ręku kopertę. Popatrzył na nią z wahaniem i wyciągnął rękę.
- Otwórz - rozkazała. Chłopak wyraźnie zadrżał ze strachu. Chloe wyciągnęła rękę z kieszeni płaszcza. Między palcami coś wyraźnie zabłyszczało.
- Powiedziałam otwórz - dodała groźniej. Chłopak drżącą ręką odchylił wierzch koperty. W następnej sekundzie uskoczył i rzucił się do ucieczki. Chloe owinęła twarz szczelnie płaszczem i rzuciła się w stronę okna. Pokój wypełnił białawy opar. Zaczekała aż powoli opadł wraz z powiewem świeżego powietrza. Cisnęła sztyletem w stronę otwartych drzwi, skąd wciąż dobiegał gwałtowny kaszel, poczym wyskoczyła przez okno. Za jej plecami rozległa się salwa karabinu maszynowego. Zgrabnym piruetem przedostała się na sąsiedni dach i szybko znalazła się w plątaninie uliczek starszej części Perpignion.
- Nie spodziewałam się żadnych wiadomości - mruknęła do siebie.
strony: [1] [2] [3] [4]
|