Przedstawiam wam również Nanę Osaki. Wyjątkowo mało słodką za to charakterną dziewczynę, która w dwudziestej wiośnie żywota opuszcza rodzinne miasto i wyjeżdża do Tokio. Scenariusz jakby znajomy? Zerknęliście z niepokojem na poprzedni akapit, czy aby nie wkleiłam tekstu po raz drugi? No cóż... Nici przeznaczenia różnie się plotą i te dwie, z pozoru różne dziewczyny zostaną związane ze sobą na zawsze. Wracając jednak do panny Osaki... Jej marzeniem jest śpiewanie. Chce sławy i popularności, ale przede wszystkim ucieka przez małomiasteczkową bylejakością. W pociągu, z trudem przedzierającym się przez śnieżne zaspy obie Nany nawiązują znajomość. Każdy z nas kiedyś, podczas dłużącej się podróży próbował zabić czas rozmową ze współpasażerami. Potem pociąg dojeżdżał do stacji docelowej i taka znajomość przeradzała się we wspomnienie. Rzadko się bowiem zdarza, że spotykamy drugi raz tę samą osobę. No chyba, że maczało tu swoje grube paluchy Przeznaczenie. Mija kilka dni i panna Komatsu postanawia wynająć mieszkanie. Niestety w lokalu, którym jest zainteresowana przebywa już przedstawiciel nieruchomości wraz z klientką. Okazuje się, że to znajoma z podróży - Nana Osaki. Dziewczęta postanawiają zamieszkać razem. Nie wiedzą, co je czeka w wielkim mieście ani czy sobie poradzą. Tak właśnie zaczyna się opowieść o dwóch całkiem różnych, a przez to świetnie uzupełniających się dziewczynach, które próbują zrealizować swoje pragnienia i nie zatracić siebie w pogoni do celu.
Oprócz tego poznamy bardzo sympatycznego łysola Yasushi "Yasu" Takagiego, romantycznego punka - Nobuo "Nobu" Terashimę, gimnazjalistę, próbującego ze wszystkich sił wyglądać na 18 lat - Shinichi "Shina" Okazakiego, wielką miłość jednej z głównych bohaterek - Rena Honjo, niewiernego Shojiego Endo, niezwykle przystojnego Takumiego Ichinose, piosenkarkę z kompleksami Reirę Serizawę i kilka innych, równie barwnych postaci. Plejada bohaterów sprawia, że nie można się nudzić i zawsze znajdzie się choćby jeden wątek, który śledzi się z przyjemnością.
Znający specyficzną kreskę Ai Yazawy będą mile zaskoczeni swoistym wygładzeniem i wydelikaceniem wyglądu bohaterów. Spece od designu zrobili kawał dobrej roboty. Z surowego i pokracznego nieraz stylu Yazawy wydziergali na tyle zjadliwą powierzchowność postaci, że nie będzie ona kłuła w oczy co bardziej wybrednych oglądaczy. Powinna ona być doceniona również przez tych, którzy znają zakręcone i przeładowane detalami mangi tej autorki. Być może znajdą się również malkontenci, kręcący nosem na taki stan rzeczy. Cóż, jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził. Wydaje mi się jednak, że opracowanie graficzne powinno zostać zaliczone twórcom na plus.
strony: [1] [2] [3] [4]
|