..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago





Jak wygląda techniczna strona „Love Hina”? Ken Akamatsu ma specyficzny sposób rysowania, którego nie da się pomylić z żadnym innym. Pełno tu SD, w mniejszym lub większym stopniu wypaczających rysy twarzy bohaterów. Proporcje pomiędzy zwykłym przedstawieniem postaci a deformacją w innych mangach to 10:1. Natomiast tu, w „LH” stosunek ten został wywrócony do góry nogami. Nieźle się trzeba namachać kartkami, żeby znaleźć jedną „normalną” twarzyczkę. Dzięki temu jednak autorowi udało się stworzyć komiks niezwykle energiczny w przekazie. Tu się cały czas coś dzieje. Bohaterowie wyrażają emocje całymi sobą. Gestykulują, pokrzykują, biją się, robią miny. Zupełnie jak we włoskim filmie. Linie wzmacniające tzw. „dzianie się” jeszcze bardziej ten efekt podkreślają. W zmasowanej formie pojawiają się również napisy. Jednych będzie to zachwycać i bawić do łez, inni po paru stronach poczują się znużeni. Być może nawet zagubieni.

Uroda bohaterów daleka jest od słodkich komiksów CLAMPa. Jeśli wziąć pod uwagę typowe dla harem-manga nagromadzenie postaci płci niewątpliwie niewieściej to fani słodkich buziek mogą poczuć się zawiedzeni. Co prawda kobit jest tu pod dostatkiem, ale nie powalają ani urodą ani wdziękiem. Już słyszę wściekłe warczenie fanów pana Akamatsu, ale przyznajcie sami, czyż buzie Sakury (Card Captor Sakura - CLAMP) lub Iori („I''S”- Masakazu Katsura) nie są ładniejsze od Narusegawy, Kitsune czy Maehary? O męskiej części bohaterów też nie ma co wspominać. Fanki bishounenów nie mają tu czego szukać. Tak to jest z mangami nastawionymi głównie na humor, że za nagromadzeniem gagów idzie uproszczenie kreski. I „Love Hina” jest tego świetnym przykładem.



Drugi plan to – na szczęście – kawałek dobrze wykonanej pracy. Nie wiadomo, czy jest to związane z porządnym przyłożeniem się pana Akamatsu do tematu, czy może z rzeszą współpracowników, którzy robią za niego „brudną robotę”. Tak czy owak drugi plan prezentuje się bardzo dobrze tak pod względem wypełnienia białych plam za plecami bohaterów jak i w charakterze osobnych rysunków wprowadzających czytelnika w odpowiedni nastrój. Wykorzystanie rastrów na centymetr kwadratowy jest duże. To jeden z tych autorów, którzy lubią zapełniać kadry cieniami. Najczęściej wykorzystuje proste, jednolite wypełnienia, choć i kółeczka/gwiazdeczki/kwiatuszki też mu się przytrafiają. Na szczęście nie pojawiają sie za często (nieśmiertelne kwiotczyny z „Marsa” czy „The Summit” momentami wywracają żołądek na drugą stronę), więc co wrażliwsi fani mogą bez obaw sięgnąć po ten tytuł.

Warto też dwa słowa powiedzieć o tłumaczeniu, jakie zafundowało nam wydawnictwo Waneko. Otóż strona językowa „Love Hina”zaskakuje humorem iście przaśnym i swojskim. Wspomniana wyżej bohaterka o wdzięcznym pseudonimie Kitsune posługuje się biegle śląską gwarą przyprawiając czytelników o paroksyzmy śmiechu. Podkreślenie akcentu z Osaki (skąd pochodzi rzeczona pannica) było ciekawym, aczkolwiek karkołomnym przedsięwzięciem, bowiem nie każdy Polak miał do czynienia z tym jakże barwnym dialektem (w tym miejscu wszyscy Ślązacy zaczynają krzyczeć, że to wcale nie dialekt, tylko język) i może z początku czuć się nieco zagubiony natłokiem nowego słownictwa. Żal tylko, że pani Aleksandra Watanuki, która tłumaczyła pierwszy tom nie zrobiła reszty książeczek. Lotność użytego przez nią języka i lekkość żartów są tak łatwo przyswajalne, że aż przyjemnie się czyta. Ale nie jest „zanajgorzej” (jak mawia jeden mój znajomy – rodowity Kaszub). Pani Izumi Yoshida również poradziła sobie z polskim humorem, choć czegoś w tym tłumaczeniu brakuje. Być może to nie wina translacji tylko ogólnego spłaszczenia i uproszczenia dowcipu w dalszych tomach „LH”. Nie wiem, nie mam porównania. Nie zdarza mi się czytać mang po japońsku.

Gdybym miała oceniać ten tytuł, bez namysłu dałabym 7 punktów na 10 możliwych. Nie ma on - co prawda, powalająco wielkiego przesłania i nie obfituje we wzruszenia oraz emocje rodem z melodramatu. Nie aspiruje do grupy komiksów wyznaczających nowe standardy. Nie przedstawia nowych sytuacji. Opiera sie głównie na sprawdzonych, wszystkim znanych schematach. Ale są to schematy na tyle dobrze pokazane, że każdy, kto szuka oddechu od trudów codziennego życia i chce się nieźle zabawić powinien sięgnąć po „Love Hina”.



Laurefin.


Technikalia
AutorAkamatsu Ken
ScenariuszAkamatsu Ken
WydawcaKodansha (Weekly Shounen Magazine)
Rok wydania1998 - 2001
Polskie tłumaczenieA. Watanuki, I. Yoshida (Waneko)
Gatunekkomedia, harem, ecchi, romans
Ilość tomów14


Odnośniki:

Recenzja na Tanuki.pl



strony: [1] [2]
komentarz[38] |

Komentarze do "Love Hina"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.020549 sek. pg: