Perfect Blue
Pop-idolka ma ciężkie życie. Jak ciężkie, pewnie wielu z nas nie zdaje sobie sprawy. Satoshi Kon z tego niepozornego tematu wyłowił co najlepsze, dorzucił chorego psychicznie fana i stworzył jeden z najlepszych thrillerów jaki miałem okazję oglądać.
Mima wraz z dwoma piosenkarkami tworzy średnio popularny girlsband o nazwie "CHAM". Jako, że sława takich zespołów przeważnie jest przelotna, nasza bohaterka dostaje propozycję występowania w branży filmowej. O ile jej agentka, jak i sami fani są przeciwni Mima decyduje się na karierę aktorki. Sesje rozbierane, które pojawiają się już wkrótce po tym, traktuje jako kolejne wyzwanie, a z nowej pracy jest zadowolona. Ta sielanka nie trwa długo - najbliżsi współpracownicy Mimy zostają zamordowani, na planie pojawiają się nerwy i pierwsze antagonizmy. Jakby tego było mało, piosenkarki, z którymi Mima współpracowała zaczynają odnosić coraz większe sukcesy. Niewiele brakuje do załamania nerwowego, którego symptomy możemy zaobserwować - nasza bohaterka zaczyna widzieć swoje drugie ja - pop-idolkę, która nie przestała śpiewać. Ta wizja dręczy ją coraz bardziej, w miarę jak komplikuje się jej sytuacja w życiu zawodowym. To jednak nie koniec problemów - Mima przypadkiem trafia na stronę internetową Mima no Heya (Pokój Mimy), gdzie opisane dokładnie są jej przeżycia jak i sprawy prywatne. Ktoś widocznie ma na nią oko... Rzeczywistość i sen są coraz trudniejsze do rozróżnienia...
Fabuła "Perfect Blue" już od początku trzyma w napięciu. Akcja postępuje szybko i nie zawsze znajdujemy odpowiedzi na zadawane pytania. Film pełen jest krótkich retrospekcji, snów i złudzeń, które są bardzo trudne do odróżnienia od rzeczywistości. W pewnym momencie już nie wiadomo, gdzie toczy się dany wątek. Te swoiste przeskoki między realną akcją, a tym co dzieje się w umyśle Mimy doskonale oddają istotę postępującego zaburzenia psychiki głównej bohaterki. Wszystko natomiast jest ze sobą ściśle powiązane, tak więc chociaż krótkie przeoczenie meritum wątku może spowodować kompletne zagubienie kilka scen dalej. Satoshi Kon nie jest reżyserem, który wprowadza przestoje fabularne. Zaczynając seans musimy być przygotowani na 80 minut wciągającego i trudnego w odbiorze thilleru, w którym nikt nie pokaże palcem co, jak i dlaczego. Dlatego też wszyscy poszukujący w anime wątków detektywistycznych i psychologicznych będą z pewnością zaspokojeni. Reżyser - o ile przedstawia wszystko z perspektywy umysłu Mimy, to nie wyjaśnia wszystkich scen, przez co widz z pewnością w końcu poczuje się równie zagubiony, co nasza bohaterka.
strony: [1] [2]
|