Nie podoba mi się natomiast muzyka. Opening "Link" śpiewany jest przez grupę L'arc~en~Ciel, czyli tą samą która była odpowiedzialna za wykonanie drugiego openingu do serii TV. Oba utwory różnią się od siebie ale ich wykonanie można jednoznacznie opisać - koszmarne. Typowa rąbanka z tekstem, którego to tekstu właściwie nie słychać. Niemniej jednak słuchając go można wrócić do znanych klimatów anime. O endingu "Lost Heaven" nie powiem dużo. Zupełnie nie zwróciłem na niego uwagi, gdyż zajęty byłem wyzywaniem twórców od najgorszych, za takie beznadziejne zakończenie. Wracając jednak do niego mogę powiedzieć, że pomimo swojego mocnego brzmienia jest dość melancholijny. Reszta soundtracku to też niewiele nowego. Jednak wykorzystanie dobrych utworów z anime takich jak np. "Brothers" to wcale niegłupi pomysł. Kolejny, dobry sposób na nawiązanie do serii TV.
Czas napisać jakieś w miarę sensowne zakończenie. Jak mogliście przeczytać, kinówka ta pomimo wielu dobrych pomysłów nie jest pozbawiona znaczących błędów. Z pewnością każdy fan (a raczej fanka) Edwarda i reszty będzie zadowolony z dodatkowych dwóch godzin spędzonych na oglądaniu tego filmu. Osoby czujące niedosyt po serii TV również powinny być Usatysfakcjonowane. Wartka akcja, trochę wspomnień oraz otoczka historyczna sprawiają, że tytuł ten z pewnością jest obowiązkowy dla każdego, kto choć trochę polubił świat alchemików.
Technikalia| Autor oryginału | Arakawa Hiromu | | Reżyseria | Seiji Mizushima | | Studio | BONES | | Scenariusz | Shou Aikawa | | Muzyka | Hirohito Shinohara, Michiru Oshima | | Rok wydania | 2005 | |
| Gatunek | dramat, sf, historyczne, shounen |
Fullmetal Alchemist Premium Collection
Wraz z sukcesem anime i kinówki ku uciesze fanów powstała seria OAV składająca się z 4 odcinków. Wszystko byłoby fajnie, można by to nawet uznać za ciekawy dodatek, gdyby nie fakt, że całość trwa niecałe 25 minut.
Mamy więc pierwszy dziesięciominutowy film "State Alchemists vs Seven Homunculi", który praktycznie jest niezbyt logiczną "nawalanką" między "tymi dobrymi", a "tymi złymi". Od strony technicznej nie różni się niczym od serii TV. Ogólnie całkiem przyjemnie się ogląda, pomijając fakt, że trochę to za krótkie. Całość jest dość humorystyczna więc nawet nie dziwi mnie fakt, że to wszystko jest bez sensu.
Świetnym pomysłem było zrobienie 6 minutówki, czyli Chibi Party (Enkai-hen). Co tak naprawdę pani Porucznik czuje do Pułkownika? Co robi w hentaju Ed z Noah? I czego ten wredny reżyser cały czas wymagał od wszystkich postaci? To tylko nieliczne pytania, na które mamy szanse uzyskać odpowiedź. Wszystkie postacie są rysowane jako chibi, więc mamy kolejną, niezwykle komediową serię. Niestety ogromnym minusem jest fakt, że trwa ona tylko 6 minut. Wielka szkoda. Wielka.
Ostatnia z kompletu część nosi nazwę Kodomo-hen. Trwa ona aż 3 minuty, toteż rozpisać się o niej nie mogę zbytnio ;] W każdym bądź razie na początku widzimy Edwarda, Alfonsa i Winry jako dzieci. Dopiero potem okazuje się, że są to wnuczki głównego bohatera. Przez całe 3 minuty wędrują one sobie z polanki, poprzez miasto aż do domu. Po co? Wniosek jest jeden - Edward żyje po dziś dzień w naszym świecie i nie dane było mu wrócić do swojego. Tak więc jeśli pojedziecie kiedyś Japonii i spotkacie na swej drodze niewielkiego, energicznego staruszka z warkoczykiem i stalową ręką, to najpewniej będzie to Stalowy Alchemik.
Wróbel.
Odnośniki:
Więcej o anime tutaj:
Recenzja na Tanuki.pl
strony: [1] [2]
|
MAIN 
Sonda
