Boy's Next Door - Rozdział II
Adrian wraca do domu pełen mieszanych uczuć, które stopniowo przeszywają jego serce. To spotkanie... Ten chłopak... Czemu jest taki dziwny, inny niż każdy napotkany człowiek?... Dlaczego nie może o nim zapomnieć... albo zabić - tak byłoby prościej. Wymazałby go wreszcie ze swoich myśli.
"Te oczy... one mnie przerażają... (...) Jedyne co mi pozostało to go zabić!"
We śnie znowu widzi clowna wołającego go do cyrku. Cyrku mordu i strasznych przeżyć, które miały miejsce w jego przeszłości. To on mówi mu "zabij, zabij". Nagle budzi się z koszmarnego snu, w którym prześladuje go zakrwawiona kobieta z zawiązanymi oczami.
- Ty mała złodziejko! Zaprowadzę cię na policję! - słyszy Adrian, przechodząc obok sklepu. Zauważa, że jego podopieczna, którą poznaliśmy już wcześniej, coś ukradła. To pozytywka. Nauczyciel chcę za nią zapłacić, ale gdy sięga do kieszeni przypomina sobie, że wszystkie pieniądze oddał Lawrence'owi. I nagle, jak spod ziemi pojawia się Lawr we własnej osobie i oddaje Adrianowi plik banknotów.
- Vicky, nie rób tego więcej! Wystarczyło żebyś zapytała swoich nowych rodziców, a na pewno by ci to kupili! - poucza dziewczynkę kupując jej rzecz, którą upatrzyła.
- Kim jesteś? - pyta Vicky spoglądając na Lawr'a. Chłopiec bez ociągania mówi, iż jest bratem Adriana, po czym zaczyna tłumaczyć, że nie są do siebie podobni z powodu znacznej różnicy wieku. Zaczyna opowiadać o swoim "bracie"; jak grali w piłkę, jak rodzice pokładali w nim wielkie nadzieje i jak pewnego dnia uciekł z domu i nigdy już nie wrócił. Adrian z uwagą i zszokowaniem przysłuchuje się dramatycznej historii Lawrence. Przez chwilę zastanawia się, czy jest prawdziwa, jednak zaraz potem budzą się w nim mordercze instynkty i jedyne, co przychodzi mu do głowy to myśl o zabiciu młodzieńca. Musi jednak zachować maskę miłego nauczyciela i odprowadza Vicky do domu. Dziewczynka oddaje pozytywkę mówiąc, że nie może pokazać jej rodzicom. Lawr towarzyszy Adrianowi w drodze do jego domu. Przyznaje, że już wcześniej znał go z widzenia, kiedy chodził nieopodal w drodze do szkoły..
- Twój uśmiech zawsze wydaje się taki smutny. Jakbyś miał kłopoty. Zawsze chciałem wiedzieć dlaczego... i potem odkryłem Twój sekret...
Słowa Lawrence'a mocno zakorzeniają się w umyśle Adriana. Powoli zaczyna odbiegać od chęci zabicia go. Chłopak oddaje mu wszystkie pieniądze, jakie wziął podczas poprzedniego spotkania, po czym nagle rzuca się na mężczyznę i obaj upadają na łóżko.
Na pościel i podłogę opadają bezszelestnie banknoty.
-Czy kiedykolwiek myślałeś o ludziach takich jak ja... jak ranione są nasze uczucia? Czy myślisz, że lubię to, co robię?! Nie jesteśmy jak kobiety, które mogą po prostu rozłożyć nogi! Nie mamy żadnej dumy czy skrupułów! Jaką dumę możemy mieć? Lepiej już o tym zapomnieć! Ale... tak długo jak robię to z kimś innym, potrafię to znieść. Ale Ty... Tylko Ty... Nie dam sobie rady jeśli nadal będziesz mnie traktował w ten sposób...! Mówiłeś wcześniej, że to odrażające. Miałeś rację. Ale... dlaczego ludzie robiliby to sobie nawzajem dla przyjemności? Każdy szuka swojej bratniej duszy, ale nieważne jak bardzo się stara, nie może jej znaleźć. Zamiast tego zwierają dwa ciała. (...) nienawidzę tego, ale jednocześnie lubię to! Nawet jeśli jest to sen jednej noc kupiony za pieniądze.
W tym momencie chłopak całuje Adriana w szyję. Mężczyzna coraz mniej chętnie myśli o zabiciu go.
- Nie ma sprawy! Zabij mnie! Pod warunkiem, że zjesz moje martwe ciało...
strony: [1] [2]
|