Kanon 2006
Motyw przyjaciółki z dzieciństwa do potęgi szóstej. Przeciętnemu otaku ciężko będzie usiedzieć na miejscu i choć raz nie pisnąć cichego "Kawaii!".
Yuuichi Aizawa z powodu pracy rodziców musiał przeprowadzić się do bliskich krewnych. Nie ma większych problemów z odnalezieniem się w nowym środowisku, gdyż parę ładnych lat temu był tu na wakacjach. Niestety nic z tego okresu nie pamięta, lecz spędzając czas z przyjaciółkami z tamtego okresu powoli zaczyna kojarzyć niektóre fakty. Pierwszą z nich jest Nayuki, w której domu także mieszka. Następnie zupełnie przypadkiem napotyka zabieganą Ayu. Będąc już w szkole zaprzyjaźnia się z chorą na tajemnicze schorzenie Shiroi, Makoto z równie dużymi brakami pamięci, Mai walczącą z demonami... Wszystkie te bohaterki stanowią drugi plan dla postaci Yuuichiego, który jak się okazuje pozapominał całkiem sporo i jak się można domyśleć równie dużo naobiecywał. Oprócz tego pojawia się armia bohaterek trzecioplanowych pełniących mniej lub bardziej ważną funkcję w danym odcinku. Pod względem charakterystyki wielkie brawa należą się za kreację właśnie Yuuichiego. Powyższy opis wielu osobom może kojarzyć się z typową haremówką, ale postać głównego bohatera jest wystarczająco realistyczna, by można było uwierzyć w istnienie takich osób na ziemi. Nie leje się mu krew z nosa co 5 minut, nie jąka się w rozmowach, potrafi się normalnie zachowywać, dogryzie jak ma okazję... A przede wszystkim stara się pomóc każdej napotkanej postaci jak tylko może.
Krótki wstęp do fabuły wydaje się być dość typowy i po pierwszym zetknięciu się z "Kanon" widz może mieć wrażenie braku oryginalności. Następnie dochodzi kolejne nieprzyjemne wrażenie: "No ładne są te dzieweczki, ale czy to nie przypadkiem bajka dla dzieci?" Seria od odcinka 1 do 9 jest niezwykle urocza, spokojna i radosna. Potem - ku ogromnemu zdziwieniu robi się wyjątkowo smutna i dramatyczna. Cały poukładany świat przewraca się do góry nogami - ku wielkiej uciesze lekko znudzonego widza. Całość kończy się natomiast w sposób trudny do przewidzenia, który powinien zadowolić wszystkich, którym udało się dotrwać do ostatniego odcinka. Wszystko to jest delikatnie okraszone melancholijnością, która pełni w anime tą samą funkcję, co krem na torcie. Dlatego pomimo tego, że początek jest co najmniej nieciekawy, warto wykorzystać go do założenia jakie najpewniej mieli twórcy - by pokrótce scharakteryzować każdą postać i przeznaczyć jej trochę więcej miejsca niż zwykle dostają bohaterowie drugoplanowi.
W "Kanon" fenomenalnie prezentuje się grafika. Dopracowane postacie są szczególnie miłe dla oka, zwłaszcza jeśli jest to oko otaku lubującego się w wielkookich panienkach. Wyraźnie widać emocje każdej bohaterki, które są wystarczająco zróżnicowane, by każdy znalazł odpowiednią dla siebie. Ponadto wspaniale wygląda sceneria miasta zasypanego śniegiem i oświetlonego przez poranne słońce. Ten niezwykle realistyczny klimat udało się dobrze skomponować z resztą serii przez co mamy do czynienia z naprawdę dopracowanym tytułem. Drugi i trzeci plan również dostarczają miłych wrażeń, choć nieproporcjonalnie rzadziej. Mimo wszystko na kreskę w "Kanon" nie można narzekać. Zdecydowanej większości osób się spodoba.
OST z "Kanon" przepełniony jest niezwykłą delikatnością, idealnie oddaje melancholijny nastrój serii. Spokojny i smutny spójnie zgrany jest z fabułą. Nie wiadomo kiedy w głowie pojawiają się śnieżne pejzaże, a gdy dodatkowo widzimy je w anime wiemy, że wszystko jest na swoim miejscu. Nie ma tu żadnych mocniejszych, ani dramatycznych utworów. Opening "Last Regrets" to wręcz kwintesencja serii pokazujący w pigułce tematykę tego anime. Z pewnością potrafi zauroczyć swoją subtelnością. Najmniej do całości odwołuje się ending, który przez j-popowe brzmienia zupełnie rozstraja z nastroju budowanego przez cały odcinek. W mojej opinii ma on po prostu wybudzać widza ze swoistego transu. Dzięki niemu całkiem szybko i sprawnie można wrócić z realiów "Kanon" do szarej rzeczywistości.
Co tu dużo mówić - obejrzyjcie "Kanon", nie nastawiajcie się na fanserwis, bo wszystkie jego znamiona znikną całkiem szybko, popatrzcie z uśmiechem i ze smutkiem na losy wszystkich bohaterów - z pewnością nie zapomnicie tak mile spędzonego czasu.
Wróbel.
TechnikaliaAutor oryginału | Itaru Hinoue | Reżyseria | Tatsuya Ishihara | Studio | Kyoto Animation | Scenariusz | Fumihiko Shimo | Muzyka | Jun Maeda |
Rok wydania | 2006 | |
Gatunek | dramat, komedia | Czas trwania | 24 X 24 min. |
Odnośniki:
To anime możesz ściągnąć tutaj:
Recenzja na Tanuki.pl
|