Lekcja trzecia: Sensei Banzai
Jak ja mogę do takiego pokoju zaprosić dziewczynę?!
Onizuka stoi w progi zdruzgotany widokiem pobojowiska, które jest jego mieszkaniem. Ludzkie słowo nie opowie, co się tam dzieje, więc usłużnie odsyłam do SKANU. Nanako niespecjalnie przejmuje się niewyobrażalnym chlewem i pomaga swojemu sensei podgarnąć stosy hentai'ów i świerszczyków pod ściany. Kiedy na stół wjeżdża kawusia Mizuki niespodziewanie zaczyna pozbywać się ciuszków. Eikichiemu szczęka opada aż do parkietu. Czyżby ona...
Niestety, jak wcześniej wspomniałam, w głowie tej uroczej dziewuszki rodzą się niebezpieczne pomysły. Pstryk, pstryk! i trzech orangutanów z feralnej klasy robi kompromitujące fotki. Coś lubią chłopaki szantażować, bo i tym razem przypierają Onizukę do muru argumentami nie do podważenia.
- To się powinno sprzedać! Każde pismo to kupi i to drogo! Aj, aj, aleś się wpakował Onizuka-siensiei!(...) Ten niewinny grzeszek będzie cię drogo kosztował. Milion jenów, lekko licząc!
Eikichi nie może uwierzyć, że spotyka go coś takiego. Ledwie nabrał wiary w uczniów, a tu Nanako bez cienia litości sugeruje, że nauczycielom nie można ufać i nie powierza się im swoich problemów.
Trzej przerośnięci licealiści (słynna trójka z Kichijoji) oblewają przyszły sukces finansowy w parku. Wspominają zachowanie sensei'a. Wzajemnie nakręcają się kolejnymi komentarzami. Aż tu nagle jak coś nie huknie! (dwudziestoletni motor może wydawać przeróżne odgłosy). Pojawia się liczna banda motocyklistów na czele której stoi... Onizuka, ale jakże odmieniony. Okazuje się, że nasz bohater tak się wściekł iż postanowił krwawo zemścić się za zniewagę. Położył lagę na zawodzie nauczyciela. Teraz liczy się tylko vendetta. Chłopaki trzęsą portkami, bo i jest się czego bać. Eikichi wygląda bowiem jak wcielony demon. Dla nadania sobie nieziemskiego wyglądu przyczepił do czoła świecące latarki. Naga klata również nie wróży niczego dobrego.
- Co wybieracie? Rozkraczanie V-Maxem? Przypalanie uszu stujenową zapalniczką? Zanurzanie w wodzie też jest dobre.
Słynna trójka próbuje ratować skórę szantażem. Tym razem jednak groźba trafia w próżnię, bo Onizuka oznajmia, że zlewa nauczycielską posadkę i wisi mu to, komu doniosą o tym, co się tu będzie wyprawiało.
Podtapianie w parkowej sadzawce zmiękcza naszych klasowych zabijaków. Swoją drogą klamerki do bielizny powpinane w obnażone sutki to - jak dla mnie, szczyt perwersji jeśli chodzi o torturowanie :D
- A jeśli przez was nie zostaję nauczycielem, to dopiero mnie weźmie! Urządzę wam takie piekło za życia, że będziecie wołać o śmierć! U cha, cha, cha, cha!!!
Następnego dnia przychodzi otrzeźwienie. Onizuka załamany siedzi w warsztacie Ryuji,ego. Jest pewien, że na zawsze zaprzepaścił szansę zostania nauczycielem. Przyjaciel wcale nie próbuje go pocieszyć. Mętne plany ukrycia się w kontenerze płynącym do Tajlandii przerywa wtargnięcie wielce podekscytowanego Osawy (eropraktykanta - gdyby ktoś zapomniał). Okazuje się, że nie tylko nikt Onizuki nie chce ścigać za znęcanie się nad młodzieżą, ale że dyrektor liceum Misashino Kichijoji gorąco pragnie zatrudnić go po zakończeniu praktyk.
Na szkolnym dziedzińcu trwają prace porządkowe. To klasa Eikichego z zapałem wymiata śmieci mimo, iż właśnie zaczęły się ferie. Plotka o cudownych zdolnościach pedagogicznych młodego praktykanta roznosi się po szkole lotem błyskawicy. Klasa mutantów posłuszna jest i cicha jak baranki i bardzo się stara, żeby ich nauczyciel bez problemów zaliczył praktyki.
Któregoś pięknego dnia Onizuka spotyka przed szkołą Nanako. Cały czas jest na nią zły i nie chce nawet słuchać, co dziewczyna ma do powiedzenia. Ale Nanako doskonale wie, jak sobie poradzić z takimi facetami jak on. "Tylko-co-zdjęte-majteczki" lądują na jego kasku do jazdy na motorze. Mizuki zaprasza go do swojego domu obiecując, że jeśli się z nią tam uda, to świeżo zdjęta część bielizny intymnej przejdzie na jego własność. No i co ma do powiedzenia w takiej sytuacji napalony facet, który pasie swój zwyrodniały umysł pornosami i świerszczykami? Wizja krótkiej spódniczki powiewającej podczas jazdy na motorze i odsłaniającej to i owo jeszcze bardziej go oszałamia. W efekcie jadą razem do domu Nanako, a Eikichi miast spoglądać na drogę, łypie wciąż w lusterka, by nie przegapić tego jakże ekscytującego momentu.
Lekcja czwarta: Szczęście w kawalerce
Dom Mizuki położony jest w dzielnicy willowej. To pokaźnych rozmiarów gmaszysko. Rodziców nie ma w domu, każde z nich jest bardzo zajęte prowadzeniem własnej firmy. Do ogarnięcia nieporządku zatrudnili sprzątaczkę.
Wrócę dzisiaj później, więc zjedz to na kolację - Mama
Na stole w kuchni leży wielki półmisek z sushi. Onizuka na jego widok wpada w zachwyt, ale Nanako burzy jego wyżerkowe plany i wyrzuca "kolację" do śmieci. Eikichi biadoli nad koszem z odpadkami, a tymczasem Mizuki proponuje wycieczkę do jego mieszkania. Obiecuje zrobić kolację, więc rozpacz naszego bohatera robi się jakby odrobinę mniejsza. W zagraconej kawalerce Onizuka zrzędzi sobie cichutko, podczas gdy dziewczyna przygotowuje kotlety korokke i zupę. Zaczyna wspominać czasy, kiedy razem z rodzicami mieszkała w podobnym mieszkanku. Jej matka była kasjerką w supermarkecie zaś ojciec pracował w knajpce, gdzie serwowano undon (zupa z makaronem i dodatkami). Nie wiodło im się najlepiej, za to było miło, rodzinnie i przytulnie.
- Czy ja nie mogłabym tu mieszkać?
Pyta w pewnej chwili Nanako i tak się zapala do tego pomysłu, że zaczyna snuć radosne plany jak to będzie swojemu sensei prać, sprzątać i gotować, jak razem będą spędzać święta, odwiedzać świątynię i łaźnię. Ach jak by to wszystko pasowało Onizuce. Ale - o dziwo, nie jest on zachwycony takim pomysłem. Wydaje się nawet, że bardzo go ta wizja zasmuciła. Postanawia odwieźć dziewczynę do domu.
- Z czego ty jesteś niezadowolona?
Eikichi nie bardzo może zrozumieć, dlaczego Mizuki gardzi tym wszystkim, o czym on mógł jedynie pomarzyć. Mieć wielki dom, bogatych rodziców, najlepszej jakości sushi, pieniądze. Czego chcieć więcej? Nanako próbuje jeszcze raz ubłagać go, żeby pozwolił jej u siebie zamieszkać. Zdecydowany sprzeciw sensei wywołuje w niej silne, niekontrolowane uczucia, które powodują, że... zeskakuje z pędzącego motoru wprost pod koła nadjeżdżającej ciężarówki. Na całe szczęście Onizuka ma świetny refleks i łapie ją w locie. Dziewczyna postanawia zastosować ostateczną broń przeciwko silnej woli każdego mężczyzny i zalewa się rzewnymi łzami. No i co biedny Eikich ma zrobić? Zabiera usmarkaną dzierlatkę do swojej kawalerki.
- Ale pamiętaj... tylko dzisiaj.
Odstępuje jej własne posłanie a sam... ląduje na korytarzu owinięty w koc.
Lekcja piąta: Stać się wilkiem
Mizuki już trzecią noc śpi u Onizuki. Z tego powodu nasz bohater jest strasznie niezadowolony, bo nie dość, że się nie wysypia (ciągle koczuje na korytarzu) to jeszcze dostał kataru od przeciągów. Hidero Osawa jego narzekania rozpatruje pod kątem erotycznym. Jako doświadczonemu weteranowi sex-praktyk nie mieści mu się w głowie, że Eikichi zachowuje się jak dżentelmen i nawet nie pomyślał o przeleceniu nastolatki.
- Co to za pedagogiczna ściema? Nauczyciel to przecież też człowiek, no nie? Facet, no nie? Jak praktyka się skończy, to może już nigdy nie będziemy mieli takiej szansy. (...) Zwiąż ją! Zwiąż i sfotografuj! Musisz stać się zwierzęciem!(...) Stań się jak wilk! Jak hiena! Jak żuk gnojarz!!!
No czyż takie argumenty nie są przekonywające? Onizuka daje się im ponieść i na powitanie "żony na przychodne" (jak o sobie mówi Nanako) zakłada kostium wilka. Dziewczyna jest zachwycona i ochoczo bierze się za robienie kolacji, natomiast Eikichi przygotowuje się do spełnienia erotycznych marzeń. Wyciąga zza pazuchy taśmę klejącą i kiedy już już ma wprowadzić w czyn pomysł eropraktykanta Mizuki zaczyna wspominać jak cudownie było gotować z mamą sukiyaki, a potem we trójkę pałaszować kolację. Czuła się dobrze, kiedy miała oboje rodziców blisko siebie. Oni jednak chcieli czegoś innego. Zapewne z początku myśleli o dobru swoim i dziecka. Założyli firmy i rzucili się w wir pracy. Dorobili się pięknego domu w porządnej dzielnicy, ale mieli coraz mniej czasu dla siebie. Zamykali się w swoich pokojach, przestawali ze sobą rozmawiać.
- Teraz między ich pokojami jest gruby mur... gruby, zimny mur...
Te słowa zapadły Onizuce głęboko w pamięć. Niestety jego mieszkanie to nie kawalerka z przeszłości, a on nie zastąpi dziewczynie rodziców ani nie zapewni tej bliskości, która między nimi była. Mizuki powinna wrócić do siebie i zająć się własnymi sprawami.
- Od początku wiedziałam, że tak będzie. Albo to można zaufać nauczycielowi?
W domu Nanako ogląda telewizję. Jakaś ogłupiająca kreskówka z idiotyczną muzyczką w tle. Ojciec - mimo wolnego wieczoru, załatwia sprawy służbowe. Matka wraca z pracy. Pewnie jest zmęczona i próbuje się zrelaksować, bo od razu przypuszcza frontalny atak na swojego małżonka. Kłótnia o byle co to w końcu całkiem fajny sposób na rozluźnienie nerwów. I wszystko potoczyłoby się według typowego scenariusza (głośna wymiana idiotycznych zarzutów - obrażone miny - trzepnięcie drzwiami - cisza nocna) gdyby nie... dzwonek do drzwi i...
- Co jest? Dlaczego pan tu wszedł? Kim pan jest?
W drzwiach stoi Onizuka rozdziany do pasa, z nieodłącznym petem w kąciku ust i wielkim młotem.
- Jestem nauczycielem
Koniec tomu pierwszego.
Cytaty pochodzą z t.I polskiego wydania GTO; Waneko; Warszawa, 2004;
Laurefin.
strony: [1] [2] [3]
|