..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago




Jeszcze jedna opowieść kogo Amarie zeswatała i uciekam - pomyślała z nagłym rozbawieniem. Tymczasem istotnie, wejście do sali muzycznej było tuż przed nimi. Właściwie było to kilka sal, położonych naokoło jednej głównej, a cała budowla zwieńczona była okrągłą kopułą, jak większość sal dla artystów. W środku bogactwo rozmaitych instrumentów było fascynujące. Harfy wszelakiej wielkości, flety, rogi, trąby, bębny i wiele, wiele innych, każdy zdobiony w inny sposób, z różnych materiałów - niektóre do tego stopnia, że nie wiadomo było na pierwszy rzut oka, czy to instrument, czy kawałek rzeźby, a może posplatanych gałęzi drzew. Nie wszystkie przypadły jej do gustu. Vanyarska tendencja do przepychu i tu była widoczna. Osobiście wolała instrumenty o uboższym wyglądzie, za to poręczne i łatwe do przenoszenia.
- Można korzystać ze wszystkiego, co tu widzisz i ćwiczyć w jednej w bocznych sal lub ogrodach. Jedynie, kiedy chcesz zabrać instrument do swej komnaty, musisz zapytać mistrza Aranwego o pozwolenie - odezwała się Amarie. Elindil kiwnęła głową.
Przeszli w głąb sali. Z otwartych drzwi sal ćwiczeniowych dobiegały rozmaite dźwięki muzyki. Wielu innych uczniów przechodziło koło nich, wybierając lub zamieniając instrumenty, skądś napływały głosy jakiejś pieśni. Elindil wsłuchała się mimo woli. Tę melodię gdzieś już słyszała. Zastanowiła się chwilę i rumieniec powrócił na jej policzki. Był to hymn do Eru Iluvatara, ten sam, który zaintonowała Varda na audiencji.
- Jak chcesz, możemy przychodzić tu i ćwiczyć razem, możemy nawet stworzyć zespół! - Amarie paplała dalej wesoło, biorąc ją pod ramię. - Noldorsko - vanyarski duet, to dopiero by było!!!
- Jaki duet? - zabrzmiało zza wysokiej harfy, którą właśnie mijali. Elindil poczuła przypływ gorąca na twarzy. Znajoma już burza czarnych włosów wyłoniła się zza instrumentu. Pani Gwiazd uśmiechnęła się w ich stronę ciekawie. Amarie i Eonwe skłonili się pospiesznie, Elindil też pochyliła głowę. Varda podeszła do niej i bezceremonialnie uniosła jej brodę do góry.
-Nie wiem, czy chcę, aby Elindil tworzyła tu duet z kimkolwiek.... - zanim osłupiała elfka zdołała zareagować, Varda nagle obejrzała się, po czym pociągnęła ją w bok, gdzie stały najwyższe harfy, dając jednocześnie znak Eonwemu i Amarie, aby byli cicho.
Koło nich przeszła szybkim krokiem Ilmare, wraz z dwiema towarzyszkami, a wszystkie rozglądały się nerwowo.
-Znów uciekła, jak to się stało? - Ilmare westchnęła i opuściły salę. Varda wyraźnie odetchnęła z ulgą i puściła Elindil.
- Uratowaliście mnie, dziękuję wam! - skłoniła się przed nimi z uśmiechem i pobiegła do tylnego wyjścia.
- Ech... ona znowu to robi... - podsumował Eonwe, najwyraźniej niespecjalnie zaskoczony.
- Co robi? - Elindil z ciekawości zapomniała o wrażeniu gorąca i irytacji.
- To ta jej... słabość... - dodała Amarie z wahaniem - która powoduje, że Pani Gwiazd nie pojawia się na Radach Valarów, unika spotkań no i... - właśnie widziałaś.
- Słabość? Przecież ona jest Valarem! - to było coś, czego nie potrafiła zrozumieć. Nikomu z Noldorów nigdy by nie przyszło do głowy, że Aule mógłby odwołać któreś z ich zajęć z powodu słabości. Takie rzeczy po prostu nie dotyczyły Valarów. Przynajmniej ona tak zawsze sądziła.
- Czy wieczór recytatorski nie zaczyna się wraz ze Zmieszaniem Światła Drzew? - odezwał się naraz Eonwe. Zdaje się, że prezentujesz na nim swój wiersz, Amarie?
- Och, tak! Zupełnie zapomniałam... Elindil, wybaczysz nam? Musimy pobiec.. trafisz z powrotem?
- Oczywiście, że tak! - zapewniła ich oboje, rada, że nareszcie pobędzie trochę sama. Amarie pociągnęła Eonwego za rękę i szybko zniknęli jej z oczu.
Powoli opuściła salę muzyczną i głęboko odetchnęła. Powietrze o tej porze zrobiło się nieco chłodniejsze, co bardzo jej odpowiadało. Mijający ją nieliczni już uczniowie nie zwracali na nią najmniejszej uwagi. Znalazła jakąś opuszczoną maleńką ścieżkę i zagłębiła się w leśny zagajnik. Po kilku minutach znalazła się na polanie na skraju lasu. Przed nią srebrzyło się maleńkie jezioro, a za nim rosły już naprawdę wysokie drzewa. Były wyższe niż te z jej okolic i patrzyła na nie z zachwytem. Poczuła, że nie ma ochoty opuszczać tego miejsca. Okrążyła jezioro i zbliżyła się do skraju lasu. Jedno z drzew obsypane było drobnymi, blado-różowymi kwiatami. Ktoś pod nim stał. Elindil przyjrzała się wyraźniej i zatrzymała się gwałtownie. Sylwetka była aż nadto znajoma. Lecz tym razem najwyraźniej nie zauważyła jej. Varda stała przodem do drzewa, opierając się czołem o pień. Znów w białej, powiewnej sukience, z rozwianymi włosami, wyglądała jak elfka i nie-elfka jednocześnie. Elindil zrobiła krok do tyłu, aby zawrócić, po chwili znów się zatrzymała.
To ta jej... słabość... - przypomniały jej się słowa Amarie. Poczuła, jak wzrasta w niej uczucie irytacji. Nie myśląc zbyt wiele, podążyła energicznie w kierunku Pani Gwiazd. Ta nie dostrzegła jej, aż elfka stanęła tuż obok. Wtedy Varda obróciła się nagle, z uniesionymi ze zdziwienia brwiami. Elindil starannie unikała jej wzroku. Nie dać jej tego zrobić... - pomyślała usilnie i powiedziała bardzo szybko.
- Pani Gwiazd! Wszyscy cię potrzebują na radzie, szukają cię...
Varda zmarszczyła brwi.
- Kto cię przysłał? Ilmare?
Ale Elindil nie dała się zbić z tropu.
- Nikt! Ja sama...
- Sama przyszłaś? - tym razem w tonie głosu Valiery czuć było nutę rozbawienia, co dodatkowo ją zirytowało.
- Tak! Przyszłam tutaj powiedzieć ci, że to nie w porządku! Tam na Taniquetilu czekają na ciebie, przenieśli Radę tylko ze względu na ciebie, a ty znów się nie pojawiasz!!! Tak się nie robi... Pani... - dodała niepewnie, zdając sobie nagle sprawę, że nie powinna tak bezceremonialnie zwracać się do Pani Gwiazd.
Ale Varda nie była urażona. Spojrzała na nią, zanim elfka zdołała odwrócić głowę.
- Och... - spojrzenie Valiery dosięgło ją i uczucie gorąca powróciło.
-I przyszłaś tu specjalnie aby mi to powiedzieć? - zapytała cicho i wyciągnęła ku niej ramiona. Przytuliła ją do siebie mocno, zanim elfka zdołała zareagować. Usłyszała bicie serca Vardy. Było bardzo szybkie. Jak jej własne. Z wielkim trudem oderwała się na tyle, aby powiedzieć.
- Proszę... wszyscy na ciebie czekają... proszę, tak nie można...
Varda tuliła ją do siebie jeszcze chwilę w milczeniu. Elindil półświadomie zdała sobie sprawę, że nie jest trzymana mocno i mogłaby się wyrwać w każdej chwili. Nie zrobiła tego jednak, sama nie wiedząc dlaczego. Nie zdawała sobie też sprawy, że zacisnęła dłonie na ramionach Vardy, aż do momentu, kiedy ta odsunęła ją od siebie.
- Dobrze... wygrałaś - elfka zachwiała się z zaskoczenia i uniosła głowę w niedowierzaniu.
- Przyjdziesz na radę? - spytała niepewnie.
- Tak... ale jeśli ty mnie tam zaprowadzisz.
Elindil zaniemówiła na chwilę. Mimo wszystko nie spodziewała się, że uda jej się to tak szybko.
- Naprawdę?
- Tak - Varda podała jej rękę. Elindil ujęła ją bez słowa i ruszyły powoli w drogę powrotną.
Światła Drzew zmieszały się ze sobą i po eksplozji srebrzysto-złotych kolorów srebrne światło Telperionu ogarnęło las, a potem dosięgło Taniquetilu. Elindil i Varda szły całą drogę w milczeniu, a każdy, kto je minął, przystawał zdumiony. Wreszcie doszły do bramy prowadzącej do komnaty, znanej już elfce z audiencji. Na korytarzu spotkały Ilmare, która otworzyła szeroko oczy. Varda trzymała Elindil za rękę aż do samego progu Wielkiej Sali. Wtedy puściła ją i weszła powoli, jaśniejąc jak wtedy na audiencji, tak królewska jak wszyscy tego oczekiwali. Elindil bez pośpiechu wyszła z powrotem do ogrodu, nie zatrzymywana przez nikogo. Zdała sobie nagle sprawę, że przez całą drogę owładnęło ją uczucie niesamowitego spokoju i ciepła, jakiego nigdy wcześniej nie zaznała. Ogrzewało ją ono nawet, kiedy wróciła do siebie i musiała wysłuchać kilkakrotnie wiersza Amarie. Przez chwilę poczuła nawet żal, że ona takich nie umie układać. Ten był o świetle gwiazd i ciszy, przynoszącej marzenia. Tej nocy spała bardzo spokojnie.
*
- To, co robisz tylko ją zrani - Ilmare stała w komnacie Vardy, patrząc na plecy Pani Gwiazd. Ta stała przy oknie, wpatrzona w niebo i starannie ją ignorowała.
- Czy to wszystko, co masz mi do powiedzenia?
Ilmare westchnęła. Tak naprawdę chciałaby powiedzieć o wiele więcej, ale nie śmiała.
- Ona jest inna... - powiedziała nagle Varda bardzo cicho.
- Jest Noldorką - dodała Ilmare i opuściła komnatę.

Elbereth.




strony: [1] [2]
komentarz[2] |

Komentarze do "Valinor Panic cz.3"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.039630 sek. pg: