..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago


Usagi Yojimbo



Kiedyś, będąc jeszcze młodym (bo piękny to byłem zawsze), dostawałem kieszonkowe. Wiele tego nie było, zaledwie dziesięć złotych raz na tydzień. I zamiast wydać te ciężko wyczekane pieniążki na słodycze, gumę do żucia czy inne przyjemności życia, odkładałem je na półeczkę i (nie bez bólu) czekałem do następnego tygodnia. Dwadzieścia złotych! To była już kupa kasy. Bogaty tą porażającą sumą pieniędzy, nie szedłem wcale pohulać gdzieś na mieście, lecz grzecznie szurałem do Empiku, by tam kupić kolejny tom pewnego komiksu. Trochę czasu minęło, kieszonkowego już nie dostaję, komiksów nie kupuję, ale sentyment i kilka tomów pozostało. Trzymam właśnie jeden z nich w ręce. Jest już porządnie wymęczony, miękka okładka ma pogięte brzegi, kartki też noszą ślady ciągłego używania...To Usagi Yojimbo - pierwsza manga, z którą miałem kontakt i pierwsza, w której zakochałem się bez pamięci.



Manga... No właśnie? Czy to właściwie jest manga? Format taki niemangowy (145 x 205 mm), strony idą „normalnie”, a nie na japońską modłę, a żeby było ciekawiej, całość wydaje Egmont, wydawnictwo raczej niespecjalizujące się w dziełach z KKW (Kraju Kwitnącej Wiśni). Autor też może „podpaść” ortodoksyjnym otaku: urodził się co prawda w Japonii, jednak od drugiego roku życia mieszkał i kształcił się za granicą: na Hawajach i w USA.

Widać to zresztą po kresce. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się niechlujna i amatorska, szybko przekonujemy się, że to nie lenistwo autora, a celowy zabieg artystyczny. Wszystko w czerni i bieli, bez rastrów, bez niepotrzebnych ozdobników, rysowane miękkimi, długimi liniami, przypominającymi trochę rysowanie dziecka. Bohaterowie też niby wyjęci z dziecięcych bajek, czy dobranocek – sam Usagi to królik, a „twarzy” innym bohaterom użyczają inne zwierzaki: pandy, małpy, psy, koty, nietoperze, nosorożce i niemal każda inna żywina, która biega sobie po bożym świecie. Całość razem składa się na niepowtarzalny (i nie do podrobienia) styl, tak charakterystyczny, że pana Sakai nie można pomylić z żadnym innym autorem komiksowym, czy to japońskim, czy europejskim. Wrażenie pozornej „niechlujności” pryska, gdy przypatrzymy się szczegółom kadrów – tu wszystko jest jak prawdziwe! Przedmioty, budynki, ubiory oddane zostały z niemal fotograficzną dokładnością. To nie „jakieś tam”, dowolne wypełniacze tła. To rzeczy, które istniały w tamtym okresie, z którymi bohaterowie naprawdę mogli mieć styczność.

Dlaczego wspominam o takich szczegółach, pierdołach wręcz? „Liczy się akcja i fabuła!” mogliby zakrzyknąć niektórzy, i mieliby rzecz jasna rację. I tego w Usagim też nie brakuje. Ale to wszystko jest niejako „obok”. Kolejne komiksy to zbiorki luźno powiązanych ze sobą opowiadań z Usagim (a czasem nie) w roli głównej. Czasem te opowiadanka posuwają akcję do przodu. Czasem nie. No więc? O czym jest ten komiks? O samotnym roninie, arcymistrzu miecza, wędrującym w poszukiwaniu mądrości po Japonii początku epoki Edo? O uwikłaniu w los i konsekwencjach dawnych decyzji? O samotności, przyjaźni i miłości? O poszukiwaniu siebie? Owszem, jest o tym wszystkim i o wielu więcej rzeczach, których dogrzebie się przenikliwy czytelnik. Ale nie to wszystko jest sensem tej pozycji. Usagi bowiem to wspaniała i wciągająca podróż po Japonii. Japonii której już nie ma. Japonii bushido, shoguna i roninów, w której mityczne stwory, siły natury i bogowie żyją w harmonii z ludźmi, a ludzie z otaczającym ich światem. To również podróż po tradycjach, mitach i legendach tamtych dawnych dni, i kopalnia wiedzy o (nie tak bardzo) zamierzchłej epoce w dziejach Japonii.



Oczywiście to tylko komiks, a nie historyczne opracowanie, i w imię fabuły autor pozwala sobie na odstępstwa, czy „mruganie okiem” do uważnego Czytelnika. Ktoś, kto jako-tako orientuje się w japonistyce, czy choćby kulturze współczesnej, z uśmiechem będzie wyłapywał podczas lektury różnorakie smaczki – odniesienia do filmów, książek... czy innych komiksów. Również bohaterowie to komiksowe archetypy, przedstawione jednak z dużą dawką humoru i sympatii. Mamy więc szlachetnego mistrza miecza (Usagi), jego nauczyciela, gburowatego ronina (Gen), słodką złodziejkę, skrzywdzonego przez los banitę, tych złych ninja i pełną paletę innych bohaterów. Co ważniejsze, postacie nie są „płaskie”, a nawet „grzeszą” zupełnie niemangową głębią: „świętemu” Usagiemu zdarza się tracić nerwy, Gen nie jest taki zły jak sam siebie maluje, ninja czasem zrobią coś dobrego, a ci szlachetni potrafią sięgnąć po nieszlachetne metody, byleby osiągnąć swoje cele.

Wszystko to podane jest jednak bez „zadęcia” i okraszone wyśmienitym, lekkim humorem, tak więc na pierwszy, nieuważny „rzut oka” Usagiego można wsiąć za bajkę dla dzieci. Nic bardziej mylnego! Pod niewinną formą kryje się opowieść prosta, lecz nie prostacka, okrutna, lecz nie krwawa, lekka, ale nie pusta. Gdyby tę mangę „zremixować”, oprawiając ją w „poważną” formę, dostalibyśmy coś na kształt Samotnego wilka, która to pozycja, jak wiadomo, bajką nie jest.

Jeśli więc, drogi Czytelniku, nie jesteś mangowym ortodoksem, i przeżyjesz komiks bez pań z dużymi... oczkami i nie odstraszy Cię „dziecinna” kreska; lub jeśli po prostu chcesz poznać starą Japonię „od kuchni” i lubisz powolne, długie opowieści, w których nie dzieje się dużo, ale dzieje się „dobrze” - ta manga (?) jest dla Ciebie. Nie znajdziesz tu ani fabularnych, ani graficznych fajerwerków, ale za to znajdziesz to, czego w większości mangowych pozycji brakuje - klimat, umiejętnie budowany kadr po kadrze, opowieść po opowiadaniu. I gdy wciągniesz się w Usagiego przestanie Cię w końcu drażnić pewien schematyzm i powtarzalność fabuły, nie będziesz zwracał uwagi na logiczne nieścisłości i (czasem) niezbyt staranną kreskę; bo jak razem z długouchym roninem postawisz swoje zużyte sandałki na trakcie prowadzącym gdzieś hen, daleko w świat, to gwarantuję Ci, że nie będziesz chciał wracać z tej podróży, byleby tylko zobaczyć razem z bohaterami kolejne miejsca i przeżyć kolejne przygody...

n.



Technikalia
AutorStan Sakai
ScenariuszStan Sakai
WydawcaFantagraphics Books (t.1-7), Dark Horse Comics(od t.8)
Rok wydania1986
Polskie tłumaczenieMandragora (t.1-7), Egmont(od t.8)
Gatunekgeika, shounen, jidaigeki
Ilość tomów22
komentarz[37] |

Komentarze do "Usagi Yojimbo"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.037254 sek. pg: