..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago


Noir seria druga, odcinek 28



Zielone pola szczęścia i bólu - Akt I



Przed kamienicą w Paryżu zatrzymał się czarny samochód. Dwóch mężczyzn wbiegło po schodach i wtargnęło do mieszkania. Przejrzeli wszystkie pomieszczenia, otworzyli szafy z ubraniami.
- Nie było ich tu co najmniej od rana.
Drugi kiwnął głową. W tej chwili rozległ się dźwięk telefonu komórkowego.
- Halo? Coo? - wyłączył telefon wyraźnie wściekły.
- Spóźniliśmy się. Już tam są.
Pierwszy mężczyzna zmarszczył brwi.
- Jeszcze nie wszystko stracone. Mireille Bouquet jest po naszej stronie.
- Nie wiadomo jak długo. Altena ma potężną siłę przekonywania.
- Trzeba przyspieszyć termin spotkania Wielkiej Rady.
Skinęli głowami i opuścili mieszkanie.
Tymczasem, w strugach ulewnego deszczu, Mireille i Kirika ponownie stanęły u progu Dworu.
Drzwi otworzyły się i stanęły twarzą w twarz przed Alteną, która, bez cienia zaskoczenia, uśmiechnęła się i gestem zaprosiła je do środka.
- Dobrze, że już jesteście...
W tej chwili ukazała się przy jej boku Chloe, trzymając w rękach dwa ciepłe koce. Rozjaśniła się na ich widok i wręczyła im po jednym.
- Herbata gotowa! - prawie w podskokach wybiegła z holu.
- Wróciłyśmy, bo chcemy dowiedzieć się co tu się tak naprawdę dzieje - odezwała się Mireille.
Kapłanka uśmiechnęła się do niej i kiwnęła głową. Podążyły za nią. Przed progiem pokoju, w którym wcześniej siedziały, odwróciła się na moment i cicho dodała z nutą rozbawienia w głosie:
- No i... musiałyście chyba nieźle zmoknąć...
Mireille spojrzała ponuro i owinęła się szczelniej kocem.
Tym razem na stole stały cztery kubki parującej herbaty... pomarańczowej, sądząc po zapachu. Oprócz tego stał koszyk z pieczywem, miseczki wypełnione, jak po chwili spostrzegły, gorącą zupą; talerze z kawałkami różnego rodzaju sera, no i - oczywiście - półmisek winogron. Altena i Chloe zajęły te same miejsca, co poprzednio.
- Musicie być porządnie głodne - odezwała się beztrosko Chloe.
Ku zdumieniu Mireille Kirika kiwnęła głową. Usiadły, również tak samo jak poprzednio. Chcąc nie chcąc, Mireille musiała przyznać, że po całym dniu była porządnie wykończona, ciągle mokra, zmarznięta i... głodna. Popatrzyła na jedzenie z większym zainteresowaniem.
"Pomyślałby kto, że to wygląda jak rodzinna kolacja" - pomyślała ironicznie i odruchowo sięgnęła po kubek herbaty.
- Auć! Co... - Kirika kopnęła ją pod stołem - Och...
Dotarło do niej, że wszystkie trzy zgodnie złożyły ręce i spuściły głowy do cichej modlitwy. Poczuła się nieswojo. I... głupio. To ją zirytowało jeszcze bardziej. Altena i Chloe wydawały się tego jednak nie zauważać. Tym, co ją denerwowało najbardziej, jak po chwili zdała sobie sprawę, był fakt, że Kirika zachowywała się jak u siebie w domu. Tylko ona wydawała się tam nie pasować. Niemniej jedzenie okazało się wyborne. "Gdzie one tu mają kuchnię?" Zastanowiła się mimo woli.
Gdy wszystkie skończyły posiłek, Altena ponownie uśmiechnęła się do nich.
- Musicie być bardzo zmęczone... Zaprowadzę was do waszych pokoi.
- Już dawno po zmroku - dodała Chloe - my tu wcześnie udajemy się na spoczynek.
- Zaś rano wstajemy o świcie, aby nie tracić ani jednego promienia słońca - dokończyła Altena.
Kirika kiwnęła głową.
Chloe wyszła pierwsza i wróciła z pochodnią. Rozpalając rząd kolejnych na ścianie, zaprowadziły je do dwóch położonych obok siebie sypialni. Mireille i Kirika wymieniły spojrzenia. Nie odezwały się jednak. Altena wskazała blondynce jej pokój, Chloe skierowała Kirikę do następnego.
- Mam nadzieję, że jest tu wszystko, czego ci potrzeba. W razie czego Chloe i ja jesteśmy tuż obok. Jutro będzie czas na rozmowy - dodała widząc niecierpliwe spojrzenie Mireille. Zapaliła świece na stoliku przy łóżku.
- Spokojnej nocy... Mireille - powiedziała, znów się Korsykance wydało, cichym, ale hipnotyzującym głosem. Otrząsnęła się z tego wrażenia i w milczeniu patrzyła, jak Kapłanka wyszła i cicho zamknęła za sobą drzwi. Dopiero wówczas rozejrzała się uważnie. Pokój był wbrew pozorom przytulny. Palący się równomiernie ogień w kominku dawał dużo ciepła, światło świec odbijało się w ogromnym zwierciadle na ścianie tak, że było dość jasno. Jej torba podróżna leżała obok łóżka. A raczej średniowiecznego łoża z baldachimem. Usiadła. Ugięło się pod nią miękko. U głowy leżało pięć dużych, puchatych, wyszywanych poduszek. Przesunęła dłonią po jedwabnej pościeli.
"Taki szyk, a nie zainstalują prądu?" Popatrzyła na świece. "Altena żyje w świecie średniowiecznych iluzji". Pomyślała i uświadomiła sobie coś, co ją nagle zaniepokoiło.
"Zaraz... nie powiedziała gdzie jest..." zerwała się nerwowo i przeszła przez cały pokój. Ostrożnie uchyliła drzwi. Na korytarzu było idealnie cicho, i wciąż ciepło od pochodni. Wyszła, zabierając ze sobą torebkę z pistoletem.
- Mireille... - podskoczyła. Tuż za nią stanęła nagle Kirika, która w tym samym momencie wyszła ze swojej sypialni.
- To ty... odetchnęła z ulgą blondynka i znów rozejrzała się po korytarzu.
- Zastanawiałam się właśnie, gdzie tu jest...
- Pokażę ci.
- Och... - Mireille znów ogarnęło nieprzyjemne uczucie, gdy przypomniała sobie, jak dobrze Kirika znała to miejsce.
Poprowadziła ją w głąb korytarza, dalej schodami w dół. Mireille zawahała się. Zejście wyglądało bardziej na piwnicę, niż łazienkę. Kirika obejrzała się na nią. Zeszła w końcu i omal nie krzyknęła ze zdumienia.
- Wow! - rozejrzała się po pomieszczeniu nasuwającym skojarzenia z gorącymi źródłami w grotach, jakie widziała w renomowanych ośrodkach turystycznych. Z tym, że to było naturalne.
- Woda płynie podziemną rzeką, dlatego jest zawsze ciepła i czysta.
Mireille rozglądała się dalej.
- A gdzie jest...
- Tam - Kirika wskazała jej ręką na róg "łaźni". Dopiero teraz dostrzegła tam drewniane drzwi. Popatrzyła na nie sceptycznie.
- Czy tutaj też zachowują średniowieczny styl życia?
- Nie - po raz pierwszy odkąd tam przybyły Kirika naprawdę się uśmiechnęła. - Sprawdź.
"I tak nie mam innego wyjścia." Pomyślała Korsykanka i otworzyła drzwiczki.
- Wow! - powiedziała po raz drugi. Wyposażenie toalety okazało się całkowicie współczesne.
- Jak oni tu zrobili kanalizację? - zainteresowała się jak wyszła.
Kirika wzruszyła ramionami i sama się tam na chwilę zamknęła.
Wróciły na górę. Przed drzwiami swojej sypialni Kirika zawahała się.
- Mireille?
Również pierwszy raz tego dnia blondynka uśmiechnęła się. Razem weszły do środka.
Drzwi naprzeciwko uchyliły się nieznacznie i zamknęły z powrotem.
- Poszły spać?
- Chyba tak... - rozległ się szept Chloe - przynajmniej... weszły do środka.
Altena zaśmiała się cicho. Powoli rozplotła warkocz. Chloe patrzyła jak płomień świecy tańczył na jej włosach. Wzięła do ręki niewielki, ozdobny grzebień.
- Mogę?
Altena uśmiechnęła się w odpowiedzi. Zsunęła swoją codzienną szatę i usiadła na łóżku tylko w lekkiej, białej sukience, którą nosiła pod spodem. Chloe cicho westchnęła ze szczęścia. Stanęła tuż za nią i delikatnie zaczęła rozczesywać jej włosy. Po kilku minutach grzebień wysunął się jej z ręki. Altena odwróciła się nagle i przyciągnęła ją do siebie.
- Pozwól mi popatrzeć na ciebie... moja ukochana Chloe...
Drżącymi rękami ściągnęła z siebie piżamę.
- Och... - na wpół omdlewając osunęła się w ramiona Kapłanki.
Obudził je dźwięk dzwonu. Zdawał się napływać zewsząd i odbijać echem od ścian. Kirika i Mireille zerwały się gwałtownie.
- Uch... Kirika opadła na łóżko przecierając oczy. Blondynka popatrzyła na zegarek. Była 5.43, a przez okno właśnie wpadał pierwszy promień słońca, prześlizgnął się po ich twarzach, odbił od kryształowego lustra i kolorowe tęcze zawirowały im przed oczami. Zrobiło się bardzo jasno.
- Okna wychodzą na wschód... - mimo woli Mireille patrzyła z zachwytem na ten, niewątpliwie zamierzony przez średniowiecznych budowniczych, efekt. Nagle podskoczyły obie, gdyż rozległo się pukanie. Nim zdążyły odpowiedzieć, drzwi uchyliły się nieznacznie i usłyszały głos Chloe.
- Czekamy na was za 30 minut w jadalni! - wydało im się, że głos jej lekko drżał od tłumionego śmiechu i drzwi się zamknęły.
Mireille zerwała się. Ubrała się najszybciej jak mogła, poczym wyjrzała na korytarz. Był pusty. Skoczyła do "swojej" sypialni i otworzyła torbę.
- Hm... nie przewidziałam, że będziemy tu tak długo...
Wzdrygnęła się z zimna, ogień w kominku zdążył zgasnąć przez noc. Wygrzebała sweter, co niewiele pomogło, jako, że miała na sobie mini. Wyszła na korytarz zastanawiając się, czy pamięta, gdzie schodziło się do łazienki. Znalazła dość szybko i stwierdziła, że w świetle dnia również i to miejsce wyglądało o wiele przyjaźniej. Po kilku zaledwie minutach wbiegła z powrotem po schodach i...



strony: [1] [2]
komentarz[61] |

Komentarze do "Noir seria druga, odcinek 28"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.024735 sek. pg: