Otworzyła na wpół uchylone drzwi.
Mireille zerwała się jak oparzona na widok znajomej sylwetki.
- Chloe... - zanim dziewczyna zdążyła wejść do komnaty, pokazała jej palcem aby była cicho. Drugą ręką wskazała na łóżko Alteny. Kapłanka najwyraźniej spała, okryta tak, że były widoczne tyko jej rozpuszczone włosy, rozrzucone niedbale na przykryciu. Koło łóżka stała misa z wodą, oraz spory zwój świeżych bandaży.
Mireille zerknęła niepewnie na Kirikę, potem na Chloe, z wyraźnym wahaniem.
Kirika spojrzała w stronę drzwi.
- Chloe - powiedziała cicho. Na jej twarzy, zwykle dość spokojnej i zamyślonej malował się smutek połączony z niepokojem. Stała nieruchomo w miejscu, oczekując na rozwój wydarzeń.
Altena otworzyła oczy. Półprzytomnie rozejrzała się po komnacie, jakby usiłując sobie uświadomić, co się właściwie stało. W pierwszej chwili ze zdumieniem zobaczyła Mireille siedzącą na brzegu łóżka. Ale po chwili sobie uświadomiła. Automatycznie wzdrygnęła się i skuliła bardziej pod przykryciem, zamykając ponownie oczy.
Chloe zwężyła jeszcze bardziej oczy, zmieniając wyraz twarzy, po czym jednym susem przypadła do łoża Alteny.
- Co ci się stało? - powiedziała, nie kryjąc niepokoju.
- Jak...? - ostrożnie pogładziła kapłankę po policzku.
- Chloe...
Altena na dźwięk jej głosu zadrżała jeszcze bardziej. Otworzyła oczy i spojrzała na nią widocznie przerażona.
- Wybacz mi...
Wyglądało, że nie była w stanie powiedzieć nic więcej.
Kirika czuła, jak czas zwalnia bieg. Bezsilna stała w miejscu a natrętne wizje wydarzeń z przeszłości atakowały ją coraz silniej. Czuła mrowienie na powierzni całej skóry, skurcz w sercu i silne przeczucie tego, co może się zaraz stać a czego nie chciała powtarzać.
- Chloe - powtórzyła drugi raz, bezwiednie i nieco głośniej.
- Chloe...
Mireille siedziała jak zamrożona, niezdolna do żadnego ruchu ani słowa.
Chloe przez chwilę tkwiła w miejscu nieruchomo jak posąg. Potem bardzo powoli wstała. Obrócona plecami do Mireille zapytała, zmienionym i nienaturalnie jak na nią spokojnym głosem.
- Co się tu stało i kto jej to zrobił?
Nie czekając na odpowiedź odwróciła się w stronę Mireille i przyjrzała się jej zwężonymi z wściekłości oczyma. Spojrzała krótko na Kirikę, na Altenę i znowu na Mireille. Nagle drgnęła jakby w nagłym przebłysku zrozumienia.
- Ty... - błyskawicznym ruchem znalazła się tuż przy Mireille i złapała ją za ubranie przy szyi.
- Ty - powtórzyła, jednym szarpnięciem stawiając ją na nogi.
Normalnie Chloe nie była od niej silniejsza, ale tym razem nie chciała zrobić jej krzywdy. Chwyciła ją za oba nadgarstki zaciśnięte na jej ubraniu i z trudem łapiąc oddech, jakoś udało się jej wyszarpnąć.
- Chloe, posłuchaj... - ale uścisk był za silny. Przetoczyły się na środek komnaty.
Obrazy powracały coraz szybciej i silniej. Kirika zaciskała dłonie w pięści i stała niezdolna do poruszenia się.
Chloe rzucająca jej sztylet. Chloe atakująca ją z wściekłością, tak mocno jak tylko była w stanie. Chloe odwrócona plecami... Chloe...
-Nie! - krzyknęła bezsilna.
-Przestańcie! - ale było za późno.
Altena ciągle z trudem wracała do rzeczywistości. Czuła, słyszała, że coś dzieje się wokół niej, przez mgłę pamiętając potworny ból w plecach. I coś jeszcze.
Uniosła głowę i spojrzała na nie przytomniej.
- Chloe, nie!!! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła. Bezsilnie opadła z powrotem na poduszkę.
Chloe, istna furia, syknęła jak wściekła kotka, odskoczyła od Mireille, błyskawicznym ruchem dobyła sztylet i runęła na nią jak tornado.
Kirika ocknęła się w ostatniej chwili.
- Nieeee!!! - jej przeraźliwy krzyk, ostateczną rozpacz było pewnie słychać nawet w podziemiach Dworu.
Skoczyła pomiędzy Mireille a Chloe, przyjmując śmiertelny cios na siebie.
Świat skurczył się do jednego bolesnego punktu. Jak w zwolnionym tempie opadła bezwładnie na Chloe, obejmując ją kurczowo w uścisku nie do rozerwania. Nóż wyślizgnął się z głębokiej rany po lewej stronie. Bardzo powoli oparła głowę na ramieniu Chloe, po czym przestała się ruszać. Plama krwi rosła powoli, mocząc ubrania obydwu. Zapadła absolutna cisza.
- Kirika!!!!
Mireille krzyknęła i runęła na nią, starając się oderwać Kirikę od Chloe. Usiłowała jakoś położyć ją na podłodze i wtedy dopiero zobaczyła plamy krwi na klatce piersiowej. Krzyknęła rozpaczliwie.
- Cokolwiek ze mną chcesz potem zrobić, pomóż mi teraz!!! Błagam cię, Chloe!!!
Chloe siedziała bez ruchu jak posąg. Była w szoku, nie trzeba było specjalisty, żeby to zauważyć. Powoli wyciągnęła przed siebie ramiona jakby coś chwytając.
-Ki-ri-ka- powiedziala prawie bezgłośnie z trudem wymawiając sylaby.
Kirika poruszyła się w ramionach Mireille. Wyszarpnęła się gwałtownie, spadła na ziemię, z trudem podniosła, dysząc ciężko. Postawiła jeden niepewny krok, potem drugi. Krew pociekła strużką. Upadła u stóp Chloe. Leżała przez chwilę nieruchomo, po czym wspierając się na rekach podniosła po raz drugi. Objęła ją mocno.
- Dzięki Bogu- wyszeptała, a jej łzy zmieszane z krwią moczyły ubranie Chloe coraz bardziej. Zamknęła oczy i już nic nie mówiła.
- Kirika... - Mireille pochyliła się nad nią.
- Kirika... - objęła ją delikatnie.
- Trzeba opatrzyć ci ranę...- Mireille mówiła to prawie szeptem. Spojrzała na Chloe. Ta ciągle nie poruszała się wpatrując się martwym wzrokiem w Kirikę.
- Nie jej nie jest. Nic jej nie jest, słyszysz???
Chloe nie zareagowała.
Mireille starała się oderwać Kirikę od Chloe, z marnym rezultatem.
- Kirika, proszę... Kirika!
- Mireille... - słaby głos ze strony łóżka podziałał na nią niczym wystrzał.
- Altena!!! - podniosła głowę w jej stronę. Kapłanka zacisnęła dłonie na swoim okryciu.
- Ten koszmar musi się skończyć, Mireille.
Mireille nie odpowiedziała na to, ale bardziej zdecydowanie chwyciła Kirikę.
- Trzeba cię opatrzyć.
Kirika spojrzała nieprzytomnie na Mireille, powiedziała: "Nic mi nie jest", zdarła z siebie szatę, sięgnęła po bandaż i sycząc z bólu zaczęła się opatrywać. Mireille jakby wróciła nieco do rzeczywistości i zaczęła jej w tym pomagać a w każdym jej ruchu kryło się coś w rodzaju determinacji pod tytułem "Kirika żyje i nie umrze, Kirika żyje"...
Chloe siedziała bez ruchu, tylko twarz jej drgała od czasu do czasu.
Kirika, kiedy skończyła opatrunek, włożyła szatę z powrotem i resztkami sił podeszła do Chloe. Kucnęła przy niej, pocałowała delikatnie w policzek, jakby budząc. Podziałało. Chloe spojrzała przytomniej, po czym rzuciła się rozpaczliwie w stronę Kiriki, zgniatając ją w uścisku. Kirika syknęła z bólu ponownie, uścisk zelżał nieco. Chloe dopełniła dzieła zniszczenia na koszuli Kiriki mocząc ją łzami w takich ilościach, że i Nil by się nie powstydził. Trwało to do momentu, w którym Kirika zemdlała w jej ramionach. Wtedy Chloe, wciąż krzywo patrząc na Mireille, osobiście zaniosła ją do łóżka.
Mireille zawahała się obserwując, jak Chloe podtrzymuje Kirikę, a potem bierze ją na ręce, ale przepuściła ją. Nasłuchiwała kroków na korytarzu i dźwięku otwieranych drzwi do ich sypialni. Gdy ucichły, wstała i spojrzała na Altenę.
- Idź do nich, Mireille - Altena odezwała się słabym głosem.
- I proszę, powiedz Chloe, aby do mnie przyszła.
Mireille bez słowa wyszła z komnaty.
Kirika była nieprzytomna. Duchem unosiła się w aksamitnie czarnej, ciepłej i cichej spokojnej przestrzeni bez kresu. Odpoczywała na granicy między snem i śmiercią, tam gdzie naprawdę jest bezpiecznie.
- Altena chce cię widzieć - Mireille rzuciła w powietrze, nie patrząc w stronę Chloe i podchodząc do leżącej dziewczyny.
- Kirika... - Mireille pochyliła się nad nią i pogłaskała po głowie. Potem pochyliła się i położyła tuż przy niej, z całym wysiłkiem hamując łzy.
Chloe, wciąż w szoku, wstała ruchem automatu i poszła przed siebie, po drodze o mało co nie przewracając się na progu. W porównaniu z jej zwykłą sprawnością było to godne pożałowania. Była chyba ze trzy razy bardziej blada niż normalnie, a jej niewidzące spojrzenie mówiło samo za siebie.
- Chloe...
Altena wyciągnęła rękę w stronę wchodzącej dziewczyny.
Chloe podeszła do Alteny, tak naprawdę jej nie widząc.
- Kirika... - wymówione mało składnie z nietypową dla Chloe rozpaczą.
- Ja... prawie bym ją zabiła- zwinęła się w pozycję embrionalną i kompletnie przestała kontaktować.
- Szsz... wiem... - Altena z wysiłkiem przekręciła się na bok i objęła ją ramieniem.
- Ale już dobrze... - już dobrze, Chloe...
Jakkolwiek sama nie wydawała się być przekonana tym, co mówi, czując przytłaczającą świadomość, że w dużej mierze to jej wina. Czasami chwile olśnienia nadchodzą zbyt późno. Altena poczuła nagle, że nie chciała krzywdy żadnej z nich. Cokolwiek mówiła kiedyś Mireille, cokolwiek chciała. Patrzyła na Chloe czując narastające przerażenie. Miłość do jednej osoby okazała się silniejsza niż wszystkie idee kształtujące jej życie.
CIĄG DALSZY NASTĄPI ^^
Elbereth.
strony: [1] [2] [3]
|