Dir en grey
Z tyłu stoją od lewej Toshiya i Shinya, a na dole również od lewej są Die, Kyo i Kao.
Gdy rozpadł się zespół La:Sadies, Kyo, Kaoru, Shinya i Die postanowili, że chcą grać dalej, jednak potrzebowali basisty; poprzedni- Kisaki, odszedł, bo jak niesie wieść gminna, odbił Kyo dziewczynę. Znaleźli Toshiyę, który mimo początkowych problemów (podobno bał się, że nie da rady z ilością pracy) świetnie sobie poradził. Wrócili na scenę jako Dir en grey ("tobie w szarości", lub, jak utrzymywał Kaoru "szara moneta") i rozpoczęli podbój świata.
Degi
O członkach zespołu wiadomo tyle, ile oni chcą powiedzieć. Z tego powodu otrzymujemy sprzeczne informacje, raz jeden z panów ma żonę, innym razem ktoś ma rodzeństwo, by następnie usłyszeć, że jest jedynakiem. A z informacji potwierdzonych?
Liderem grupy jest Niikura Kaoru, urodzony 17.02.1974 roku w prefekturze Hyougo. Grupa krwi A, wzrost 170 cm, pasjonat Gundama, gitarzysta. Lider- sama, przez fandom nazywany czasem "lider- seme" w pełni zasługuje na to określenie, ponieważ trzyma zespół od dziesięciu lat, bierze udział w większości wywiadów, a uniesione ręce w geście "jestem macho" i groźne miny są nieodłącznym elementem jego występów.
Drugi gitarzysta- Andou Daisuke (pieszczotliwie nazywany Die'em) jest równolatkiem Kaoru, ale urodził się 20 grudnia, w prefekturze Mie. Przez bardzo długi czas jego znakiem rozpoznawczym były czerwone włosy, ostatnio jednak zmienił kolor i została mu już tylko czerwona gitara. W Internecie można znaleźć mnóstwo filmów pokazujących jak dokucza Shinyi i choć bawili się tak wszyscy, to on w takich zabawach przodował; jest człowiekiem o wspaniałym uśmiechu i poczuciu humoru.
Niimura Tooru, sceniczne imię Kyo (od Kyoto- miasta jego urodzenia); wokalista, 160 cm (choć podobno na początku kariery miał 158). Nie chciejcie robić z tym panem wywiadu, lubi dziwne odpowiedzi typu: "blue fish" i notorycznie kłamie na swój temat. Gdybyście go zobaczyli najpierw na scenie, a potem poza nią, to byście nie uwierzyli. Ja do dziś nie wierzę, że ten człowiek, który przed chwilą był bogiem seksu (ten jego wzrok *zachwycona*) może uśmiechnąć się pełnym garniturkiem (ten zgryz *załamana*) i wyglądać jak dzieciak z liceum. To on pisze teksty, a to, co potrafi zrobić ze swoim głosem, zasługuje na szacunek.
Ostatnim członkiem "starej ekipy", jest Terachi Shinya- perkusista, który wygląda na wszystko, poza perkusistą. Jest szczupły, ma 170 cm wzrostu, a dodatkowo przez długi czas chodził w sukienkach i wierzcie mi, że można się było pomylić. Kocha zwierzęta, swoją chihuahuę- Miyu zabierał ze sobą wszędzie, gdzie tylko mógł: w trasy, a nawet na sesje; obecnie ma żółwie. Shin nazywa się "Doktorem Śpioszkiem", a żółwie kupił, bo się na niego patrzyły; gdy pierwszy raz spotkał się z Die'em, Andou wziął go za dziewczynę.
Basistą został Totchi, czyli Hara Toshimasa, urodzony w 1977 roku w Nagano. Używał damskich perfum, palił kobiece papierosy, a jego sesję w damskiej bieliźnie pamiętają wszyscy. O ile Shin był księżniczką, to Totchi spokojnie mógł grać macochę, bo ma uwodzicielskie spojrzenie i ruchy pełne seksapilu ... dopóki się nie uśmiechnie pełną gębą, bo wtedy wszystko znika (ma zgryz jak Kyo)
Chcieli szokować
Karaluchy, krew, rozkład, raniący się na scenie wokalista, śpiewający o śmierci, samotności i zgniliźnie to codzienność fanów Dega. Do najmocniejszych teledysków należą "Saku", "Obscure" i "Agitated Screams of Maggots".
W swoich tekstach Kyo nie stroni od ohydy ani zepsucia. Piętnuje ludzki fałsz i głupotę. Porusza tematy zawiedzionej miłości i przemijania.
"Posiniałe z zimna, unurzane w ślinie ciała
Tkwiące uparcie w mym polu widzenia
...wypaczony obraz okrucieństwa
Okrutny rozkład
Krótki żywot wiruje w tańcu
Ostatnie wspomnienie, które pamiętam,
to śmiejąca się ty... zdychaj"*
*"ZAN" tłumaczenie: http://clever-sleazoid.mylog.pl/
Wizerunek Diru ulegał wielu zmianom. Panowie zaczynali w nurcie Visual kei, więc makijaż i dziwne stroje były jak najbardziej na miejscu. Wystarczy zobaczyć sobie Die'a w mundurze hitlerowca, albo Shina jako lolitkę. Teraz jest inaczej. Są skóry, czernie, stonowane kolory; nie ma fantazyjnych fryzur i makijażu.
Degi nie tylko w Japonii odniosły sukces.
Ich muzyka zawsze się zmieniała, próbowali różnych rzeczy. Dużą zmianę przyniosła płyta "Vulgar", jednak dopiero następny album- "Withering to Death", został nazwany "zamerykanizowanym". Być może taka zmiana stylu była powodem tego, że zespół dobrze przyjęto w Ameryce i Europie. Jednak nawet teraz, słuchając "The Marrow of a Bone" (najnowszej płyty) czuć, że to Degi. Od czasów albumów "Missa" i "Gauze" zmieniło się wszystko, od wyglądu zespołu, przez teksty, po głos Kyo, ale to nadal jest Dir en grey. Ta muzyka nadal ma w sobie to "coś", charakterystyczne połączenie fenomenalnego wokalu z dobrze napisana muzyką. O płycie "The Marrow of a Bone" mówi się, że jest w niej dużo gniewu, wcześniejsza- "Withering to Death", mówiła raczej o samotności, porzuceniu i niemocy twórczej, więc mimo tego, że teraz krzyk Kyo wyraża inne emocje, to nadal sprawia, że przechodzą nas dreszcze.
Większość muzyki pisze Kaoru, ale swoje utwory mają także pozostali członkowie. To powoduje, że każda piosenka jest inna. Są to głównie ostre (szczególnie na ostatniej płycie) kawałki, ale zdarzają się również utwory spokojniejsze, jak "Ain't afraid to Die", czy "Embryo". Świetna muzyka i trafne, głębokie teksty sprawiają, że piosenki Diru dobrze się pamięta.
Fenomen Kyo
Na początku krew była sztuczna, a on umalowany. Teraz Kyo wychodząc na scenę jest naturalny do bólu. Kurtka, koszulka z krótkim rękawem, dżinsy. A mimo to, stając na swojej "skrzyneczce" przykuwa uwagę. W okolicach drugiej piosenki zdejmuje koszulę. Śpiewa, albo pozwala śpiewać fanom; czasem zmienia tekst, czasem milknie. Uderza się w twarz, powoduje krwawienie z nosa, rozdrapuje sobie wnętrze policzków, tnie się. A wszystko to na oczach kilku tysięcy ludzi.
Można twierdzić, że robi to pod publikę, że jest masochistą, ale należy przesłuchać Mushi z koncertu "Blitz 5 Days", gdzie pod koniec łamie mu się głos; należy zobaczyć go, gdy czasem schodzi ze sceny zmęczony, ledwo powłócząc nogami.
Ile Kyo jest w Kyo? Trudno powiedzieć. Z jednej strony jest człowiekiem, który z radosnym uśmiechem wyciąga ręce do pieska, a drugiej "mrocznym prorokiem", z którym rzesze ludzi śpiewają "So I can't live"
strony: [1] [2]
|