Muzyka to coś, co od pierwszych dźwięków rzuca się mocno w uszy i zapada w pamięć. Jest charakterystyczna, nie da się jej pomylić z żadną inną. Linia melodyczna idealnie wpasowuje się w dynamiczną akcję i z lekka zwariowaną fabułę. I nic dziwnego, bowiem jej twórcą jest Susumu Hirasawa znany również ze ścieżki dźwiękowej do „Paranoia Agent” czy „Berserk”. W tym miejscu warto napisać coś więcej o samym kompozytorze. Jak na rodowitego Japończyka przystało wykorzystuje w swojej muzyce najnowszą technikę audiowizualną tworząc niepowtarzalne spektakle z wykorzystaniem elementów animacji oraz dźwięków generowanych komputerowo. Widowiska obsługiwane w systemie Interactive Live Show to jego osobisty wynalazek. Fanów RPG zainteresuje zapewne fakt, że podczas koncertów widownia bierze czynny udział w występie i ma wpływ na jego przebieg. Zainteresowanych muzyką Susumu Hirasawy odsyłam na oficjalną stronę kompozytora.
Jak oceniam „Paprikę” starając się być obiektywną i nie sugerować się ani tematyką ani znanymi nazwiskami twórców? Jest to kawałek dobrego kina japońskiego, godny polecenia każdemu fanowi anime. Czy zatem nie-fani obejrzą go z przyjemnością? Ano może być z tym różnie. Każdy, kto nastawia się na kino lekkie, łatwe i przyjemne głęboko się rozczaruje ponieważ ten tytuł niesie ze sobą nieco treści i wywołuje przemyślenia. Przynajmniej troszeczkę. Jeśli więc - szanowny przyszły widzu, nie masz ochoty zadumać się nieco po seansie, nie oglądaj „Papriki”. Na dziesięć możliwych punktów daję osiem.
Miłego oglądania.