Wild Cat
W kartonowym pudełku pod płotem coś pomiaukiwało. Ryuuichi wracał właśnie z mamą do domu.
- Nie możemy przygarnąć żadnych obcych psów - powiedziała mama.
- Mamo, to są koty! - obruszył się chłopiec.
- To są koty?
- Taa, koty!
Na całe szczęście dla Ryuuichiego jego śliczna mamusia okazała się totalną ignorantką, która w życiu żadnego kota na oczy nie widziała. Prawdopodobnie psom też się za wiele nie przyglądała skoro wzięła trzy wychudzone kocięta za szczeniaki. Że o lwie nie wspomnę. Lew? Powiedziałam "lew"?? Tak sie dziwnie złożyło, że pośród tego rozmiauczanego towarzystwa siedziało śliczne, pulchniutkie lwiątko. Ryuuichi z miejsca zakochał się w zwierzątku i nazwał je Ceazar. O tym, co stało się z pozostałymi kiciusiami kroniki milczą. Zapytacie pewnie co u licha robiło lwie dziecko w tekturowym kartonie pod płotem? Też nie wiem, ale musicie przyznać, że zaczyna się ciekawie.
Otóż Ceazar okazuje się mądrą i roztropną lwicą (tak! Lwicą nie lwem), która postanawia wyzbyć się swojej drapieżnej natury, by móc żyć u boku swojego pana. "Stać się wspaniałym i silnym kotem" to jej życiowe motto. Od małego naśladuje ich zachowanie, pręży się jak one, miauczy jak one i jak one próbuje polować na małe ptaszki, co przy jej gabarytach najczęściej kończy się wielkim bum w krzakach. Wyrasta na pięknego, dorodnego domowego kociaka pokojowo nastawionego do wszystkich stworzeń, czym wprawia swojego opiekuna w zakłopotanie przechodzące nieraz w irytację. No bo jak to tak, lew ja się patrzy, a boi się własnego cienia. Dopiero po pewnym dramatycznym wydarzeniu Ryuichi odkrywa, że słabość Ceazar to tak naprawdę jej siła. Jak wiele musiała się wyrzec, jak wiele poświęcić, żeby móc mieszkać w świecie ludzi nieodgrodzona od nich żelazną kratą wie tylko ona sama.
Drugi rozdział poświęcony został Tongu, szczeniakowi labradora, który nie miał szczęścia do właścicieli. A to trafił na faceta z obrzydliwym oddechem, a to na wesołą wielodzietną rodzinkę, która traktowała go jak pluszową zabawkę. Wreszcie wylądował w schronisku i stamtąd zabrał go wuj Ryuuichiego. Niestety nie był to koniec pieskich utrapień, o czym możecie przeczytać na stronie grupy Synthesiss. Nie będę streszczać wszystkiego, bo nie o to w recenzji chodzi.
Shimizu Reiko tworząc "Wild Cath"postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami na temat bezmyślności w stosunku do zwierząt. Co prawda nie są to szczególnie rażące przykłady, ale prawdopodobnie najczęściej spotykane wśród ludzi, którzy mienią się ich przyjaciółmi. Każdy z nas mógłby bez zastanowienia wymienić co najmniej trzy przypadki nieodpowiedniego traktowania jakiegoś kota, psa czy innego stworzonka. Zwierzaki już na starcie są na spalonej pozycji, bo nie potrafią mówić i nie powiedzą nam co jest nie tak. Dlatego warto czasem zastanowić się nad tym, czy my sami (nawet nieświadomie) nie robimy krzywdy naszym czworonożnym, czy skrzydlatym znajomym.
strony: [1] [2]
|