Szata graficzna... Tu przyznać trzeba twórcy się postarali. Prezentuje się ona znakomicie w porównaniu do starej serii. W sumie to jeśli by już porównywać, to jest ogromna przepaść. Nie brakuje także wstawek komputerowych. Całe szczęście dobrze się komponują z resztą. Czasami jedynie trochę są one nagromadzone, przez co tracą swój efekt. Pięknie wyglądają ataki Saintów. W całej serii przeważa fiolet, będący kolorem cosmo Rycerzy Hadesa. Mimo, że po raz kolejny mamy tu walkę o los świata, to bardzo dobrze wykorzystano przewrót fabuły, który po prostu mi się podobał. W sumie przez niego traci sens połowa serii ale to taki mały szeczegół :) Cóż... Animatorzy pokazali, że los "Saint Seiya" nie jest jeszcze przesądzony...

Gorzej prezentuje się strona muzyczna. Nie chodzi mi o to, że jest zła, ale w pierwszych 13 odcinkach wykorzystano po prostu OST z innych serii. A liczyłem na dobre, nowe kawałki. Być może chciano w ten sposób bardziej nawiązać do poprzedniej części. Na szczęście potem akcja przenosi się do nowego, nieznanego miejsca. Openingi i endingi jakie można posłuchać też stoją na poziomie i pasują do ogólnego klimatu serii. W szczególności polecam "Pegasus Forever". Również "Chikyugi" prezentuje się znakomicie wprowadzając oglądającego w melancholijny nastrój. Endingi "Kimi to Onaji Aozora" jak i "Takusu-Mono-He My Dear" to tytuły wręcz dołujące, po których nie można zrobić nic innego, jak się powiesić. Jeśli do tego dodać Seiyę zakopanego w śniegu podczas drugiego endingu znajdującego się w scenerii ludzkich czaszek, to mamy gotowy przepis jak szybko wpaść w depresję.

Myślę, że raczej warto zobaczyć tę serię. Jeśli ktoś lubi przygody Saintów, będzie do najnowszej serii pewnie wracał. Chociażby po to, by zobaczyć jaka może być różnica między anime wyprodukowanym pod koniec lat 80, a tym wyprodukowanym parę lat temu. Fanki bishouenów powinny obowiązkowo zaliczyć tą serię, w której występuje niepoliczalna ilość urodziwych panów. Poza tym pozycja obowiązkowa dla fanów Shonen i dla wszystkich lubiących dobrą walkę, w której jednak wiadomo kto wygra ;)

Wróbel.