..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago




Elindil zamarła. Wciąż obejmując ją nieznacznie, stała przy niej Varda, Pani Gwiazd. To musiała być ona. W pierwszej chwili Elindil musiała zmrużyć oczy przed światłem, jakie biło z Królowej Valarów. Cała zdawała się iskrzyć. Miała wrażenie, że w jej włosach przeplatają się promienie prosto z gwiazd, tak, że nie umiałaby powiedzieć, jakiego były koloru. Światło ją oszałamiało. Teraz Varda miała na sobie jasną, chyba srebrną suknię, powiewną tak bardzo, że cała jej postać zdawała się unosić w powietrzu. Wtedy spojrzała na nią a blask przytłumił się, albo też jej oczy przyzwyczaiły się do niego na tyle, że wyraźniej ujrzała jej twarz. Poczuła, jak wali jej serce. Stała jak posąg, niezdolna do wymówienia jednego słowa. Na szczęście w tym momencie przemówił Aule.
- Ta oto niezwykła elfka okazała się być najlepszą z moich uczniów. Pragnie ona przekazać ci swój dar, największy, jaki może dać artysta - najbardziej ukochane dzieło swoich własnych rąk. Uśmiechnął się do Elindil.
- Ach tak... - Varda najwyraźniej nie zamierzała jej puścić. Uśmiechnęła się i nie zważając na pełną osłupienia salę, zbliżyła usta do czoła Elindil.
- To niemożliwe... - elfka wyjąkała z trudem, a poczucie buntu walczyło w niej z oszołomieniem.
- Wszystko jest możliwe - szepnęła tak blisko niej, że Elindil zachwiała się lekko.
- Pani, już czas! - w głosie złotowłosej Pani słychać było nutę niepokoju. Varda jakby wróciła do rzeczywistości, puściła nagle Elindil i wyprostowała się. Jakby nic się nie stało, przeszła na środek sali i wolnym, dostojnym krokiem podążyła do swego honorowego miejsca u szczytu stołu. Aule dał znak aby wszyscy zasiedli. Finwe obrzucił Elindil oburzonym spojrzeniem. Na sali odezwały się szepty wzburzenia i niektórzy kierowali na nią pełne dezaprobaty oczy. Elindil miała ochotę stamtąd uciec. W tym momencie Aule znów powstał ze swego miejsca i gestem uciszył zgromadzonych. Skinął ręką w jej stronę. Wiedziała co powinna była robić, ćwiczyła to przed Mistrzem Finwe dziesiątki razy. Opanowała się z najwyższym trudem i trzymając swą rzeźbę mocno w obu rękach, przeszła na środek sali w stronę Vardy. Pani Gwiazd, stojąca nieruchomo, uśmiechnęła się nagle i podeszła do niej kilka kroków bliżej. Elindil z trudem przypomniała sobie powtarzane wielokrotnie kurtuazyjne słowa.
- To dla mnie ogromny zaszczyt, Pani... Zaprawdę nie jestem godna... - zająknęła się lekko, ale znów opanowała.
- Zechciej proszę przyjąć ten skromny dar, dowód mojego oddania... - skłoniła się, a Varda odebrała rzeźbę. Elindil mimowolnie spojrzała prosto na nią. Wzrok jej padł na naszyjnik, jak Pani Gwiazd miała na sobie. W promieniach światła prawie niewidoczny, teraz jej oczom ukazał się wyraźniej gwiaździsty kryształ, w jakże znajomym kształcie. Elindil znów poczuła, jak robi jej sie gorąco.
- Dziękuję... - to jest naprawdę piękne - odezwała się Varda.
Elindil skłoniła się dwornie.
- Dziękuję, Pani... - opanowując irytujące drżenie kolan, powoli powróciła na swe miejsce. Varda nader spokojnym i łagodnym głosem zaczęła przemawiać.
- Witajcie! To już kolejne spotkanie w gronie najwspanialszych mistrzów sztuki w Amanie. Jestem szczęśliwa widząc was tutaj... Mówiła długo. Potem wszyscy powstali a Pani Gwiazd zaintonowała hymn ku czci Eru Iluvatara. Kiedy chór głosów wypełnił salę, Elindil przymknęła oczy, całkowicie pochłonięta dźwiękami. Przez moment zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem sobie tego wszystkiego nie wyobraziła. Ale kiedy w pewnym momencie spojrzała na Panią Gwiazd, ta nagle, między frazami, skierowała spojrzenie prosto na nią i mrugnęła w jej stronę uśmiechając się szeroko. Elindil znów poczuła, że się rumieni.

***

Elindil szła bardzo szybkim krokiem, starając się nadążyć za Mistrzem Finwe. Właściwie co chwilę musiała podbiegać. Mistrz zbiegł po schodach do ogrodu, dalej na ukwieconą ścieżkę i tylko płaszcz powiewał za nim w lekkich szarpnięciach - znak, że był naprawdę wściekły.
- Mistrzu! - odważyła się nareszcie zawołać. Nie zaszczycił jej spojrzeniem, ale nieco zwolnił.
- Mistrzu, proszę o wybaczenie... ja nie...
- Czy ty wiesz, co zrobiłaś?
Zatrzymał się tak nagle, że omal na niego nie wpadła. Spuściła głowę w niemym poczuciu buntu. Wyraźnie czuła, że NIC nie zrobiła i to NIE była jej wina. Cała audiencja bardziej przypominała jej groteskowy sen i nie mogła dojść do siebie.
- Ona nie zachowywała się jak...
- Nie tobie oceniać, co przystoi a co nie Valarom! A twoje zachowanie ośmieszyło nas wszystkich. Teraz ci zarozumiali vanyarscy artyści - tu położył specyficzny nacisk na to słowo - będą mieli temat do żartów na następne miesiące! Noldorka, która nie potrafi się zachować i podnosi głos na Królową Valarów!
- Dobrze wiesz, że nie wiedziałam, kto to jest! To niesprawiedliwe!
Łzy wściekłości stanęły jej w oczach, aż poczuła uderzenie gorąca do głowy. W tej jednak chwili spostrzegli biegnącego ku nim jednego z Vanyarów z audiencji.
- No, już myślałem, że nie uda mi się was dogonić - zatrzymał się przy nich i ku zaskoczeniu zarówno Elindil i Finwego, szeroko uśmiechnął.
- Elindil, jak dobrze pamiętam? - zwrócił się do niej unosząc dłoń w geście pozdrowienia.
- Wyznaczono ci już miejsce, gdzie będziesz mieszkać, poproszono mnie o zaprowadzenie cię do twego pokoju.
Finwe patrzył na niego w niemym zdumieniu. Vanya skłonił się lekko w jego stronę.
- Proszę o wybaczenie... - jestem Aranwe, opiekuję się tutaj nowo przybyłymi uczniami. A ta młoda dama - znów się szeroko uśmiechnął - dostała najlepszy przydział z całej grupy. Mam wrażenie, że sama Pani Gwiazd o to prosiła...
- Tak... cóż, Elindil, sprawuj się zatem dobrze, zobaczymy się pewnie niedługo - ku jej zdumieniu Finwe, wyraźnie zbity z tropu, oddalił się szybko, zostawiając ją z nowym nauczycielem. Ten pokazał jej dłonią kierunek.
- To niedaleko. Dwór dla najlepszych uczniów znajduje się zaraz za Ogrodem Vardy i jest stąd ładny skrót... i nie martw się o rzeczy, przypuszczam, że już je dostarczono.
Dwór istotnie był imponujący. Otoczony niewielkim kamiennym murem, z bramą na której wiły się różane krzewy, sprawiał bardzo przytulne wrażenie. Aranwe wprowadził ją po schodach i wskazał korytarz na górze.
- Komnata druga po prawej jest twoja. Ja dalej wejść nie mogę, to miejsce tylko dla kobiet - uśmiechnął się raz jeszcze i oddalił się, nie czekając na podziękowanie.
Westchnęła i rozejrzała się niepewnie. Ściany były w kolorze piasku, a drewniane poręcze schodów rzeźbione roślinnymi motywami. Miejsce to wydało się jej zachwycające, choć może zbyt słodkie jak na jej noldorskie upodobania do surowszego życia. Niemniej nie była w nastroju aby to rozważać. Powoli weszła po schodach i skierowała do swej komnaty, czując narastające zmęczenie.
- Jesteś nareszcie!!! - kolejna jasnowłosa, uczesana w dwa warkocze Vanyarka wyskoczyła jej entuzjastycznie na powitanie.
- No, wszyscy na ciebie czekają, takiej sensacji nie było tutaj od miesięcy!!! Nie, od lat! Pani Gwiazd obdarzyła cię szczególnym zainteresowaniem, witaj Elindil! Jestem Amarie, miło mi cię poznać! Będziemy tu razem mieszkały!
Wszystko to powiedziała bardzo szybko i głośno. Elindil czuła, że jej głowa zaraz wybuchnie. Spojrzała na nią dość chłodno.
- Miło mi... - zdołała wyjąkać, choć jej głos raczej wskazywał na coś innego. Podeszła do widocznie pustej strony pokoju, gdzie na łóżku dostrzegła swoje rzeczy i padła na nie, zamykając oczy.
Amarie nie wydawała się zrażona.
- Musisz się przebrać na przyjęcie!
Elindil zatkała sobie uszy dłońmi.
- Arrrrrgh! Daj mi spokój!!! Jestem zmęczona i nigdzie nie idę!
- Musisz! Masz honorowe zaproszenie, to ceremonia.
Elindil pomyślała z tęsknotą, jak w lesie przy Kuźni Aulego było cudownie cicho, chłodno i spokojnie. Zapragnęła tam powrócić. Niestety Amarie stała nad nią, prawie, że przestępując z nogi na nogę, do tego poczuła się głodna. Nawet bardzo głodna. Wstała niezwykle nachmurzona.
- Odwróć się! Chcę się przebrać! - warknęła do Vanyarki.
- Wyglądasz zabójczo, jak się złościsz - zachichotała Amarie i wyszła. Elindil głęboko odetchnęła, opanowując chęć rzucenia za nią czymś ciężkim.

***

- Wywołałaś skandal. Cały Valinor będzie o tym niedługo mówił.
- Naprawdę? - Varda stała przed lustrem i zapinała naszyjnik. Krystaliczna gwiazdka opadała miękko na jej dekolt i chowała się w głębokim rozcięciu. Granatowa tym razem suknia opinała się na jej piersiach, uwydatniając kształty. Ilmare patrzyła na nią ze zmarszczonymi brwiami.
- Nie powinnaś się pokazywać w takiej postaci. Rada nie będzie zachwycona.
- Nie interesuje mnie, co oni myślą.
- Vardo, nie możesz...
- Dosyć kazań, Ilmare. Zapowiedz moją wizytę, proszę.
- Tak, Pani - odpowiedziała przyjmując na powrót oficjalny ton i skłoniła się lekko przed wyjściem.
Varda długo jeszcze stała przed lustrem, rozczesując pukle włosów wyglądające jak srebrne światło gwiazd migoczące w czarnych lokach. Zamyślona przesunęła dłonią po twarzy i szyi, bawiąc się naszyjnikiem. Jeżeli by ktoś zajrzał jej głęboko w oczy, ujrzałby w nich płonący ogień.

***

Przyjęcie było w istocie ucztą, połączoną z uroczystym powitaniem noldorskich gości. Udekorowane stoły na polanie, altany z kolorowymi kwiatami robiły wrażenie. Wszystko iskrzyło, lśniło, a honorowy stół przeznaczony dla Najwyższych oddzielony był dwiema rzeźbami. Smukłe, ustawione po bokach, figury elfek - jedna trzymająca w ręku kiść winogron, druga wznosząca oczy ku niebu; tak gładkie i delikatne, że ich włosy wydawały się poruszać z powiewem wiatru. Elindil zapomniała na chwilę o gniewie i patrzyła na nie zachwycona.
- Elindil, niedługo nadejdą Valarowie, trzeba by każdy usiadł na swym miejscu... Elindil? Gdzie ta dziewczyna znowu się podziała? - Finwe rozglądał się nerwowo po roześmianym tłumie uczennic. W sumie, nie spodziewał się zobaczyć jej między nimi - złotowłosymi Vanyarkami przystrojonymi w białe lub różowe powiewne sukienki i chichoczące co chwilę z czegoś niemożliwie. Niemniej oto już dostrzegł zbliżającego się Aulego, wszyscy zaczęli zajmować miejsca, a Elindil...
- Elindil!!! - ryknął głośniej
- Ja ją znajdę - Amarie doskoczyła do niego i pobiegła w stronę rzeźb. Z daleka sylwetka Elindil doskonale komponowała się z jedną z nich, ale jej czarny płaszcz odcinał się kolorem.



strony: [1] [2] [3]
komentarz[2] |

Komentarze do "Valinor Panic cz.2"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 4.058154 sek. pg: