Cóż spodziewać się można po tym anime? Nazwa wielu osobom kojarzyć się może z fantasy, 74 odcinki zakrawają na jakąś przygodówkę, czasy komunistyczne aż się proszą o wykorzystanie szpiegów. No i co to za anime, którego akcja dzieje się cały czas w Europie, a w środku wszystkiego znajduje się japoński lekarz? Wszystkich chciałbym uspokoić - do czynienia mamy z dziełem wybitnym, a wszystkie stereotypy najlepiej odstawić daleko na bok. Ale po kolei...
Z pewnością po fabule spodziewać się można sporo akcji, nie będzie tu jednak efektownych strzelanin w każdym odcinku. Tytułowi bliżej jest tutaj do klasycznych thrillerów, gdzie priorytetem jest psychologia postaci. Gdzieniegdzie pojawią się tajemnicze morderstwa. Swoista, wręcz "książkowa" narracja pogłębia wrażenie, jakbym czytał kolejną pozycję Stephena Kinga. Nie można zapomnieć także o mnogości wątków, dzięki którym nie nudzimy się ani przez chwilę. Akcja nie dzieje się na jednej ulicy - Tenma pojawiać się będzie w różnych miastach i lokacjach na terenie Niemiec, a nawet Czech. W fabułę wplątani zostaną gangsterzy, naziści, agenci czeskiego odpowiednika SB, studenci niemieckich uczelni, ale także przeciętni ludzie. Nieprzerwanie głównym wątkiem pozostanie poszukiwanie tytułowego potwora. Najbardziej jednak charakterystyczna pozostanie wszechobecna groza - opuszczony sierociniec, rezydencja "Czerwonych Róż", "Tri Zaba" to tylko niektóre budynki, gdzie aż dreszcz przechodzi po plecach na samo wspomnienie. Napięcie towarzyszyć nam będzie na pewno nieprzerwanie w niektórych, świetnie zrobionych scenach. Nie można tu pominąć pewnego minusa serii - zdarza się, że wydarzenia są trochę przewidywalne. Jednak jest to wada na tyle drugorzędna, że nie powinna rzucać się w oczy. W oczy rzuca się natomiast zakończenie - odcięte od świata małe niemieckie miasteczko, gdzie wszystko się rozwiąże. Oglądając wszystkie odcinki zastanawiałem się, czy twórcom uda się stworzyć koniec, który dorównywałby całości. Wszechobecny terror, groza i duża ilość krwi to widok, na który warto było czekać, ale po co uprzedzać wydarzenia ;)
Fabuła odkrywana jest kawałek do kawałku. Świetnym zabiegiem okazały się retrospekcje wydarzeń powstałe ze wspomnień postaci. Nie wszystko jest oczywiste od razu - strzępki informacji dopiero po jakimś czasie układają się w logiczną całość. Dzięki temu dane fragmenty fabuły nabierają podwójnego znaczenia - jak na przykład książka obrazkowa "O potworze, który nie miał imienia", czy animacja "Wspaniały Steiner". Nie bez znaczenia pozostają nawiązania do Biblii, jak chociażby tytułowy Potwór, którego niektórzy utożsamiają z Antychrystem.
Najmocniejszą stroną anime według mnie pozostaną postacie. Przemiana wewnętrzna Tenmy to jeden z najlepszych takich zabiegów, jakie miałem okazję oglądać. Sam jego wyraz twarzy z biegiem wydarzeń zmienia się, uzewnętrznia emocje, o których główny bohater nie może mówić. Ewa popadając z jednego problemu w kolejny będzie musiała w końcu stanąć przed sobą samą. Inspektor BKA (niemieckie FBI) - Lunge oprócz pościgu za Kenzou będzie musiał decydować między życiem prywatnym, a zawodowym. Wspaniale wypadła psychologia postaci dziecięcych, których nie brakuje. Autor miał na tym polu wiele do powiedzenia pokazując eksperymenty komunistów na dzieciach z sierocińców oraz ich konsekwencje. Beztroski stosunek dzieci do świata będzie także na przemian kontrastować i zlewać się z zachowaniem Tenmy. Przez anime przewinie się także ogromna liczba bohaterów drugoplanowych - każdy będzie miał swoje pięć minut.
Osadzenie fabuły w Niemczech przed 1989 rokiem musiało być nie lada odważnym krokiem dla Japończyka. Jednak wszędzie zachowany jest pełen profesjonalizm i realizm. Postacie jedzą typowo niemieckie dania, zapraszają się na herbatę - nie ma tu nic z typowo japońskiej kultury bycia, no prawie nic ;)
strony: [1] [2] [3]
|