..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago


Poprzez czas. Mgła



Pamiętała. Przynajmniej w chwili obecnej. Ale zdawała sobie sprawę, że ten fakt ulegnie zmianie i to już niedługo. Już teraz widziała wszystko w wyobraźni zasnute gęstą mgłą, a twarze wybawców zamazywały się w jej myślach i falowały jak poruszona tafla wody, nie pozwalając skupić się na szczegółach.
Nie była całkowicie pewna, czy powinna rozpaczać za utratą pamięci. Jakaś jej część niemal płakała z radości, że długie tysiąclecia niewoli przepadną raz na zawsze, jakby nigdy nie istniały. Ale... bała się. Nie wiedziała, ile zapomni. Bo na tym świecie ciągle musiała coś zrobić, coś szalenie ważnego. Jeżeli pamięć ją zawiedzie, jeżeli wymazane zostanie z niej wszystko, to jej istnienie straci sens. Mogła mieć tylko nadzieję.
Obejrzała się, po czym trwożliwie ruszyła przed siebie.
Mgła gęstniała.

*

Zawsze lubił przebywać wśród drzew, a już szczególnie o tej porze roku, kiedy liście zmieniały barwy i opadały z gałęzi, targane podmuchami coraz chłodniejszego wiatru, w końcu, szeleszczące pod stopami, przygniecione ciężarem kropli jesiennego deszczu. Intensywny zapach wilgoci, niedawnej burzy i leśnej ściółki oszałamiał, uzależniał niczym narkotyk.
Podążał wydeptanymi, znanymi sobie od dawna ścieżkami, ciesząc się ciszą i samotnością. Jednak w pewnym momencie zatrzymał się, wbijając wzrok w całkowicie nowy element polanki, który zdecydowanie nie pasował do reszty. Owym elementem była nieprzytomna dziewczyna, której długie blond włosy układały się w skomplikowane wzory na ściółce leśnej.

*

Kubek z ciepłą herbatą przyjemnie ogrzewał zziębnięte dłonie. Siedziała skulona na fotelu, zakutana w nieco szorstki w dotyku wełniany koc. Czuła się jak dziecko, bardzo małe i zagubione. A to uczucie, przypominało jej o... nie myśleć, chociaż przez chwilę, małą chwilkę egoizmu i samolubstwa, wybaczcie, wybaczcie wszyscy, ale...
Zacisnęła zęby i wbiła wzrok w swojego gospodarza, chcąc znaleźć jakiekolwiek zajęcie, które odpędziłoby natrętne myśli. A kogoś takiego nigdy nie widziała. Wysoki, o migdałowych oczach i spiczastych uszach, dłuższych niż jej własne, częściowo zakrytych włosami w nieznanym jej wcześniej odcieniu czerwieni, kojarzącym się w jakiś sposób z malinami, o kilka tonów jaśniejsza cera. Był wręcz... zjawiskowy.
Musiało to działać podobnie i w drugą stronę, gdyż czuła na sobie jego spojrzenie. Pewnie nieczęsto zdarza mu się znajdować księżniczki w lesie, pomyślała z przekąsem.
- Czy już możesz mówić?
- Tak. Myślę, że tak - wbiła wzrok w kubek i przygryzła wargę.
- To dobrze - uśmiechnął się lekko, miło. - Czy możesz mi powiedzieć, co robiłaś sama, w środku lasu?
- Ja... nie jestem do końca pewna. Wydaje mi się, że po prostu się tam pojawiłam - zamrugała zakłopotana. Z całą pewnością stało się coś ważnego, w wyniku czego pojawiła się w tamtym miejscu, ale... nie mogła sobie przypomnieć. Jedynym jej wspomnieniem oddzielającym teraźniejszość od przeszłości były czyjeś błękitne oczy, głębokie niczym ocean.
- Po prostu się pojawiłaś? - powtórzył pytającym tonem. - I nie pamiętasz nic oprócz tego? Może podróżowałaś z kupcami albo jakąś trupą teatralną? Ludzie samotnie nieczęsto zapuszczają się w okolice Mediny...
- Mediny? - tym razem to ona powtórzyła. - Nigdy nie słyszałam o takim miejscu.
Spojrzał na nią z wyrazem oszołomiony, przez chwilę lekko zmarszczył brwi, jakby podejrzewał ją o żart albo kpinę.
- Naprawdę - dodała. - Nigdy też nie widziałam ludzi takich jak... - zamilkła, widząc jego wyraz twarzy. Poczuła się głupio, dawno przecież nauczyła się, że nie należy oceniać ludzi po wyglądzie, ani umiejętnościach. Tak dawno... - Przepraszam, to było niegrzeczne.
- A daj spokój - lekceważąco wzruszył ramionami. - To normalne, że się od siebie różnimy. Chociaż nie nazwałbym się człowiekiem. Nawet, gdybym się uparł, to i tak wiele by z tego nie wyszło. Po prostu nie jestem człowiekiem.
Otworzyła szeroko oczy, wpatrując się w niego ze zdumieniem.
- No przecież musiałaś słyszeć o Mistykach, każdy o nas słyszał - zaczął. Jednak oblicze dziewczyny ciągle zdominowane było przez zaskoczenie. - Nie słyszałaś?
Zaprzeczyła ruchem głowy. Jasne kosmyki opadły jej na twarz, poprawiła je stanowczym ruchem. Zauważył, że miała delikatne dłonie, o długich, szczupłych palcach. Nienawykłe do pracy, białe ręce arystokratki.
- Zacznijmy od początku - oparł łokcie na kolanach, pochylając się w jej stronę. - Czy możesz mi powiedzieć, gdzie się urodziłaś.
- W Zeal - odpowiedziała krótko.
Nastała chwila niezręcznego milczenia. Twarz mężczyzny spoważniała. Odetchnął głęboko.
- To niemożliwe.
- Dlaczego? - uniosła w zdumieniu brwi.
- Zeal nie istnieje.
Kubek upadł na podłogę, rozpryskując się na drobne odłamki, połyskujące w chybotliwym świetle ognia buzującego w kominku.
- Przepraszam - jej głos przerwał ciszę. - Przypadkiem...
- Nie szkodzi, to tylko kubek - wtrącił szybko. - Nic wielkiego, zaraz się sprzątnie.
Czuł na sobie wzrok dziewczyny, gdy kręcił się po pomieszczeniu, zamiatając szklane odłamki. To było... dziwne. By uciec na chwilę od spojrzenia jej głębokich, smutnych oczu skrył się w kuchni, pod pretekstem zaparzenia nowej herbaty.
Nie był do końca pewien, dlaczego tak przejmuje się reakcjami swojego gościa, trzęsie się nad nim, jak nad jajkiem. Jednak szósty zmysł podpowiadał mu, że słowo "zwyczajna", leżało na szarym końcu listy wyrazów, jakimi można opisać jasnowłosą. A w dodatku to uczucie, jakby tętniła w niej magia, na tyle silna, że powietrze zdawało się zaginać wokół niej, falować...
Potrząsnął głową. To niemożliwe, aby ludzka istota władała magią, a przynajmniej nie powinno się zdarzyć, że pierwsza osoba, na jaką wpada, uciekając do lasu przed kurzem pokrywającym biblioteczne regały, wręcz tętni od mocy. Ale z drugiej strony...
Wlał świeży napar do nowego kubka. Wrócił. Postawił przed nią naczynie. Usiadł naprzeciwko niej. Odetchnął głęboko.
- Czy na pewno jesteś z Zeal? - miał nadzieję, że zaprzeczy. Przejęzyczenie, cokolwiek... Królestwo wznoszące się ponad ziemią było bajką, mitem. A mity nie powinny się spełniać ani pojawiać w życiu, jak mawiał jego dziadek. Przynoszą tylko nieszczęścia i rozlew krwi. Jego dziadek był bardzo mądrą osobą, mądrą pamięcią przodków, którzy stworzyli legendę i zapłacili za to własną krwią. Cudzą zresztą też.
Potwierdziła. Niestety.



strony: [1] [2]
komentarz[0] |

Komentarze do "Poprzez czas cz.1 - Mgła"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.016788 sek. pg: