Kimkiss Pure Rouge

Nadzorując prace nad "Honey and Clover" czy "Nodame Cantabile" Kenichi Kasai pokazał, że ze swoją ekipą potrafi robić wspaniałe anime przepełnione młodzieńczym duchem. Ostatnio spod jego ręki wyszedł tytuł "Kimikiss Pure Rouge". Czy pod pozornie prostym romansem szkolnym kryje się coś więcej?

Kouichi Sanada to... tak zgadliście - całkiem normalny licealista niewyróżniający się niczym szczególnym. Nie będzie mu dane jednak ocalić świata, ów młodzieniec będzie musiał zmierzyć się z innymi przeszkodami, którzy stawiają twórcy anime. Tak, tak - zupełnie znienacka w jego domu pojawi się urodziwa dziewoja, która z uśmiechem na twarzy oznajmi zaskoczonemu bohaterowi, że od dziś będzie mieszkać w jego pokoju. Gdy chwilowa amnezja mija Kouichi w końcu jest w stanie w niej rozpoznać Mao - przyjaciółkę z dzieciństwa, która była dla niego niczym starsza siostra. Nie będzie niespodzianką, że będzie chodzić do jego szkoły i towarzyszyć w czasie wolnym. Wokoło także rozkwitnie bujne życie uczuciowe, koncentrując się na wszystkich bohaterach drugoplanowych, którzy wyrosną jak grzyby po deszczu. Jak na szkolny romans przystało czeka nas całkiem sporo zwrotów akcji... tzn. zamian partnerek...

Ów tytuł pomimo banalnego wstępu i faktu, iż powstał na podstawie haremówki, na pewno wymaga większej uwagi. Postacie złe nie są, ale ich przeciętność znużyć może niektórych fanów anime. Niemniej jednak od razu zauważyć można rękę nieprzeciętnego reżysera. Niektóre wydarzenia nabierają sensu dopiero poprzez pryzmat wspomnień z dzieciństwa. To swoiste drugie dno jest bardzo trudne do wychwycenia, gdyż schemat przyjaciółki z dzieciństwa przez lata eksploatacji został mocno zużyty. A gdy przeciętny zjadacz chleba, który wie co to anime, jest tym bombardowany w każdym ecchi, z pewnością nie doszuka się tu głębszego sensu. Drugi motyw, całkiem ciekawie przedstawiony, to pocałunek. Widnieje on w tytule, openingu, nawiązania do niego znajdą się w każdym odcinku, a w miarę rozwoju fabuły będziemy mieć z nim do czynienia w bardzo różnych znaczeniach. Kouichi, Mao i Kazuki będą doświadczać go na różne sposoby, każda postać będzie miała do niego inne podejście. Nie widziałem jeszcze tytułu, gdzie twórcy tak bardzo skupiają się na jednym szczególe, który - o dziwo, można także nazwać osią całej fabuły. Różne stosunki do uczuć międzyludzkich to także różnie związki - prosta miłość szkolna, ta czysto empiryczna oraz bardziej wyrafinowana i - jakby się przyjrzeć, dojrzalsza. 3 pary postaci przez 24 odcinki będą nam pokazywać, jak się układa ich życie. I choć ich wybory będą identyczne, to przebieg miłości i jej skutki zupełnie nieprzewidywalne. Co tu dużo pisać - gratka dla miłośników romansów, spokojnej fabuły, która jednak potrafi całkiem szybko wciągnąć.