Jednak oprócz plusów są także minusy. Oprócz wspomnianej miernej fabuły mam zastrzeżenia do końcówki historii. Anime kończy się po 26 odcinku, a następnie mamy 4 odcinki OAV. O ile pierwsze zakończenie jest ładne, to jednak zbyt dużo rzeczy pozostawało nadal niejasnych. Widz po obejrzeniu dochodził do wniosku, że połowa rzeczy nie została ani trochę wyjaśniona. No i twórcy wzięli się za definitywne zamknięcie serii. Nie mam zamiaru zdradzać, co się tam dzieje, ale jest dużo więcej ciekawszych rozwiązań niż uśmiercanie wszystkiego, co się rusza. Tym o słabszych nerwach i niskiej tolerancji na hektolitry krwi polecam skończenie serii na 26 odcinku.

Opisując "Wolf's Rain" nie można nie wspomnieć o muzyce. Wspaniale podkreśla ona charakter i klimat anime. Gdy słuchałem jej osobno natychmiast na myśl przychodziły mi miłe chwile spędzone na oglądaniu przygód Kiby. Jak zawsze Yoko Kanno spisała się znakomicie. Wiele melancholijnych utworów przeplatanych jest z optymistycznymi kawałkami, które słyszymy przede wszystkim, kiedy Kiba wspomina o Raju. Warty usłyszenia jest opening - "Stray". Trzeba przyznać też, że wpada w ucho. Co do "Gravity" - endingu także nie mam zastrzeżeń. Miły, w smutnym nastroju - czyli nic wielkiego. Jednak widok wilka biegnącego cały czas do przodu przed kilkanaście odcinków trochę nuży i zniechęca do dalszego oglądania tego utworu.

Trudno odpowiedzieć na pytanie, dla kogo jest "Wolf's Rain". Z pewnością znajdzie się szerokie grono fanek Kiby, nie powinno też zabraknąć widzów spragnionych wartkiej akcji i widowiskowych scen walki. Dla chcących zobaczyć niezbyt optymistyczną przyszłość to także będzie dobre anime. Z akcentem na dobre.

Wróbel.