D.N.Angel
Nie będę ukrywał, że do tego anime podchodziłem lekko sceptycznie - opowieść o nastolatku (i to dość młodym - ledwo 14 lat), uganiającym się za demonami zamkniętymi w dziełach sztuki - zaraz, chyba ktoś już o tym opowiadał - wystarczy, że wspomnę „Kamikaze Kaitou Jeanne”. Co więcej - zacząłem je oglądać z powodu totalnej nudy, tudzież braku czegoś ciekawszego, a zaintrygował mnie tytuł. Czyżby anime opowiadające o tworzeniu aniołów? Eksperymenty dotyczące klonowania? Narodziny dziecka owieczki Dolly? Nie…
Ale zacznijmy od początku - podążając za moimi tajnymi, poufnymi i z reguły niezawodnymi źródłami (czyt. Wikipedia) dotarłem do informacji o samym wydaniu anime (a właściwie mangi, na podstawie której anime zostało zrobione). Yukiru Sugisaki stworzyła komiks, który został wydany w listopadzie 1997 roku. Anime pojawiło się w japońskiej telewizji pomiędzy 3 kwietnia 2003 a 25 września 2003.
Dwójka bishounenów grających pierwsze skrzypce w D.N.Angel. Znaczy jeden się do tej grupy klasyfikuje na pewno. A drugi? Niech się cieszy, że ma takiego „brata”
D.N.Angel opowiada o perypetiach (głównie miłosnych) czternastolatka Daisuke Niwa. W dniu swych urodzin doznaje on cudownej przemiany/transformacji/przeobrażenia w mroczne i nie do końca złe (skrzydlate) alter ego - Darka Mousy’ego, który jest takim „niekompletnym” członkiem rodu Niwa od setek lat. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt - dlaczego Dark nie nazywa się Dark Niwa, tylko Dark Mousy? Niestety, na to pytanie odpowiedź nie zostaje nam udzielona do końca serii. Tak więc Dark żyje i prosperuje sobie dosyć nieźle w kolejnych członkach klanu Niwa, od czasu do czasu na stałe pieczętując demony (zamieszkujące dzieła sztuki). A po co to? Ano po to, by nie doszło do totalnej zagłady, oczywiście (po raz 12585)! Jak wiadomo, z reguły w takim anime musi być jakiś przeciwnik. Tym razem będzie to kolega z klasy Daisuke - Satoshi Hiwatari, w którym - a jakżeby inaczej - też ktoś mieszka. Jest to zły i bezwzględny, również uskrzydlony ziomek - Krad. Cel, jaki przed nim stoi jest prosty jak konstrukcja cepa - rozwalić Darka oczywiście! Zaraz, zaraz - czyli Dark kradnie różne dzieła sztuki (by chronić ludzi), inspektor policji go chce złapać, Krad zabić - wszystko jest proste! No może nie do końca, pojawia się bowiem jedno z „praw anime”: „Anime NIGDY nie jest proste”. Tak wiec w tym miejscu dochodzą komplikacje natury miłosnej - Daisuke zakochał się w Risie Haradzie, natomiast ta w Darku. Dark kocha wszystko i wszystkich, i w pierwszym odcinku całuje siostrę-bliźniaczkę Risy - Riku. Dalej wszystko toczy się w zadziwiającym tempie, dochodzi jakaś tajemnica, a statystyczny odbiorca (czyt. dziewczyna w przedziale wiekowym 13-15) mimo wszystko nie gubi się w tej historii.
U góry: Turbo School Squad, czyli ekipa, wokół której kręci się uczuciowa część anime
Przejdźmy teraz do czegoś bardziej przyziemnego – technikaliów. Kreska jest taka, jak w typowych romansidłach - dość cienka, barwy wyraziste (tudzież dziwnie świecące), oczy postaci z reguły mają idealnie okrągły kształt. Muzyka raczej nie wpada w ucho - raz odsłuchałem i obejrzałem opening i ending i pomijałem je w każdym kolejnym odcinku.
Podsumowując - można obejrzeć. Bez rewelacji, ale widziało się gorsze rzeczy (pozdro dla ekipy od Gilgamesha i Last Exile). Zdecydowanie dla pań. Na szczęście mam mózg już tak zlasowany anime, że mogę oprzeć się romantycznym uniesieniom bohaterów…
Xantor.
TechnikaliaAutor oryginału | Sugisaki Yukiru | Reżyseria | Gotoh Keiji, Yoshikawa Koji, Habara Nobuyoshi | Studio | Dentsu, Xebec | Scenariusz | Arakawa Naruhisa | Muzyka | Equchi Takahito, Hasegawa Tomoki | Rok wydania | 2003 | |
Gatunek | shounen | czas trwania | 26 odc./23 min. |
Odnośniki
To anime możesz ściągnąć tutaj:
Recenzja na Tanuki.pl
|