..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago




- Miłego wieczoru... Mireille... - jej głos wydawał się jeszcze brzmieć, gdy drzwi już się zamknęły a Mireille została sama w pustym korytarzu. Westchnęła. Zdziwiło ją jednak, że cała jej irytacja powodowana tym nieco górnolotnym i zarozumiałym sposobem bycia Alteny, ulotniła się gdzieś. Czuła się za to pełna energii i ożywienia. Bardzo chciała, aby Kirika już wróciła. Ale wieczór już zapadł, a dziewczyna się nie pokazywała. Mireille przygotowała sobie w kuchni duży kubek zielonej herbaty i z westchnieniem poszła do sypialni po Langon Manuskrypt.
Paryż, Loara.
Czarny samochód oddalił się szybko, a na moście widniała tylko szczupła sylwetka spowitej w długi płaszcz dziewczyny. Chloe odprowadziła go wzrokiem, poczym kilkoma skokami dopadła brzegu i kryjąc się w mniej oświetlonych częściach Starego Miasta pobiegła w plątaninę paryskich uliczek. W ręku ściskała niewielką kopertę. Dopiero kilkaset metrów dalej, kiedy nabrała pewności, że nikt jej nie widzi, zatrzymała się i korzystając ze słabego światła latarni, trochę nerwowo rozerwała papier.
Moja Ukochana Chloe,
Jeżeli moje modlitwy zostaną wysłuchane, Twoja misja niedługo dobiegnie końca. To, czego dokonałaś w ostatnich dniach, napełniło mnie i naszych Wierzących prawdziwą radością. Och, Chloe... jakże niecierpliwie czekam na Twój powrót... Pozostało jednak jeszcze jedno źródło zła, które zamierza uderzyć mieczem między nas.

Chloe zmarszczyła brwi i zacisnęła mocniej rękę na kopercie.
A kiedy już wykonasz swe zadanie, wróć do mnie jak najszybciej...
Tęsknię,
Twoja na wieki,
Altena

Chloe ucałowała list i schowała go do kieszeni. Niezawodne jak dotąd przeczucie podpowiedziało jej, że ktoś zwrócił na nią uwagę. Przez kilkanaście sekund stała nieruchomo pomiędzy kamienicami, poczym błyskawicznym skokiem w górę wspięła się po gęstej winorośli na dach najbliższej i po kilku sekundach była kilka budynków dalej. Nie myliła się. Przez ulicę, na której wcześniej stała, biegła dziewczyna. Wyraźnie wystraszona, rozejrzała się jakby czegoś szukała i zatrzymała na sekundę jakby niepewna, w którą stronę skręcić. To okazało się być jej błędem. Strzał pistoletu i krzyk zmieszały się w jedno. Chloe usłyszała tylko silnik samochodu i krzyki mieszkańców kamienic, którzy otwierali okna, by zobaczyć, co się dzieje. Nikt nie zauważył leżącej w cieniu winorośli dziewczyny. Chloe cierpliwie poczekała, aż wszystkie okna ponownie zostały zamknięte i zsunęła się bezszelestnie na ulicę. Dziewczyna była ledwo przytomna, z głęboką raną w boku.
- Nie ruszaj się - szepnęła Chloe, gdy ta jęknęła patrząc na nią z przerażeniem. Chloe wprawnie odsłoniła jej ranę i rozdzierając kawał materiału z długiej spódnicy tamtej, zatamowała krwawienie. Przy tej czynności otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. Z kieszeni dziewczyny wypadł charakterystyczny, stylizowany zegarek, z symbolem dwóch klęczących wojowniczek. Soldat.
Moja Ukochana Chloe,
Nie potrafię wyrazić bólu, który czuję za każdym razem, kiedy mnie opuszczasz. Niestety, świat jest coraz częściej ważniejszy od naszych pragnień. Najdroższa moja, bądź ostrożna. Mam złe przeczucia...

Altena zgniotła kartkę i upuściła pióro na podłogę. Drzwi to sypialni uchyliły się nagle.
- Mireille? - spojrzała ze zdziwieniem na Korsykankę, która zbliżyła się do niej szybkim krokiem i chwyciła za gardło. Wyszarpnęła się tak mocno, że obydwie zatoczyły się na środek pomieszczenia.
- Powiesz mi teraz wszystko, co tu się dzieje... wszystko...
- Mireille!
Ale dziewczyna trzymała ją mocno za ramiona. Twarz miała czerwoną ze złości i nadmiaru wina. Do tego ubrana była jedynie w krótką, letnią koszulkę nocną, co czyniło tę sytuację jeszcze dziwniejszą. Kapłanka z całych sił odepchnęła ją od siebie, aż dziewczyna upadła na podłogę. Jednak wstała natychmiast i skoczyła do przodu z taką wściekłością, że przewróciła ją na łóżko.
- Mireille, co ty wyprawiasz? Uspokój się...
- Nie będziesz... mnie... całe... życie... dręczyć... - wydyszała jej prosto w usta i uderzyła w twarz. Kapłanka skrzywiła się ze zdumienia i bólu. Ku jeszcze większemu zdziwieniu jednak zdała sobie sprawę, że nie potrafi się wyswobodzić. Mireille nie była od niej silniejsza, ale udało się jej ją zaskoczyć. Teraz sytuacja zaczynała wymykać się spod kontroli.
- Posłuchaj, proszę... - co osiągniesz atakując mnie? Chciałaś porozmawiać...
- Za późno - dziewczyna chwyciła ją mocniej za przeguby i spojrzała z takim uśmiechem, że kapłanka zamarła.
- Nie mogę cię zabić, nie mogę odejść... kompletna bezsilność, prawda? Całe moje życie jest pod twoją kontrolą... nie mogę już nic na to poradzić... Ale mogę zniszczyć twoje... mogę pokazać ci, jak to jest kiedy wszystko się wali... Mogę pokazać ci, gdzie jesteś słaba...
- Proszę... Mireille... - Altena zadrżała jeszcze mocniej.
- Z każdym dniem jest ci coraz trudniej bez Chloe, prawda? Taka doskonała, każdy jest zawsze na twe skinienie.. Pragniesz mnie. Choć chcesz, nie potrafisz się oprzeć. Bawiłaś się i tym... mną... pewna, że kontrolujesz wszystko, jak zawsze... Oto masz, czego chciałaś!
Ręka Mireille powędrowała pod białą szatę. Altena bezsilnie zacisnęła ręce na ramionach dziewczyny i szarpnęła się do tyłu. Mireille położyła się na niej całym ciężarem i drugą ręką z łatwością zdarła cienki, jedwabny materiał z jej piersi. Wsunęła jedną nogę pomiędzy uda Alteny powodując, że ocierały się o siebie w najbardziej wrażliwych miejscach. Altena zagryzła wargi by nie krzyczeć. Po raz kolejny spróbowała się wyswobodzić, ale jej ruch wywołał odwrotną reakcję. Rozpalone ciało Mireille przyciśnięte do niej powodowało, że traciła kontrolę nad swoim własnym. Jej serce zaczęło bić tak szybko, jakby miało wyskoczyć z piersi, a niżej...
- O Boże... - jęknęła, gdy Mireille zaczęła poruszać się rytmicznie przytknąwszy usta do jej piersi, o wiele delikatniej niż początkowo zamierzała, pocałowała ją i uniosła głowę. Po policzkach Alteny spływały łzy.
Mireille zatrzymała się.
- Powiedz, że tego nie chcesz, naprawdę nie chcesz, a przestanę.
Altena nie odezwała się, tylko jej ciałem szarpnął dreszcz. I następny. Było już za późno. Lecz jakoś Mireille nie czuła spodziewanej satysfakcji. Urzekło ją nagle, jaka twarz kapłanki była delikatna, z rumieńcami na wilgotnych policzkach, jak jej usta rozchylały się bardziej, kiedy z trudem łapała powietrze.
To, co teraz poczuła, sprawiło, że zamarła.
- Alteno...
Położyła się obok i musnęła dłonią jej włosy. Kapłanka nie przestawała się trząść. Zwinęła się wpół i tak zastygła.
Działanie wina już minęło. Mireille ukryła twarz w dłoniach. Przerażenie, jakie napłynęło do niej wraz ze świadomością, co właśnie zrobiła, sprawiło, że zrobiło jej się słabo.
- Alteno... - łzy nie pozwoliły jej dokończyć.

Elbereth.




strony: [1] [2] [3] [4]
komentarz[12] |

Komentarze do "Noir seria druga, odcinek 31"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.050378 sek. pg: