Żeby nie było, że nic mi się nie podobało, pozostawiłam na koniec kilka kawałków, których mogę słuchać bez większych zastrzeżeń. "No Style" ma bardzo przyjemny wstęp i mimo, że nie jest to piosenka na miarę przeboju, to słucha się jej z przyjemnością. "Teddy Bear" w wykonaniu Ayumi Hamasaki jest jakby wyrwana z innej bajki. Całkowicie odbiega charakterem od reszty utworów. Co prawda wokalistka miejscami wydaje z siebie głosy podobne do psiego zawodzenia, ale wolę to, niż "umc-umc-umc" przeważającej większości piosenek. Także motywy instrumentalne, które przewijają się przez kolejne odcinki, mogę polecić bez wstydu i sromoty, a więc: "Recollect", "Pure Silence", Liquid Brain", The First Dimension", "Yuki's Theme" i "Shuichi's Theme". Są to melodie, których przyjemnie się słucha. Zmęczony hałasem słuchacz będzie miał okazję przekonać się, że mimo wszystko Japończycy potrafią sklecić całkiem porządną muzykę. Numerem jeden na mojej krótkiej liście przebojów jest "In The Moonlight". Wykonanie Kinya Kotaniego łapie za serce i wzrusza. Zwłaszcza, kiedy puszcza się ją w połączeniu z obrazem. Melancholijna melodia i delikatna (jak na standardy "Gravitation") aranżacja dają efekt miły dla ucha. Mogę słuchać tej piosenki w nieskończoność. Na zakończenie sesji z soundtrackiem proponuję "Sleepless Beauty". Mocno zaznaczony rytm w połączeniu z energiczną melodią gitary basowej daje niezłego kopa. Syntezator sprowadzony na margines akompaniamentu nie drażni, a do specyficznego głosu wykonawcy można się przyzwyczaić. Jednym słowem piosenka dobra dla śpiochów i tych wszystkich, którym z rana brakuje energii.
Zanim przejdę do openingu i endingu małe ostrzeżenie. Nie chcę brać odpowiedzialności za tych wszystkich, którzy się uzależnią od muzyki z Gravitation. Po trzykrotnym przesłuchaniu zaczynają się podobać nawet najbardziej "łomotliwe" piosenki, więc proszę nie mieć do mnie pretensji, jeśli nie będziecie mogli żyć bez codziennej dawki "grawitacji". Wiem po sobie i aż wstydzę się przyznać, czego w tej chwili słucham.
Ostrzeżenie było, mogę więc przejść do piosenki otwierającej serię TV. "Super Drive" w sam raz nadaje się jako podkład do napisów początkowych. Utrzymany w dyskotekowym rytmie doskonale wpasowuje się w charakter anime. Ma nieskomplikowaną melodię, wyraźny rytm i dobrze komponuje się z obrazem. Nie jest to może piosenka, którą polubi każdy bez wyjątku, ale wierzę, że znajdzie wielu fanów. Od strony graficznej opening przedstawia się całkiem znośnie. Przemieszanie kadrów serialu z modyfikowanymi komputerowo zdjęciami miejskiej aglomeracji daje wrażenie "dziania się". Jednak w skondensowanej dawce (jeśli ktoś ogląda po kilka odcinków pod rząd) może nieco nużyć. Natomiast "Glaring Dream" z endingu to zupełnie inna bajka. To numer trzy na liście moich ulubionych kawałków i nawet nie przeszkadza mi, że z graficznej strony nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot, kolejne kadry serialu przemykają po ekranie wespół z napisami końcowymi. Bardzo przyjemna i lekka melodia łatwo wpada w ucho, aranżacja nie drażni syntezatorem i zbyt mocnym rytmem. Słowem piosenka godna polecenia. Nawet do oglądania.
strony: [1] [2] [3] [4]
|