..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago




Miał szczerą ochotę zabić tego, kto jej to zrobił. Opanował się jednak, zamknął oczy i spokojnie policzył do dziesięciu. Musiał się uspokoić, nie powinien dać się ponosić emocjom. I tak będzie potrzebował porządnej wymówki, niepotrzebnie łamał ręce temu mężczyźnie. Nieważne, że był wrogiem, on, jako jeden z lepszych członków straży, nie miał prawa tak się zachować. Nawet, jeśli chodziło o Miariko.
- Zwłaszcza, jeśli chodziło o Miariko. Nie mogę zaprzepaścić dla niej kariery. - cichy głosik, który zwykł się pojawiać w najmniej odpowiednich momentach, znowu zaprzątnął jego myśli.
Nie mógł sobie wybaczyć tego, że pozwolił jej wracać samej. Wiedział doskonale, że droga od domku w lesie należącego do koleżanki, którą odwiedzała, nie jest często uczęszczana i że nie powinien pozwolić jej na samotny powrót. Co z tego, że jest silna i naprawdę wiele potrafi, jeśli była ubrana w wyjściowe kimono, a jedyną bronią, którą dysponowała, było wakizashi i parę shurinkenów...? Dlaczego była taka nierozważna? I czego właściwie ten ninja od niej chciał?
Usłyszał za sobą tupot nóg. Wstał i odwrócił się w stronę biegnących medyków. Trójka ubranych na biało shinobi podbiegła do dziewczyny, kazali mu się odsunąć. Usłyszał ciche pyknięcie, a po chwili jeden z członków ANBU rozglądał się uważnie dookoła.
- Itachi-kun, ktoś napadł na tę młodą kunoichi, czy ustaliłeś, kto to był?
Drgnął i zorientował się, niestety za późno, że nawet o tym nie pomyślał. Chwilę zastanawiał się nad tym, gdzie podziała się jego przezorność i dokładność, po czym pokręcił głową.
- Nie. Byłem zajęty stanem zdrowotnym Miariko-san - odparł z nutką zażenowania w głosie, po czym wskazał palcem nieprzytomnego mężczyznę. - Trzeba zabrać go na przesłuchanie. Wyciągnijcie z niego wszystko i...
- Wiemy, co mamy robić. - chłodno przerwał mu zamaskowany mężczyzna.
Uchiha urwał w pół zdania i przez chwilę wpatrywał się w porcelanową maskę. W końcu skinął głową i spuścił ją w geście pokory.
- Wybacz mi, senpai.
- Nic się nie stało. Donieś o wszystkim ojcu. Straż powinna wiedzieć.
- Oczywiście. - Na tych słowach skończyła się ich rozmowa: zamaskowany shinobi badał wzrokiem miejsce pojedynku, a Itachi, ciągle dziwnie zestresowany własnym niedopatrzeniem, sztywno odwrócił się w stronę Shisuiego.
Starszy kuzyn Itachiego właśnie puszczał dłoń Miariko i wpatrywał się w medyków, którzy podnosili ją na noszach. Na jego twarzy malowała się rozpacz i przerażenie - emocje, których nie powinien ukazywać. Itachi chciał go za to zganić, czy jednak on nie zachował się podobnie? Poturbował tego mężczyznę zupełnie bezcelowo, przecież wygrał, powinien więc dać mu spokój... Jednak złość była większa. Teraz zaś, zamiast wreszcie ochłonąć, kolejny przypływ wściekłości wstrząsnął jego ciałem. Odwrócił głowę, by nie patrzeć ani na kuzyna, ani na Yoshitomi.
- Właściwie, to dlaczego jest z nim? No, dlaczego? - zadawał sobie to pytanie średnio trzy razy dziennie i za każdym razem otrzymywał odpowiedź, a jednak nie mógł powstrzymać ukłucia zazdrości, gdy Shisui przytulał Miariko lub gdy o nim wspominała z tym uśmiechem, który kiedyś był zarezerwowany tylko dla niego, z tym przekornym błyskiem w oczach i bezgranicznym zaufaniem. Owszem, cały czas się przyjaźnili, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że ich kontakty wreszcie były wolne od chorych kłótni i zbyt mocnych słów rzucanych podczas momentów nieopanowania, ale w rzeczywistości brakowało mu tej dawnej paranoi. Tej dawnej paranoi, która kazała mu nie spać po nocach i która zaprowadzała ich na ten sam pomost, na którym teraz Yoshitomi widywała się z Shisuim. Tak, Itachi ją rozumiał. Doskonale wiedział, że sam wszystko zepsuł, że jeśli tak bardzo mu na niej zależało, nie powinien był przykładać jej katany do gardła ani tak bardzo z niej drwić. Doskonale wiedział, że jej cierpliwość nie będzie trwała wiecznie, że kiedyś Yoshitomi wścieknie się i rzuci to wszystko w cholerę. A jednak, ona zrobiła coś zupełnie innego. Zupełnie, zupełnie odmiennego, coś, co zraniło go o wiele bardziej. Po ich wspólnych kłótniach uciekała do Shisuiego, rozmawiali często całymi godzinami, razem biegali... Shisui nie żądał od niej niczego. Akceptował Norie i ignorował Kazunaro, dwójkę znajomych Miariko, których Itachi nie potrafił ścierpieć. Pozwalał jej spokojnie płakać i spokojnie opowiadać o mało istotnych rzeczach. I wreszcie, co najważniejsze, Shisui też nie potrafił zrozumieć Itachiego. Nie do końca, w każdym bądź razie. Był w stanie znaleźć nić porozumienia z Miariko, a ową nić, z początku cienką i niepozorną, zamienił w trwały związek. Wolny od kłótni, wolny od przecinających powietrze broni, wolny od wykrzyczanych z wściekłością słów. Tak, Shisui był z pewnością o niebo lepszym chłopakiem dla Miariko...
- Itachi? - stał tuż za nim, ciągle bawiąc się szalikiem owiniętym dookoła szyi. - Chodźmy już, mam dosyć tego miejsca.
Gdy odwrócił się do niego przez ramię, dłuższą chwilę mierzyli się spojrzeniami, po czym Itachi skinął głową. Pyknęło i obaj zniknęli. Bez zbędnych słów i ustaleń. Doskonale wiedzieli, gdzie powinni się pojawić.

Promienie księżyca padały na wzburzony nurt rzeki. Jej szum, prawie zagłuszając słowa drugiego chłopaka, odbijał się echem w głowie Itachiego. Shisui mówił coś o tym, że należy dorwać tego sukinsyna, który załatwił Miariko, coś o tym, że zemści się na całej wiosce, z której on pochodził i parę jeszcze większych głupstw. Głupstw, z którymi w głębi duszy Itachi całkowicie się zgadzał, ale które teraz wydrwił uśmieszkiem.
- Daj spokój. To niewykonalne.
- Niby dlaczego?!
- Kodeks. Kodeks shinobi. I tak złamałem go dostatecznie, nie powinienem był tak bardzo zdruzgotać mu stawów...
Starszy chłopak westchnął i usiadł na jednym z kamieni. Nie odpowiedział, Itachi miał rację. Cholerną rację, której Shisui nienawidził.

Zawsze tu przychodzili, gdy chcieli potrenować lub porozmawiać. Dolina, w której płynęła rzeka Nakano była duża i cicha. Mało kto tędy przechodził, mogli więc liczyć na pełną prywatność. Obaj cenili harmonię natury w tym miejscu, uwielbiali obserwować zwierzęta przychodzące do wodopoju, a jedyną osobą, której zdradzili miejsce swojego pobytu podczas długich nieobecności, była Miariko.
- Shisui? - Itachi przyglądał mu się z jakimś dziwnym wyrazem twarzy.
- Tak?
- O czym myślisz?
Tak nagłe i niespodziewane pytanie nieco wytrąciło go z równowagi i zdziwiło. Przez chwilę wpatrywał się w czarne, błyszczące w świetle księżyca oczy przyjaciela, po czym wzruszył ramionami.
- Sam nie wiem. To dziwne, że ją zaatakowali, prawda? W zasadzie nie mieli żadnych powodów... Dlaczego ona?
- Nie mam pojęcia. Pytał o mnie. Wiedział, że się przyjaźnimy. - Itachi urwał na chwilę i podniósł wzrok na gwiazdy. - Był bardzo dobrze poinformowany. Jestem ciekawy, do czego to wszystko doprowadzi, Shisui... Wątpię, żeby Hokage zostawił to bez odzewu.
- Nie wierzę, że to mówię, Itachi, ale gdy zleci nam misję, olejesz sprawy straży, prawda?
Uniósł brew i spojrzał na niego jak na wariata.
- To chyba oczywiste.
Uśmiechnęli się do siebie i już do końca spotkania milczeli. Jedynie co pewien czas wymieniali pełne porozumienia spojrzenia: o ile Itachi nie lubił większości członków klanu, a już szczególnie swojego ojca, o tyle on i Shisui rozumieli się bez słów. Nawet jeśli jeden był o drugiego chorobliwie zazdrosny w kwestii Miariko.



strony: [1] [2] [3]
komentarz[8] |

Komentarze do "Yoshitomi cz.1"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.106736 sek. pg: