"Sexy Commando Gaiden: Sugoiyo! Masaru-san"
"Uwaga! Jeżeli jesteś zbyt wrażliwy, traktujesz życie zbyt poważnie - naprawdę, nie ma potrzeby oglądania tego filmu. Nie zezwala się na krytykę."
Ojciec reżysera.
Takim oto napisem zostajemy powitani, gdy rozpoczyna się każdy z odcinków tegoż anime. Jest to zapowiedzią istnego kataklizmu, który nas czeka...
Okometsubu Fujiyama był normalnym chłopcem, którego główny problem stanowiły częste zmiany szkół - sprawiało to, że nijak nie mógł zdobyć przyjaciół. W drodze do nowego przybytku edukacji - Wakame High School (nazwa pozwala nam mieć złe przeczucia - w końcu kto nazywa szkołę - Liceum imienia Wodorostów?) postanawia zdobyć setkę przyjaciół.
Wszystko jest takie standardowe - szaraczek zostaje przedstawiony klasie, a następnie zajmuje miejsce.
I tu czujemy pierwszy powiew grozy. Nic dziwnego - Okometsubu zajmuje ławkę po zaginionym trzy miesiące wcześniej uczniu, którego wspomnienie wyraźnie dręczy grupę młodzieży, a która wygląda... cóż. To trzeba zobaczyć. Szczególnie, że w tym samym momencie do klasy wchodzi (również oryginalnie) właściciel owej ławki z pieśnią na ustach. Krzesełkiem zawsze da się podzielić, prawda? Tylko co to jest to "meso", o którym on gada? I dlaczego na śniadanie wziął tylko jedno ugotowane jajko?! Już nie wspominając o jego dziwnym sentymencie do dorysowywanych bród i sztucznych wąsów...
Tajemnica się wyjaśnia, a jakże - otóż Masaru Hananakajima, bo tak się owo dziwadło zowie, spędziło trzy miesiące poznając nową sztukę walki - inne jakoś go nie satysfakcjonowały (a warto dodać, iż pokonał absolutnie wszystkich członków klubów, trudniących się jakąkolwiek walką).
Już sama nazwa owej metody czynienia przemocy jest straszliwa... Sexy Commando!
Nie polega ona na tym, żeby zrobić przeciwnikowi krzywdę zanim on nam zdąży zrobić to samo. Sexy Commando sprawia, że przeciwnik jest zbyt zszokowany, żeby chociaż palcem kiwnąć - a wtedy... to już można mu przywalić. I narysować coś na twarzy niezmywalnym pisakiem...
Ataki tą tajemniczą techniką są różne. Powalające. Po prostu trzeba to zobaczyć. Nawet mają specjalną muzyczkę i efekty w stylu migoczącej aury!
W ciągu czterdziestu ośmiu epizodów poznajemy również innych bohaterów:
Machahiko Kondo - jasnowłosego, byłego szefa klubu karate, aktualnie na skraju upadku (klub został uratowany, chociaż Masaru zmienił nazwę na, a jakże - Sexy Commando), bardzo wrażliwego na punkcie bycia męskim. Aspiruje on do miana bishounena, to w jego oczach najczęściej widzimy łzy wzruszenia.
Tsuyoshi Isobe, zwanego później Kyasharinem, a którego ciało jest... cóż. Ta postać to lekcja, dlaczego sterydy i inne wspomaganie chemiczne są złe. Szczególnie w porcjach, w jakich Kyasharin ma zwyczaj je zażywać.
Kojiro Sato, właściciela imponującego afro jak i okularów. Postać wnosi całkiem sporo komizmu, za to niewiele da się o nim powiedzieć.
Dyrektora szkoły Nobuyuki Sakakibara, który wstąpił do klubu, używając imienia Susan Fumiko Tanaka (i paradując w różowo-czerwonej kominiarce), a który marzy o tym, aby dostać nagrodę Nobla za wyhodowanie wędrownych wodorostów. Ma nawet własne poletko, z którego raz Masaru podprowadził roślinki. Śmierdziały.
Tomoe Kitahara - dziewczynę, która kocha sztuczne wąsy, a która zostaje menadżerem klubu.
Pojawiają się też inne, występujące epizodycznie postacie, jak choćby bardzo seksowna pielęgniarka, bardzo upierdliwy nauczyciel i wielu innych.
strony: [1] [2]
|