Harajuku

Wyobraźcie sobie hipotetyczną sytuację - idziecie sobie ulicą w Japonii, przyjechaliście dwa dni temu. Zdążyliście się już zapoznać z panią ze sklepu w pobliżu waszego miejsca pobytu i bez problemu kupić coś na śniadanie, więc teraz -pełni nowej wiary w siebie, idziecie jak to się mówi „w miasto”.
Mijacie sobie radośnie licealistów, przedszkolaki, młode dziewczyny na zakupach i panów w garniturach i nagle, zupełnie nieoczekiwanie, gdy stoicie na przejściu, widzicie po drugiej stronie ulicy… Pikachu? Tak, taki duży, żółciutki, wyraźnie się gdzieś spieszący. Zapala się zielone światło, Wy przechodzicie i zaintrygowani idziecie za nim. Żółty ogon miga wam między czernią garniturów i nie sposób go zgubić. Mijacie pospiesznie kolejny zakręt i… okazuje się, że cała plejada gwiazd j-music postanowiła się wybrać na zakupy!

Cieszycie się, bo zapobiegawczo nosicie ze sobą notatnik i będzie można pozbierać autografy i rozdać znajomym, ale… Moment… Shinya? I znów Shinya? I dwa Aoi'e? Jakim cudem? I Mana, dużo Many… Dopiero potem dostrzegacie damy, panienki, laleczki, postaci z mang i anime. „Trafiłem do raju?” - zapytacie. Nie, przynajmniej nie całkiem. Oto jest - Moi Drodzy, Harajuku.



Most na Harajuku

Za Wikipedią: „Harajuku to dzielnica Tokio usytuowana na zachód od linii Yamanote, pomiędzy dzielnicami Shinjuku i Shibuya.” Jest to miejsce, gdzie młodzi Japończycy odpoczywają od zuniformizowanego dnia codziennego. W weekendy to miejsce ożywa, zapełnia się znanymi bohaterami mang i muzykami.
Dziewczyny, które na co dzień są śliczne, grzeczne i noszą przyzwoitej długości mundurki, „przebierają się i malują w toalecie kolejki Yamanote, która specjalnie ze względu na nie została powiększona i wyposażona w ogromne lustra” (za portalem gazeta.pl) i dzięki temu stają się na moment Sailor Moon, Sakurą z Naruto, czy też Toshiyą w wersji VK. Nie na darmo Kaoru (gitarzysta Dir en grey) mówił kiedyś, że wybiera stroje tak, by trudno było je skopiować - pomysłowość młodych Japończyków nie zna granic.
Harajuku to mekka wszystkich fanów cosplayu i miłośników lolitek, a gotyckie panienki (także i panowie) bardzo chętnie pozują do zdjęć, chwaląc się pomysłowością swych strojów.



Ale Harajuku, to nie tylko dzielnica. „Styl Harajuku narodził się w latach 70, kiedy ten teren upodobali sobie artyści. To tutaj się spotykali, imprezowali i zakładali sklepy z designerskimi ubraniami i dodatkami.” (za wikipedia.pl). Do dziś tak zwane Harajuku girls kupują swoje ubrania w takich sklepach.
A o co chodzi? Żeby było kolorowo i bardzo, bardzo oryginalnie. Żeby nie dało się tego podrobić i żeby się wyróżnić. Dać upust swojej fantazji, odpocząć od szarej codzienności.

O shojo (jak nazywa się Harajuku girls) zrobiło się głośno za sprawą fotografa Shoichi Aoki. To on założył FRUiTS, najpopularniejszy japoński magazyn o modzie śledzący trendy z Harajuku. W 2001 roku najciekawsze zdjęcia Aoki zostały zebrane w album i wydane przez Phaidon. (za gazeta.pl)
Obecnie Harajuku girls można znaleźć również we Francji, Anglii i w zasadzie w każdym dużym mieście w Europie i Ameryce, o ich popularności w Finlandii możecie się przekonać na stronie http://www.hel-looks.com/about.html. A jeśli tego miało by być mało, Gwen Stefani styl Harajuku spodobał się do tego stopnia, że zadedykowała jedną piosenkę właśnie dziewczynom z Harajuku, ponadto jej tancerki czerpią z tego stylu.



Uderzycie w płacz, że też chcecie? Bo czujecie się obco, inaczej i nienormalnie? Nie ma sprawy! Zaraz w pobliżu jest swego rodzaju bazar, gdzie możecie znaleźć ubrania takie, jakie tylko jesteście w stanie sobie wymarzyć. Zazdrościliście Neo, bo uratował świat, a wy zrobilibyście to w lepszym stylu? Nie ma sprawy! Wcielcie się w niego i ratujcie świat przed maszynami! Albo przed czym tylko chcecie.
Jeśli jednak jesteście zwolennikami kupowania w sklepach, to w pobliżu Harajuku jest kilka, które specjalizują się w sprzedaży ubrań. Jest w czym wybierać.

Gaijina Harajuku może olśnić. Tyle kolorów, tyle wolności, tyle niezależności w jednym miejscu! W środku wielkiego, zuniformizowanego Tokio! Dla młodych Japończyków jest to coś więcej niż atrakcja turystyczna, te weekendy spędzone na moście w Harajuku to coś więcej, to możliwość odetchnięcia pełną piersią i pokazania na co naprawdę ich stać. A stać ich na wiele.

Strony, z których korzystałam:
moda.gazeta.pl
wikipedia.pl
google.pl


Nika.