Ściemniło się, nadszedł czas na odpoczynek. Znaleźli z pozoru dobrze wyglądającą polanę i rozpoczęli przygotowania do rozbicia obozu. Każdy otrzymał swoje zadanie, a więc prace posuwały się szybko: Kazunaro zajął się rozpaleniem ogniska, Itachi uważnie sprawdzał bezpieczeństwo polany, a Shisui zmagał się z rozkładaniem namiotu. Wychylił się spod materiału, który w chwili obecnej spoczywał na jego głowie i obrzucił niechętnym spojrzeniem Anko. Dziewczyna usiadła z boku, plecami oparła się o drzewo. Utkwiła spojrzenie w jakimś punkcie przed sobą i nie raczyła ruszyć palcem.
- Może byś pomogła? - skrzywił się Shisui.
Nie odpowiedziała. Właściwie, to nawet go nie słyszała. Lawirowała pomiędzy głosami z zewnątrz, a tymi z wewnątrz, dochodzącymi ze środka jej głowy, przebijającymi się przez zasłony pamięci. Palce zaciskała na materiale kimona, panicznie bojąc się, że zaraz pieczęć na ramieniu ponownie zapiecze, a tym razem nie uda jej się w porę zamknąć ust i krzyknie. Bała się cieni dookoła, bała się szelestów pomiędzy drzewami... Wszędzie widziała zielone, przecięte podłużną źrenicą oczy. Jej najgorszy koszmar. W głowie odbijał się znajomy, nieco syczący głos, który przyprawiał Anko o dreszcze i dziwne ukłucie w gardle. Przyglądała się wspomnieniom, które, dziś w postaci urwanych klatek filmowych, przesuwały jej się przed oczyma.
~*~
- Anko Mitarashi, tak? Od dziś będę twoim sensei...- Czarnowłosy mężczyzna obrzucił ją chłodnym spojrzeniem, po czym przywołał na usta fałszywy uśmiech.
- Orochimaru-sama! Naprawdę?! - zawołała z radością i roześmiała się wesoło. Jej oczy błyszczały ze szczęścia, gdy wpatrywała się z uwielbieniem w swego nauczyciela. - Ja zawsze chciałam... Orochimaru-sama! Dziękuję... - Podziękowała mu krótkim ukłonem i, choć bardzo chciała zachowywać się spokojnie tak, jak na kunoichi przystało, radość aż rozpierała ją od środka.
- Wiem, mała. Wiem, że chciałaś. Właśnie dlatego ci pokażę... co naprawdę liczy się na tym świecie - zasyczał, nieudolnie starając się zneutralizować nutkę triumfu w głosie. Przez chwilę obawiał się, że dziewczynka zauważy błysk w jego oczach i zacznie się cofać, ale nic takiego się nie stało. Odetchnął, gdy utwierdził się w przekonaniu, że niczego nie zauważyła.
Nie wiedziała, co powiedzieć, jedynie uśmiechała się szeroko i nerwowo zaciskała dłonie w piąstki. Nagle zmarszczyła brwi i posmutniała, a uśmiech zgasł, jakby zdmuchnięty przez zimny podmuch wiatru. Sannin spojrzał na nią zdumiony, ale pytanie, które chciał zadać, uprzedziła odpowiedź.
- Nie zostawisz mnie...? Będziesz mnie uczyć już zawsze, sensei? Na zawsze? - zapytała z nutką rozpaczy w głosie i jakiejś drżącej nadziei, gdy przenikała go spojrzeniem dziecięcych oczu.
Odsłonił zęby w uśmiechu i uniósł nieco głowę. Spojrzał na nią z góry.
- Tak. Na zawsze - zasyczał, oblizując usta wężowym językiem.
~*~
Anko schowała twarz w dłoniach, zagryzając do krwi wargę. Oddychała szybko i płytko, nieudolnie starając się uwolnić od natłoku myśli i wspomnień.
Kłamał. Jak on wtedy kłamał.
- Orochimaru... - Chciała, żeby ta myśl była pełna nienawiści, żeby była chłodna i pozbawiona jakiejkolwiek tęsknoty, ale jak miała nie tęsknić? Jak, skoro pieczęć na lewym ramieniu pulsowała piekącym bólem, nieustannie przypominając o dawnym Mistrzu? Wbiła paznokcie w skórę na dłoni i z wysiłkiem dźwignęła głowę do góry. Napotkała spojrzenie czarnych oczu Itachiego, które przyprawiło ją o dreszcz przerażenia. Odwróciła głowę.
- Anko, to się nie uda. On widzi. Przecież to wiesz, on już jest przygotowany.
Czuła na sobie spojrzenie Itachiego, a głosik w umyśle wcale nie ułatwiał jej podjęcia decyzji. Robiąc dobrą minę do złej gry, starała się skoncentrować spojrzenie na pniu drzewa naprzeciwko.
- Uciekać? - zastanawiała się gorączkowo. - Rzucić to wszystko w cholerę i uciekać? -Zerknęła na Shisuiego, który kończył stawiać namiot. - Oni nie uciekną, Anko. Chcą się zemścić, nie widzisz tego? Ty też chciałaś... - Jej własny szept przemienia się w cichy syk, który zmusza dziewczynę do zamknięcia oczu. Metaliczny posmak krwi wypełnia jej zmysły, gdy zupełnie przegryza wargę.
~*~
strony: [1] [2] [3] [4]
|