End of Evangelion

Jeżeli poszukujecie mocnych i krwistych wrażeń oraz straconego czasu to polecam anime "End Of Evangelion". Mianowicie ta kinówka, jest końcowymi odcinkami NGE. Jak nie chcecie sobie popsuć miłych wspomnień z tej serii, to odradzam EOE, bo po tym filmie można się nieco zrazić do całokształtu (mała dygresja: chcę też tylko przypomnieć, że End of Evangelion jest jedynie dla tych, którzy widzieli poprzedzające ją odcinki). Jeżeli jednak są tutaj poszukiwacze kina eksperymentalnego oraz nie dającego żadnej satysfakcji - droga wolna.

Ogólnie cała seria NGE liczy sobie 23 dobre odcinki, a reszta(24-26) to totalna porażka. Nie okłamujmy się - bo taka jest prawda. Co możemy się spodziewać po tej kinówce? Następny koniec świata, ale za to widziany oczami twórców Evangeliona. Dużo zamętu chaosu, mało konkretów. Jedynie co jest (według mnie oczywiście) zaletą całego tego filmu to walka Asuki z aniołami. Naprawdę konkretnie jest ukazana brutalność oraz furia tej dziewczyny. No i zapomniałabym dodać kawałek "Komm susser Tod" jest dobrze wkomponowany w "pseudo" fabułę.

Jeżeli chodzi o kreskę, jest bardzo przyjemna dla oka. Dobrze się patrzy na całą animację, nie ma tu żadnego przesłodzenia, zero wyolbrzymiania kształtów. Dopracowane szczegóły tzn. mechy, oraz całe zbiorowiska komputerów i nie tylko. Ten kto widział całą serię Evangeliona, to może przyznać, że z zauroczeniem i z jednym tchnieniem się to ogląda. Z filmem jest tak samo.
Co do moich przemyśleń. Obejrzałam movie z dwa razy i mam szczerze dość. Myślę, że dla fanów NGE to żadna przeszkoda, tylko następne dobre kino akcji. Oczywiście nieobowiązkowe.

Tak więc oczywiście "End Of Evangelion" nie polecam młodszym odbiorcom poniżej 15, bo mogą doznać szoku termicznego. Nie chodzi tutaj o sceny brutalne, ale może bardziej o fabułę oraz sceny nagości, które niezrozumiałe mogą być nawet dla dojrzałego odbiorcy.

Celes.

Recenzja na Tanuki.pl