Sugisaki Yukiru
Tak naprawdę nie wiadomo o niej zbyt wiele. W necie jest jedynie informacja, że ma grupę krwi O i, że urodziła się 26 grudnia. Trochę mało, prawda? Mniej nawet niż w przypadku super-ukrywającej się przed mediami Ai Yazawy. Na francuskiej stronie fanowskiej wyczytałam, że Sugisaki usilnie kreuje się na mężczyznę. Robi to tak skutecznie, że część czytelników do tej pory wierzy święcie, iż „D.N. Angel” narysował facet. Nic dziwnego, bowiem w rysunkowej wersji autorka przedstawia samą siebie jako mężczyznę, często z dorobionymi króliczymi uszami.
Swoją drogą ma fioła na punkcie tych zwierzątek i z tego powodu zwana jest czasem Bunny-sensei. Jeśli zaś chodzi o zdjęcia, znalazłam jedno (spójrzcie zresztą sami).
Na dobrą sprawę mógłby na nim być każdy z nas, nawet dziadek mojej koleżanki z Poznania.
Czyżby zatem tendencja do ukrywania swojej tożsamości zaczęła być popularna? Cóż, nie będę robić idiotycznych domysłów i zmyślać historyjek rodem z „Faktu” czy innego „Życia na gorąco”. Przejdźmy zatem do konkretów.
Sugisaki zadebiutowała w roku 1995 w magazynie Asuka (wydawnictwo Kadokawa Shoten) tytułem „Namaiki no N.” Czy była to popularna manga, nie wiadomo. Jakiś czas potem, w roku 1997 to samo czasopismo wydało jej doujin „Vision of Escaflowne - Energist's Memories” w antologii poświęconej „Vision of Escaflowne”.
Natomiast już przy tytule „Rizelmine” mamy więcej informacji. Jednotomowy komiks wydany przez Kadokawa Shoten (2002) został bowiem w roku 2002 przeniesiony na ekran przez IMAGIN i Madhouse Studios. Powstały 24 piętnastominutowe odcinki (po 12 na każdy sezon), które zostały wyemitowane pomiędzy 2 kwietnia a 21 grudnia roku 2002.
Najbardziej znana seria autorstwa tej mangaki to „DN Angel”. Wydawnictwo Kadokawa Magazine wypuściło pierwszy tom w roku 1997. Do tej pory na rynku pojawiło się 11 tomów, ale autorka nie składa broni i odgraża się, że będzie więcej. Duża popularność Daisuke Niwy i jego alter ego – Darka-Mousy spowodowała, że w roku 2003, dzięki studiom Dentsu i ADV Films powstał 26 odcinkowy serial telewizyjny, mający swoją premierę pomiędzy 3 kwietnia a 25 września 2003. Fabuła dość znacznie odbiega jednak od rysunkowego pierwowzoru, głównie z powodu braku zakończenia komiksu.
Nie koniec na tym, bowiem Sugisaki ma na swoim koncie „Candidate for Goddess” (1997-2001) - pięciotomową mangę wydaną przez Wani Books, która posłużyła za podstawę scenariusza do serialu TV i do OAV o tym samym tytule. Produkcji podjęły się studia Bandai Visual i Xebec. Serial (12 odcinków) po raz pierwszy wyświetlony został między 10 stycznia a 27 marca 2000 roku. Natomiast 23-minutowy OAV miał swoją premierę nieco później, bo w roku 2002.
Poza tym Sugisaki Yukiru stworzyła „Brain Powerd” (znane również, jako „Brain Powered”) - 4-tomowy komiks wydany przez Kadokawa Shoten w roku 1998 (ukazywał się do 2001). Jak na zawołanie studia Bandai Visual, Sunrise i WOWOW, na bazie owej mangi, stworzyły 26-odcinkową serię, wyświetlaną po raz pierwszy pomiędzy kwietniem a listopadem 1998 roku. „Lagoon Engine” to kolejna manga, której 6 tomów wypuściło na rynek czytelniczy tradycyjnie już wydawnictwo Kadokawa Shoten. Zapewne będzie więcej, bo autorka planuje kontynuację tej historii. „Lagoon Engine Einsaltz” z kolei to jednotomowa, niedokończona opowieść wydana w 2001 roku za pośrednictwem Kadokawa Shoten. I tu pojawia się pytanie, czy aby Sugisaki nie cierpi na syndrom „never-ending-story” objawiający się brakiem pomysłu na sensowne zakończenie. A może tak bardzo przywiązuje się do swoich bohaterów, iż nie chce zamykać ich w zaklętym kręgu scenariusza? Zapewne to, jak i wiele innych pytań pozostanie bez odpowiedzi.
Wspomnieć należy jeszcze tytuł „Satsugyou M.” (5 tomów, 1996-1997) wydany jak można się domyślić przez Kadokawa Shoten i OAV „Sotsugyou M: Oretachi no Carnival”, który powstał w 1999 w studiu Artland.
Żeby nie było, że poszłam na łatwiznę dodam jeszcze kilka tytułów, o których nikt w Polsce nie słyszał (albo się nie przyznaje): „Final Sailor Quest”, „Ice and Dark”, „Psydelic Rescue”(1997), „Plastik Moon”, „Eden” (2006-07) i „Cristal Kid”. Być może w przyszłości dodam na ten temat nieco więcej informacji. Nikt się w necie nie domyślił, że będą mi potrzebne, więc na razie zaznaczę jedynie obecność tych mang na rynku.
Jeżeli jednak myślicie, że to już wszystko, to śpieszę donieść, iż Sugisaki Yukiru ma na swoim koncie także trzy artbooki, zachwycające ilustracjami z wybranych mang. „Myth” (1998) – pierwszy album, który wyszedł spod ręki Sugisaki zawiera ilustracje powstałe podczas tworzenia „Candidate for Goddess”. Kolejny artbook - „Feder” jest w całości poświęcony bohaterom mangi „DN Angel”. Natomiast „Neutral” (2004) to zbiór grafik z „DN Angel”, „Brain Powerd” i dwóch nowszych serii „Plastic Moon” i „Cristal Kid”.
A teraz coś dla miłośników shounen-ai i doujinshi. Sugisaki znana jest z tego, że w swoich mangach zaznacza obecność męsko-męskich zauroczeń, co jest nie do przecenienia, jeśli wziąć pod uwagę wiek odbiorców jej komiksów. Niewinność i elegancja w przedstawieniu tego aspektu życia uczuciowego powoduje, że żaden z czytelników nie może się poczuć zniesmaczony ani urażony. Wszyscy łowcy doujinów powinni zainteresować się jej „etiudkami” do „Vision of Escaflowne”, „Neon Genesis Evangelion”, „Lets&Go” oraz „King of Fithers”.
Techniczna strona mang Sugisaki Yukiru stoi na bardzo wysokim poziomie. Rysunki są bardzo czytelne, a kreska subtelna. Łatwość ukazywania postaci w ruchu, jak również używanie zróżnicowanej perspektywy powoduje, że komiksy nie nużą jednostajnością. Początkujący młodociani rysownicy mogą bez problemu odnaleźć dobre przykłady do naśladowania. Natomiast wszyscy lubiący elegancką, płyną kreskę na pewno docenią wizualny entourage.
A co z treścią? Cóż... Sugisaki celuje w tworzeniu komiksów dla nastoletniej młodzieży. Przeglądając kolejne tytuły nie spotkałam się z żadnymi specjalnymi ograniczeniami wiekowymi. Starszym czytelnikom niektóre z przedstawianych historii mogą się wydać niespójne albo zwyczajnie naiwne. Na pewno zadowoleni będą miłośnicy z gatunku Gakuen Mono.
Wszyscy inni będą musieli zadowolić się oryginalną, ładną grafiką, rozpoznawalną pomiędzy innymi komiksami. No i urodziwymi bohaterami, których całe tabuny przewijają się w każdym z tytułów.
Laurefin.
|