GTO zlicencjonowany został przez Waneko tak więc nie musimy przekopywać się przez internetowe wyszukiwarki żeby znaleźć kolejne tomy. Wystarczy zajrzeć do empiku albo choćby na stronę wydawnictwa lub na Allegro. Fenomenalne tłumaczenie pierwszego tomu zawdzięczamy Aleksandrze Watanuki i Mateuszowi Łukasikowi. Dużo potocznego języka i rodzimego dowcipu sprawia, że mangę Tōru Fujisawy czyta się jeszcze przyjemniej. Od drugiego do szóstego tomu za polską wersję odpowiedzialna jest pani Watanuki. Powiedziałabym, że jest nieco gorzej, ale to chyba raczej kwestia ustabilizowania się fabuły, nie zaś jakości translacji. Co mnie jednak niezmiennie drażni to nadmierne "spolszczenie" tekstu. Zdaję sobie sprawę, że niektóre gry słowne wymagają całkowitego przeniesienia na rodzimy grunt, ale dla przykładu zastąpienie nazwisk japońskich gwiazd popkultury jakimiś szmatławymi polskimi wyjcami zupełnie nie przypadło mi do gustu. Jeszcze silniej ta kwestia zarysowuje się od tomu siódmego, kiedy to tłumaczenia podejmuje się Piotr "Tori" Ptaszyński. Niestety okazuje się, że temu ostatniemu nie staje... polotu językowego. Teksty się powtarzają na tyle często, że przestają być śmieszne. Przypuszczam, że brak kontaktu z żywym potocznym językiem młodzieżowym też ma tu duże znaczenie, bowiem pan Ptaszyński rzuca od czasu do czasu jakimiś spleśniałymi i zatęchłymi wyrażeniami. Od razu nasuwa mi się skojarzenie z zagramanicznymi filmami z lektorem, gdzie anglojęzyczny bohater krzyczy: "Ju mader faker idiot, ju sanowabicz" zaś z offu słyszymy: "Nie masz piątej klepki, głupku". Ale prawdziwy fan GTO i to jest w stanie wytrzymać. Wystarczy jedna wściekła mina Onizuki i cała złość na tłumacza mija.
Niestety oprócz równi pochyłej jeśli chodzi o tłumaczenie nie jest też dobrze z korektą. Poważne i znane wydawnictwo, jakim jest Waneko nie powinno sobie pozwolić na to, by ilość literówek przekraczała 5 sztuk na tom. A tu od części 10 co kilka stron byk jak wieloryb. A to Anko Uehara nagle dostała drugiego "a" w imieniu zmieniając się na "Anako", a to w jakimś innym słowie zabrakło "i" albo "a". A to Yoshikawa raz ma na imię Noboru a raz Noburu. A to uniwersytet Onizuki to Eurasia w porywach do Eurasja. I tak dalej i dalej. Żadna polska grupa skanlacyjna nigdy w życiu nie pozwoliłaby sobie na takie niechlujstwo. Bo to już nie jest przeoczenie a niechlujstwo. Kiedyś - być może przy okazji streszczania kolejnych tomów GTO pospisuję sobie wszystkie tekstowe potknięcia i prześlę to wszystko pani Katarzynie Parcia (odpowiedzialnej za korektę mangi) z życzeniami powrotu do zdrowia dla jej chorych oczu. Na razie jednak muszę zacisnąć oczy i cieszyć się tym, co mam, czyli dziewiętnastoma tomami świetnej, porywającej, dowcipnej i niepowtarzalnej opowieści o zwariowanym nauczycielu i jego uczniowskiej gromadce.
Laurefin.
TechnikaliaAutor | Fujisawa Tōru | Scenariusz | Fujisawa Tōru | Wydawca | Kodansha | Rok wydania | 1997 | Polskie tłumaczenie | A. Watanuki, M. Łukasik, P. Ptaszyński (Waneko) | Gatunek | gakuen mono, geika, seinen, comedy | Ilość tomów | 25 |
Odnośniki:
O mandze Tanuki.pl
strony: [1] [2] [3]
|