Manga i anime a tolerancja, a raczej jej brak
Są tematy, które trzeba poruszyć. Mimo iż są one na tyle gorące i wzbudzają wielkie kontrowersje trzeba o nich mówić. Choćby dlatego, żeby trochę ostygły i stały się mniej kontrowersyjne. Piszę ten artykuł, by choć trochę uświadomić społeczeństwo polskie co właściwie robi nietolerując skrawka kultury Dalekiego Wschodu, jakim są mangi i anime.
Co znowu rysujesz? O znowu czytasz? Nie możesz z nami spędzić trochę czasu tylko czytasz? Uwsteczniasz się do poziomu bajeczek?
Oto znany chyba każdemu otaku tekst rodziców, znajomych czy innych osób. Jeszcze kilka lat temu był z anime ogromny problem. Jedyne co każdy znał to "Czarodziejka z Księżyca" i "Dragon Ball". Były to czasy kiedy Internet polski raczkował, a jednym z nielicznych środków wiedzy o anime było "Kawai". Animacje były powszechnie uważane za dziecinne, gdyż jakoś nikt nie miał styczności z ambitniejszymi tytułami. Znałem osobiście przypadek, gdzie pewna osoba musiała chować mangi pod łóżkiem, a w późniejszym okresie u znajomych. Niechęć społeczeństwa była na wysokim poziomie.
W każdym większym mieście zaczęły tworzyć się skupiska osób mniej lub bardziej zainteresowanych anime. Najczęściej stosowaną i chyba najbardziej skuteczną taktyką było pokazanie czym jest zarówno manga jak i anime. Ci, którym to się nie udawało po prostu musieli cierpieć. Niestety przez te wszystkie lata niewiele się zmieniło. Owszem przybywa zarówno odbiorców jak i nowych tytułów ale reakcje nadal są niepochlebne.
Japoński komiks propaguje pornografię wśród dzieci
To tym razem cytat z telewizji. Jeśli już ktoś nie uważa mangi za coś dziecinnego to za pornografię. W najgorszym przypadku obie te rzeczy na raz. Ciekawe jest stwierdzenie, że seria mangi zawierająca 3 sceny ocenzurowane (uważane za pornograficzne) jest nazwana tak samo jak pisemko w stylu CKM. Niby nagonka miała ucichnąć, a tu nagle taki materiał o mandze się pojawia. Kolejny przykład niezrozumienia i szukania naprawdę taniej sensacji tam, gdzie jej niestety nie ma. No cóż... Nie widzę perspektyw w kraju, gdzie za czytelników komiksów uważa się czteroletnie dzieci (To, że nie umieją czytać to szczegół).
Czym w takim razie jest manga? Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. W mandze wkraczamy w świat stworzony przez inną, skrajnie odmienną kulturę. Świat mangi jest zrozumiały przede wszystkim dla Japonii. Dla naszej europejskiej kultury i tradycji stanowi zjawisko całkiem nowe i obce. Manga jest czymś magicznym, kultowym, oferuje niesamowitą ilość wątków, postaci, wydarzeń tak barwnych, że chcąc je objąć wszystkie, trzeba znać kulturę Japonii, jej tradycje, zwyczaje i obrzędy. Przede wszystkim jednak trzeba zapoznać się ze shintoizmem, który nad mangą sprawuje duchową pieczę.
Bardzo ciekawy kawałek tekstu z gazety - jak zauważyć można, chrześcijańskiej. Wychodzi na to, że manga przybyła do Polski z innej galaktyki i nie powinno się jej ruszać, bo ma na celu przekonanie do innej religii. To też ciekawe stwierdzenie. Do wszystkich czytających mangę - i tak tego nie zrozumiecie, bo nie jesteście Japończykami. Żałosne.
Takie sytuacje wprowadzają powoli w hinduizm. Opowieści, w których występują, bohaterowie są zlepkiem różnych tradycji kulturowych i religijnych, często deprecjonujących czy wartościujących religie. Wyczuwalne są wpływy hinduizmu w nazwach: Rygweda, Samawede, w reinkarnacji? Czarodziejki są reinkarnacją jakiejś bogini, chińskich legend? Dragon Ball - legenda o małpim królu.
Tym razem gazeta dziennikarska. Bardzo ciekawe stwierdzenie o hinduizmie w Japonii. Straszne rzeczy... Anime na podstawie legendy... No to uważajmy... Czarodziejki i bogini... Ciekawe czego się spodziewano... Przecież bohaterów raczej nie mogli nazwać "Dobromił" czy "Staś"... Kolejny przykład niewgłębienia się w temat oraz krytyki na całym polu.
Stronię od Mangi, odmawiam dzieciom przyzwolenia na jej oglądanie. Nie wpuszczam za próg Pokemona. Niemal wszyscy znajomi rodzice podzielają krytyczny stosunek do produktów z jego znakiem, a jednak ulegają presji dzieci i kupują, kupują, kupują...
Ach te gazetki chrześcijańskie. Bardzo ciekawe stwierdzenie - manga to pokemon i inaczej być nie może. A widziała może Pani inne pozycję, czy wolała Pani oceniać po pozorach?
Można nie lubić wielkookich, zadartonosych postaci Mangi, ale trzeba przyznać, że jest to zręcznie narysowane. Tym gorzej - profesjonalizm Mangi zjednuje zwolenników japońskiej animacji, podczas gdy jest to, w moim głębokim przekonaniu, jadowite zielsko w przydomowym ogródku. Wszechobecna przemoc, szkodliwe stereotypy, schematyczny podział na dobrych i złych (przy czym dobry to ten, który celniej strzela w brzuch przeciwnika), zemsta i odwet jako główna motywacja bohaterów, a wreszcie bezładna akcja pozbawiona emocji, nastroju i psychologicznego tła - to dyżurne grzechy Mangi. Dla porządku dodam, że twórcy japońskiej animacji mają w dorobku także przedsięwzięcia ze wszech miar udane, jednakże trudno je wyłowić spośród wielkiej liczby strasznych knotów.
Tak, tak... Tępić chwasty! W każdej mandze mamy do czynienia z przemocą i zemstą... Znowu ocenianie po niezbyt humanitarnych mangach (Dragon Ball). Bezwładna akcja... Szkoda, że autorka nie podała przykładów no chyba, że widziała tylko kawałek DB, co chyba w całym przykładzie widać.
Manga oferuje nam również bajki osadzone w klimatach białej magii, gdzie mamy do czynienia z przemiłymi czarownicami, zawsze gotowymi pomóc nam się wydostać z tarapatów. "Czarodziejki z księżyca" są spadkobierczyniami niesamowitych mocy, a pobyt na ziemi jest tylko etapem w ich życiu, podczas którego doskonalą się i zyskują doświadczenie. Noszą one dziwne amulety, talizmany, nieustannie walczą z antybohaterami. W świecie mangi zło i dobro utożsamiają się ze sobą.
To chyba najśmieszniejszy cytat jaki znalazłem. Ostrzegam każdego, kto chce oglądnąć Sailor Moon. Usagi i jej przyjaciółki to czarownice! (Przepraszam ale muszę się trochę z tego pośmiać... hehehe... Już:)). Ot tak wytłumaczę, żeby potem nie było. Czarodziejki nie są spadkobierczyniami mocy, to nie żaden etap w ich życiu i nie mają one żadnych amuletów. Bardziej prawdziwa wersja opisana jest w recenzji. Jak widać w ostatnich przykładach liczne oskarżenia są tak naprawdę bezpodstawne. Różne osoby oceniają po pozorach a potem jest to przekazywane dalej. Jeszcze nie spotkałem się z odczuciami po animacjach takich jak "Grobowiec Świetlików" czy "Spirited Away". Czyżby niektórzy nie potrafili się przyznać do błędu?
Apeluje do wszystkich, którzy to czytają a nie tolerują hobby, jakim jest manga i anime. Właśnie przez Was dużo osób po prostu wstydzi się tego, co robi i zaprzestaje dalszego zgłębiania tematu. Nie lepiej podjąć trud wyrobienia sobie własnego zdania na ten temat niż bezsensownego powtarzania taniej sensacji z mediów? Sztuka rysunku nie jest dziecinna. To tak jak nazwać obraz taki jak "Mona Lisa" czymś dla dzieci. Inne osoby takie traktowanie mangi i anime obraża i bulwersuje. Proszę o trochę rozsądku. Czy to tak dużo?
Wróbel.
|