Love Hina
Kupa śmiechu, dziewczyn i miłosnych historii, czyli to, co Ken Akamatsu umie robić najlepiej. "Love Hina" to tylko jedna z wielu podobnych pozycji dostępna na rynku animacji ale z pewnością ciekawsza od innych i warta zobaczenia.
Keitaro Urashima to młody "spadochroniarz", który nie potrafi dostać się na wymarzony Tokijski Uniwersytet - jedną z najlepszych uczelni w Japonii. Robi to głównie z jednego powodu - przez obietnicę, którą złożył we wczesnym dzieciństwie pewnej dziewczynce. Problem polega na tym, że nie pamięta nawet jej imienia. Po kolejnym fatalnie napisanym egzaminie decyduje się na opuszczenie domu i zamieszkanie w pensjonacie babci. W tym momencie pojawia się kolejny problem - hotel został przemianowany na pensjonat dla dziewcząt, a sama babcia udała się w podróż dookoła świata. Przyjście Keitaro jest z tego powodu dość niefortunne - całkowicie przez przypadek (Panie Akamatsu...) widzi nago Narusegawę - jedną z lokatorek, ląduje w koszu na bieliznę Kitsune - następnej mieszkanki i ogólnie rzecz biorąc nie robi dobrego wrażenia na reszcie dziewcząt - Suu, Motoko i w późniejszym czasie Shinobu. Z beznadziejnej sytuacji ratuje go Haruka Urashima - jego ciotka i jedyna osoba, która od początku jest do niego pozytywnie nastawiona. Po krótkiej naradzie, dziewczęta na okres próbny dają szansę Keitaro zostać kierownikiem pensjonatu i uczyć się w nim do egzaminów na studia...
Na pierwszy rzut oka widoczna jest ogromna różnica charakterów. Keitaro - nieśmiały nieudacznik, który zaczyna podkochiwać się w pewnej siebie i zajętej intensywną nauką Narusegawie. Do tego dochodzi Shinobu - zamknięta w sobie ale jednocześnie gospodarna gimnazjalistka. Jej najlepszą koleżanką jest Suu - chaotyczna i roztrzepana 13-latka z świetną znajomością komputera (bardzo przypomina Ed z "Cowboy Bebop").
Trochę w cieniu pozostaje Motoko, która poświęca cały swój wolny czas na trening kendo i nietrudno ją zdenerwować na tyle, by zaczęła bez opamiętania używać swoich technik na innych. Kitsune natomiast to dziewczyna wiecznie pijąca sake, a jej imię znaczy po prostu "Lisica". Do tej jakże wesołej gromadki mieszkającej w pensjonacie Hinata dochodzi jeszcze sporo postaci drugoplanowych wywierających jednak duży wpływ na wydarzenia i wprowadzających sporo zamieszania (np.: Seta czy
Mutsumi - postacie po prostu genialne).
Zapewne najczęściej używanym elementem komediowym jest tutaj prawy sierpowy dziewcząt z Narusegawą na czele, który następuje zawsze po przypadkowych działaniach Keitaro. Tak więc mamy tu do czynienia z ecchi. Niektórym się to pewnie znudzi, ale sytuacje, w jakich znajduje się główny bohater są naprawdę genialne i jest się z czego śmiać. W każdym razie wybór tego gatunku oznacza jednocześnie uproszczenie kreski, która czasami prosta jest aż do bólu. Jednak pomimo tego ogólnie nie mam zastrzeżeń. Wszystko ogląda się przyjemnie i trzeba się po prostu przyzwyczaić do absurdalnego humoru.
strony: [1] [2]
|