Osobisty czarodziej
Zanim zacznę na poważnie powiem tylko, że uwielbiam powyższy rysunek.
Miał być artykuł na temat doujinshi i ich twórców, ale postanowiłam poświęcić osobną recenzję mandze "Osobisty Czarodziej" Takashimy Kazusy. Jest to jedna z moich najulubieńszych twórczyń, dlatego też może się zdarzyć, że nie będę do końca obiektywna w swoich osądach.
Ci, którzy znają mnie trochę bliżej od razu domyślą się, jaką tematykę porusza wspomniana pani. Ale nie bójcie się wy wszyscy, którzy nie lubicie męskiej golizny. Takazhima Kazusa urzeknie was elegancją kreski i łagodnością przekazu.
"Osobisty czarodziej" to taki rodzaj shounen-ai, który nie epatuje wybujałym seksem, nie porusza poważnych tematów, ani też nie stara się wzbudzać silnych uczuć. Jest to jeden z tych szczęśliwych tytułów, które zostały stworzone po to, by dawać radość oglądania, by odprężać i odsuwać złe myśli z głów wszystkich "czytaczy". Jeśli ktoś już na wstępie nastawił się na długie godziny spędzone nad lekturą, może poczuć się rozczarowany, albowiem w polskim fanowskim światku dostępne są trzy rozdziały, a w zasadzie epizody, które naprawdę trudno rozdziałami nazwać. Nie ma tu żadnej ciągłości fabularnej. Ot po prostu mamy do czynienia ze scenkami rodzajowymi, które zaczynają się i kończą w obrębie jednego epizodu. Do dzieła więc, poznajmy głównych bohaterów.
Oto Natsuki Kasami, który został właśnie porzucony przez swojego sempai. Owo rozkosznie wielkookie chłopię, w drodze ze szkoły spotyka dziwacznego typa, który w dość obcesowy sposób stara się nawiązać znajomość. Załamany i zrozpaczony Natsuki prawie nie słucha paplaniny i chce jak najszybciej uwolnić się od natręta. W domu zauważa, że stał się posiadaczem dziwacznego pudełka. Z przerażeniem odkrywa, iż po uchyleniu wieczka pojawia się ten sam namolny facet, który zaczepiał go na ulicy. Mało tego, gość przedstawia się jako Matthew - czarodziej i deklaruje spełnianie wszystkich życzeń, jakie wyrazi Kasumi.
Kto z nas nie chciałby znaleźć się na jego miejscu? Ano zapewne niewielu z czytających tę recenzję mężczyzn, bowiem Matt zaczyna bez skrupułów przystawiać się do biednego chłopaka. Co prawda główny bohater preferuje mężczyzn, ale właśnie dostał kosza i jest w psychicznym dołku. Dlatego zaloty czarodzieja są dla niego bardzo nieprzyjemne. Całe szczęście, że Takashima Kazusa zdecydowała się nie robić z Natsukiego ofiary losu i dała mu dość wybuchowy charakterek. Miast więc stać się ofiarą gwałtu (jak to miałoby miejsce w typowym układzie seme-uke) Kasumi odsyła napalonego czarodzieja z powrotem do szkatułki i postanawia nigdy więcej go nie wypuszczać. Czy uda mu się dotrzymać postanowienia?
Oczywiście, że nie! Na tym właśnie polega urok tej historii. Więcej zdradzić mi nie wypada, bo opowiem całą historię i nie będziecie mieli po co czytać mangi.
strony: [1] [2] [3]
|