..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago


Poprzez czas. In Memoriam



Z westchnieniem wyprostował się, dając wytchnąć obolałemu grzbietowi. Otarł pot z czoła i ocenił owoce swojej pracy. Wymamrotał pod nosem kilka inwektyw pod adresem wojen, władzy, dowódców i deszczu, który wczoraj spadł zamieniając ziemię w lepkie błoto i utrudniając mu pracę. A tej miał sporo. Wojna, która skończyła się jakiś czas temu sprawiła, że do wojska wcielano każdego, kto nadawał się do walki, odciągając zwykłych ludzi od pól. W miastach i wsiach zostały kobiety i dzieci, otoczone gromadką nieporadnych starców. Gdy żołnierze w końcu wrócili do domu wszystko majestatycznie popadało w ruinę, a zbiory były nadzwyczaj marne.
Mamrocząc kolejną litanię przekleństw, zaczął myśleć o nadciągającej zimie. Był pewien, że nadejdzie głód, podatki i ceny wzrosną niebotycznie. Żywności nie starczy dla wszystkich... ale tych "wszystkich" było znacznie mniej niż kiedyś. Wzdrygnął się, gdy pamięć podsunęła mu niechciany obraz. Dwie wrogie armie, po dwóch stronach wrzosowiska. Dwie wysokie mogiły. I ta przerażająca cisza, która wtedy panowała...
Podniósł wzrok, gdy jakiś dziwny dźwięk wyrwał go z rozmyślań. Otworzył usta, by i przyczynę hałasu zwymyślać, ale zamarł, wpatrując się w osłupieniu na... cokolwiek to było. Gigantyczne stworzenie, lśniące metalicznie w sposób podobny do błysków pojawiających się na ostrzu miecza, maszerowało powoli w stronę zamku Guardii.

***

Żabia twarz, jak zawsze, była całkowicie pozbawiona wyrazu, zupełnie jak gdyby mimika generała w momencie przemiany w pokraczną, nieludzką postać, spakowała manatki i odeszła raz na zawsze, hen, daleko. Królowa Leene zdusiła irytację w zarodku. Nic nie mogła poradzić na to, że wodniste, wyłupiaste oczy wydawały jej się beznamiętne. I obce. Szczególnie teraz, gdy musiała dowiedzieć się, czy jego konszachty z czarnoksiężnikiem, o których doniósł młody rycerz były prawdziwe.
- Chciałaś mnie widzieć, moja pani. - zaczął, gdy milczała dłuższą chwilę.
Zacisnęła rękę, gniotąc w pięści drogi materiał, z którego została uszyta jej suknia. Złote nici kłuły ją w palce.
- Owszem. Doszły mnie niepokojące słuchy, że czarnoksiężnik Magus w cudowny sposób zmartwychwstał i bezkarnie wędruje po ziemiach Guardii. - wpatrywała się w niego z natężeniem, oczekując reakcji. Jego prawa ręka nieznacznie drgnęła, lecz nic poza tym. - Słyszałam też, że uratowałeś mu życie.
Milczał, stojąc pośrodku sali w bezruchu, zupełnie jak jakiś pokraczny posąg, wykonany bardziej dla żartu niż wrażeń estetycznych.
- Dlaczego to zrobiłeś? - z irytacją zauważyła, że głos jej drżał. Chciała coś jeszcze dodać, ale nie była w stanie. Jej małżonek, dotychczas milczący, zabrał głos.
- Cała ta sprawa stawia cię w nad wyraz niekorzystnym położeniu. - odkaszlnął i ciągnął dalej. - Chciałbym wierzyć, że to są oszczerstwa i zaprzeczysz temu, że przyjaźnisz się ze zdradzieckim Mistykiem, a jego cudowne powstanie z martwych to tylko głupi żart.
- Wielki sprawię zawód. - zaczął po chwili milczenia generał. - Ale nie jestem w stanie powiedzieć, iż czarownik jest martwy. Ale nie nazwałbym go swoim przyjacielem.
- Nie zaprzeczysz temu, że ocaliłeś jego marne życie? Że rozmawiałeś z nim, jak ze swoim sojusznikiem... - władca Guardii mówił coraz szybciej, by nagle zamilknąć. Szukał odpowiednich słów, ale nie był w stanie ich znaleźć.
Pomieszczenie po raz kolejny wypełniło grobowe milczenie. Przerwało je gwałtowne wtargnięcie posłańca. Zirytowana para królewska zmierzyła biedaka wzrokiem. Wyglądał na mocno zaaferowanego, ale nie ośmielił się zabrać głosu bez przyzwolenia.
- Zajmiemy się tym potem. - mruknął niechętnie król, dając generałowi znak, aby zajął swoje zwykłe miejsce. Skinął na posłańca, mając w oczach groźbę.
- Panie... - wysapał posłaniec, nie odzyskawszy jeszcze tchu. - Na południu... potwory!

***

Po, zdawałoby się, trwającej w nieskończoność bezsennej nocy, do sali wkroczyli uczeni. Śmiertelnie bladzi, ze ściągniętymi twarzami. Przewodził im kanclerz, kurczowo ściskający w ramionach stary, rozpadający się tom.
- Dowiedzieliście się czegoś? - zapytał król zmęczonym głosem.
Odpowiedziało mu nerwowe skinienie. Sędziwy mężczyzna przełknął głośno ślinę, zanim zaczął zdawać relację. Glenn przysłuchiwał się w milczeniu, a jego oczy, w miarę jak kanclerz mówił, wydawały się rosnąć.
- Na opis tych bestii natrafiliśmy najpierw w legendach i baśniach, potem znaleźliśmy potwierdzenie w dokumentacji. To machiny, stworzone dawno temu przez ludzi żyjących w królestwie zawieszonym w przestworzach. Służyły do utrzymania porządku i posłuszeństwa wśród tych, dla których nie było miejsca.
Z kąta, w którym stał generał dobiegło syknięcie. Para królewska zlekceważyła je, chłonąc słowa starca, który stawał się coraz bardziej zdenerwowany. Na policzki wstąpiły mu rumieńce, oczy niemal wychodziły z orbit.
- Praktycznie każdy mógł je uruchomić, ale rozkazywać im mogli tylko członkowie rodziny królewskiej...
- To, na wszystkie świętości, przekopcie się przez rodowody wszystkich szlachciców w Guardii i mi ich znajdźcie! - wykrzyknął król, równie czerwony jak kanclerz. Chciał coś jeszcze dodać, ale przeszkodził mu charakterystyczny, żabi rechot. Spojrzał z irytacją w stronę generała.
- Wydaje mi się, że kanclerz jeszcze nie skończył, wasza wysokość, jeżeli wolno mi wyrazić swe zdanie. - odezwał się donośnym głosem.
Leene spojrzała na starszego mężczyznę, który nerwowo skinął głową, dla odmiany straszliwie blednąc, jakby wiedza, którą posiadał przeraziła go. Chciał coś powiedzieć, ale słowa uwięzły mu w gardle.
- Odnalezienie potomków rodziny królewskiej Zeal jest wręcz banalne - ciągnął generał, a wszystkim obecnym nagle zaczęło się wydawać, że na żabiej, beznamiętnej twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. - Tylko że nikomu z tu zgromadzonych nie przypadnie do gustu tożsamość władcy upadłego królestwa.
- Czy możesz... - zaczęła Leene, ale zabrakło jej słów.
Wzruszył ramionami i z pozorną obojętnością dokończył wypowiedź.
- Członkowie rodu królewskiego w Zeal mieli jedną charakterystyczną cechę. Błękitne włosy.
Większego wrażenia nie wywarłby piorun uderzający w sam środek komnaty, w której trwała narada. Generał tymczasem spokojnie poprawił ułożenie miecza i skierował się do wyjścia.
- Dokąd...? - zdołał wykrztusić słabym głosem władca.
- Po Magusa - padła lakoniczna odpowiedź.




strony: [1] [2] [3] [4]
komentarz[2] |

Komentarze do "Poprzez Czas cz.4 - In Memoriam"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.042983 sek. pg: