Autorzy nie postarali się, aby ich postacie odeszły nieco od konwencji znanych z fantasy. Nie są one jednak zupełnie pozbawione wdzięku. Wesoły chłopak i milcząca wojowniczka to właściwie jedyni bohaterowie, o których można więcej powiedzieć. Występuje jeszcze parę postaci drugoplanowych, którym przeznaczono całkiem sporo miejsca. A jako że fabuła dzieje się w rozmaitych miejscach, dość często będziemy się zaznajamiać z nowymi twarzami i równie często będziemy się z nimi żegnać, gdyż jednym z atutów "Claymore" są walki - niezwykle efektowne, pochłaniające widza i w miarę zróżnicowane. A co w nich najlepsze - nie zawsze kończą się szczęśliwie. Choć z początku wydawać się mogą dość schematyczne - zapewne tylko ze względu na to, by dać trochę czasu na oswojenie się z serią. Sądzę jednak że większość osób nawet nie zauważy, gdy dojdzie już do połowy anime. A stamtąd już niewiele czasu do finału, którego podwaliny rozciągają się na kilka odcinków, oczywiście ze sobą połączonych i kończących się w najbardziej dramatycznym punkcie. Przyznać trzeba, że ten trick został tu wykonany perfekcyjnie, przez co można na dobre ugrzęznąć na parę godzin przed komputerem.
Miło również popatrzeć na grafikę. W miarę ładnie narysowane tła tworzą odpowiedni nastrój pozwalający wręcz "wejść" do świata "Claymore". Każdy powinien docenić szczegółową scenerię. Nieważne czy jest to las, katedra, kolejna wioska, czy krater wulkanu. Kreska nadąża za fabułą i już w trakcie walk z idyllicznych chatek pozostają gruzy, budzące negatywne uczucia. Nie wiem jak inni, ale ja nie lubię gdy niszczy mi się ładny krajobraz :) I w ten sposób oko kieruje się na walkę, lejącą się krew i odpadające kończyny... Wszystko to, co ciekawe wygląda w miarę realistycznie. Koniec końców nie ma na co narzekać. Na rok 2007 "Claymore" prezentuje wystarczająco dopracowaną grafikę.
Za opening odpowiedzialny jest zespół "Nightmare". To fanom j-rocka mówi chyba wystarczająco dużo. Resztę mogę spokojnie zapewnić, że "Raison D'Etre" to czołówka świetnie wykonana, którą zacząć można nucić całkiem szybko. Ending "Banzai no Hana~Guilt Sky" jest natomiast w wykonaniu Riyu Kosaki. W pamięci zawsze będę miał jego pierwsze 10 sekund, które to zajmowały mi włączenie następnego odcinka :) Jeśli wciągniecie się wystarczająco w fabułę, wam również nie będzie w głowie słuchanie lekko nie klimatycznego endingu, którego jedynie początek zapowiada się ciekawie. Soundtrack można podzielić na dwie części - spokojną - zachowaną w klimatach średniowiecznych, i na mocniejsze brzmienia, które mamy okazję słyszeć w trakcie licznych walk. Wszystko idealnie podbudowuje klimat, a więc muzyka ogólnie zdecydowanie na plus.
"Claymore" z pewnością będzie miało szerokie grono odbiorców. Od fanów czystego fantasy, poprzez miłośników dobrej akcji z ciekawymi wątkami często zaskakującymi, kończąc na tych, którzy poszukują w anime czegoś innego niż łzawych historii, czy prostych komedii.
Wróbel.
TechnikaliaAutor oryginału | Norihiro Yagi | Reżyseria | Hiroyuki Tanaka | Studio | Madhouse Studios | Scenariusz | Yuzo Sato | Muzyka | Masanori Takumi |
Rok wydania | 2007 | |
Gatunek | dark fantasy | Czas trwania | 26 X 23 min. |
Odnośniki:
To anime możesz ściągnąć tutaj:
Recenzja na Tanuki.pl
strony: [1] [2]
|