Great Teacher Onizuka
Tom czwarty
Lekcja dwudziesta czwarta: I am a student!
Yoshikawa stoi na środku gabinetu.
Goły.
Jego ciało nosi ślady bestialskich igraszek, jakich dopuściły się Anko Uehara i spółka. Matka Anko - szanowana przewodnicząca PTA (Komitetu Rodzicielsko-Nauczycielskiego) nie może uwierzyć, że jej spokojna i miła córeczka mogła zrobić coś takiego.
Tymczasem w auli trwają przygotowania do narady PTA. Uczestnicy zajmują już miejsca. W gabinecie trwają „pertraktacje”. Pani Uehara zaprzecza, jakoby Anko była zdolna skrzywdzić choćby muchę. Yoshikawa powołuje się na charakter pisma, jakim zabazgrane jest jego ciało. Wtedy jednak ze szkolnego głośnika rozlega się dziewczęcy głos. Potem drugi i trzeci. Dla kogoś z zewnątrz to wyrwany z kontekstu bełkot nastolatek, ale pani Uehara rozpoznaje głos córki. Yoshikawa domaga się, by Onizuka pozostał na swoim stanowisku.
W tym samym czasie, w gabinecie wicedyrektorki przewodniczący Uchiyamada żąda wywalenia Onizuki na zbity pysk. Telefon od pani Uehara zbija go z pantałyku. Przewodnicząca PTA nagle zmieniła zdanie. Nie chce już usunięcia Eikichi'ego.
W szkolnym radiowęźle Kikuchi właśnie zaciera ślady swojej działalności. To on puścił nagranie, którego wysłuchała pani Uehara. Nie to, żeby jakoś specjalnie przepadał za Onizuką, ale Yoshikawa tak bardzo prosił go o pomoc, że w końcu dał się namówić.
Onizuka – w poprzednim tomie pozostawiony w szpitalu, nie byłby sobą, gdyby nie nawiał. Jak tylko założono mu gips na złamaną rękę (przypomnę, że w tomie trzecim ponownie ratował Yoshikawę przed popełnieniem samobójstwa i przy okazji zdemolował przewodniczącemu ukochany samochód), uciekł przez okno, by przepitolić kilka godzin w salonie gier w towarzystwie Yoshikawy i Kikuchi'ego.
Lekcja dwudziesta piąta: Kto jest największym maminsynkiem w klasie?
Uchiyamada sika krwią. Stres daje znać o sobie osłabieniem organizmu. Przewodniczący całą winę przypisuje Onizuce.
Na lekcji Onizuka bawi się z uczniami w „Duchu, duchu, powiedz nam...”. Zabawa polega na zadawaniu pytań (najczęściej dotyczących intymnych sfer); palce przytrzymujące monetę umieszczoną na specjalnie przygotowanej planszy, przesuwają ją w kierunku odpowiednich liter, bądź liczb, dając odpowiedzi. Murai głośno wykpiwa zachowanie Onizuki. Mówi, że to dziecinada i głupota. Ale trafiła kosa na kamień. Żaden nastolatek nie pozostanie obojętny wobec hasła: „Duchu, duchu, powiedz nam komu w klasie najbardziej giry walą?” Jak się jeszcze do tego dołoży: „Duchu, duchu, powiedz nam, czy plotka o tym, że Murai ma syfa to prawda?” Później: „Duchu, duchu, powiedz nam, czy to prawda, że Murai ma tylko jeden włos łonowy, za to bardzo długi?” A na koniec: „Duchu, duchu, do jakiego wieku Murai'owi zdarzyło się zmoczyć w łóżku”, „Duchu, duchu, jaki kolor ma jego kupa?” - to każdego może trafić szlag.
Po lekcji Onizuka wybiera się na spotkanie. Prawdopodobnie z kobietą, bo rozebrawszy się do goła szoruje swoje klejnoty w umywalni na dachu szkoły. Kunio, Tadaaki i Koji snują domysły na kogo zagiął parol. To jeszcze nie koniec, bo ubrawszy się w czyste ciuchy i spryskany feromonami Eikichi dodaje sobie witalności powalającą ilością napojów wzmacniających.
Chłopaki podejrzewają, że Onizuka zarwał jakąś laskę i nastawia się na kolację ze śniadaniem. Kusano i Fujiyoshi przypuszczają, że chodzi o matkę Murai'a.
Będąc już na mieście Onizuka podchodzi do postawnej, starszawej matrony, która okazuje się rodzicielką Tadaaki'ego. Kunio, który w skrytości ducha bał się, że belfer będzie przystawiał się do jego mamuśki, oddycha z ulgą. Ale... sensei żegna się z kobietą po chwili rozmowy, a na horyzoncie pojawia się... Julia Murai. Do tego bez stanika.
- Twoja mamuśka jest tą gazelą? Jak modelka!
Kunio nie wytrzymuje napięcia. Wyskakuje z ukrycia i robi matce gigantyczną awanturę. Na szczęście Julia jest w dobrym nastroju. Puszcza mimo uszu zarzuty syna i zaprasza wszystkich na kręgle. Onizuka delikatnie mówiąc nie jest zachwycony, ale co ma – biedak – począć?
Lekcja dwudziesta szósta: Turniej kręglowy
Na kręgielni Julia pokazuje nie tylko wysoką klasę gry, ale również atrakcyjne majteczki. Murai wścieka się na rozradowanego widokami nauczyciela. Wesołą zabawę przerywa telefon. Julia musi wracać do pracy. Życzy chłopakom miłej zabawy i wychodzi.
Nastroje są niewesołe. Eikichi szydzi z Kunio, Kunio warczy na Eikichi'ego. Po serii bolesnych zabaw Onizuka zostaje przyklejony do dwóch kul do kręgli. Wygląda jak bohater japońskiego komiksu Doraemon. Murai i spółka nawiewają.
Gdzieś w ciemnym zaułku, w drodze powrotnej do domu Kunio niechcący potrąca jakiegoś podejrzanego typka. Jego szemrani towarzysze postanawiają zabawić się kosztem chłopców. Najpierw żądają zadośćuczynienia finansowego za poważne uszkodzenia ciała potrąconego kolegi. Potem, kiedy rozpoznają mundurki renomowanej szkoły, chcą wziąć za gimnazjalistów okup. Murai jak zwykle pyskuje, ale tym razem ma do czynienia ze zblazowanymi łobuzami, którzy w nosie mają, jeśli kogoś pobiją do nieprzytomności.
Pojawia się Onizuka. Nie reaguje na radosne okrzyki swoich uczniów. Ogłasza, że nie nazywa się Onizuka tylko Doraemon i wyraża chęć przyłączenia się do dręczenia gimnazjalistów. Wyśmiewa pomysły zabaw, jakie proponują łotrzykowie. Ciągnięcie na motorem albo robienie żywych worków treningowych jest przecież takie oklepane. Fajniej byłoby puścić chłopaczków na... bungie.
Lekcja dwudziesta siódma: Bungie na Bay Bridge
Pięć sekund do pluśnięcia. Most jest naprawdę wysoki, a zamiast gumy bandziory mają tylko sznurek do obwiązywania paczek. Chłopcy są przerażeni, łobuzy w euforii, a Onizuka w szczeniacki sposób prowokuje Murai'a do skoku.
-... chyba, że reprezentujesz sobą tylko maminsynka. Kunio? Tak, jak nam to duch sugerował...
Co robi Murai? Skacze, jakże by inaczej. Towarzystwo jest strasznie podjarane, domaga się kolejnych atrakcji. Ale Onizuka ma inne plany. Osiągnął to, czego chciał i nie zamierza narażać swoich uczniów na dalsze niebezpieczeństwo. Jednym uderzeniem rozbija kule do kręgli i spuszcza kolesi z mostu (nie zadając sobie trudu na przywiązywanie sznura).
Tymczasem Kunio zostaje wciągnięty na górę. Onizuka gratuluje mu zimnej krwi. W uznaniu zasług dostaje od Murai'a z plaskacza. Rodzącą się kłótnię zdusza w zarodku pojawienie się wozów policyjnych.
Onizuka podprowadza jakiś wóz (swoją drogą stojące na moście auto, to chyba jakieś niedopatrzenie). Eikichi dostaje wiatru w skrzydła:
- Kurde balans, jak mnie złapią, zakefirują mi legitymację nauczycielską!
- Chyba „zarekwirują”?
- Cicho gnoju!
Lekcja dwudziesta ósma: Zdyskwalifikowany nauczyciel
Następny dzień przynosi obszerne doniesienia medialne na temat nocnego pościgu ulicami Tokio. Fujiyoshi, Kusano, Murai i Onizuka siedzą na dachu szkoły i przeglądają gazety. Na prośbę Eikichi'ego, Kunio przypala mu papierosa i... przy okazji grzywkę.
Tymczasem na szkolnym boisku trwają zajęcia WF-u. Pan Fukuroda uwielbia swoją pracę. Codziennie może napatrzeć się do woli na zgrabne tyłeczki i podrygujące w ruchu cycuszki gimnazjalistek. Czego może chcieć więcej? Z rozkosznego zamyślenia wyrywa go wrzask, który dobiega z... góry? To Fujiyoshi, spuszczony onizukowym sposobem na sznurkowym bungie zleciał z dachu i zawisł tuż nad głową wuefisty. Fukuroda jest zły i mocno poirytowany. Onizuka – takim durnym żartem, napędził mu niezłego stracha, a przez to on sam wygłupił się przed swoimi uczennicami.
Na zebraniu w pokoju nauczycielskim przewodniczący Uchiyamada porusza tematy ostatnio bardzo aktualne w zespole szkół w Kichijoji. A więc stosowanie kar cielesnych (Onizuka versus Anko Uehara), prześladowania (Uehara versus Yoshikawa), podtekstów seksualnych w zachowaniach względem uczniów (tu Fukuroda miałby co nieco do powiedzenia). Uchiyamada próbuje ze wszystkich sił tak pokierować swoją przemową, by winę za całokształt złych wydarzeń zrzucić na Onizukę.
Onizuka jednak nie reaguje. Okazuje się, że w swojej przebiegłości namalował sobie oczy na powiekach i śpi w najlepsze. Do akcji wkracza Fukuroda. Na temat Eikichi'ego ma równie podłe zdanie, co Uchiyamada. Aby udowodnić wyższość absolwentów renomowanych uczelni nad farbowanymi, zakolczykowanymi indywiduami z podrzędnych uniwersytetów, wyzywa Onizukę na pojedynek.
Lekcja dwudziesta dziewiąta: Facet od WF-u, czyli trafiła kosa na kamień
Stawką ma być sposób zachowania Onizuki. Jeśli przegra – czego Fukuroda jest pewien – przestanie błaznować i stanie się wzorowym nauczycielem. Panowie mają zmierzyć się w pojedynku pływackim. Licznie zgromadzona publiczność (złożona głownie z uczniów) kibicuje co prawda Onizuce, ale nikt nie postawiłby na niego złamanego grosza. Chociaż... Murai gorączkowo zbiera zakłady wśród kolegów. Dziewczęta - wrogo nastawione do Eikichi'ego są zaskoczone, że Kunio nagle zmienił front i przeszedł na „ciemną stronę mocy”.
- W jego przypadku dużo fajniej jest bawić się razem z nim, niż go gnębić.”
Miyabi Aizawa postanawia za wszelką cenę udowodnić, że Onizuka to taki sam kłamca i degenerat jak inni nauczyciele.
Tymczasem na szkolnym basenie trwają gorączkowe przygotowania. Fukuroda popisuje się stylem motylkowym przed gimnazjalistkami. Team Onizuki ma niewyraźne miny zwłaszcza, że główny zainteresowany zamiast robić rozgrzewkę zbija bąki i się wygłupia. Na koniec każe Murai'owi postawić na siebie trzy tysiące jenów i staje na starcie.
Zaczyna się wyścig. Fukuroda, niemożebnie podkurwiony, pruje przez basen jak torpeda. Jest tak pewny zwycięstwa, że widok Onizuki wynurzającego się na mecie całkowicie wytrąca go z równowagi. Szybko dochodzi do wniosku, że Eikichi jedzie na dopingu, po czym ładuje w siebie całą serię napojów pobudzających.
- T... tobie, facet, nie przepuszczę. Hep!”
Żąda powtórki wyścigu. Ale i tym razem Onizuka wygrywa.
Lekcja trzydziesta: Głupiutka Tomoko
Fukuroda jest zdruzgotany. Rezygnuje z pływalni na rzecz wyścigu na 400 metrów. Musi, po prostu musi wygrać! Nie może przecież pozwolić na to, by jakiś palant z prowincjonalnej uczelni okazał się lepszy od absolwenta z Nippori. Zaślepiony nienawiścią nie zauważa podstępu Onizuki i znów przegrywa.
Eikichi jest już nieco zmęczony poczynaniami wuefisty. Na szczęście pojawia się rozkoszne dziewczę o bujnych kształtach i proponuje mu soczek. Nazywa się Tomoko Nomura (zwana przez koleżanki Tłumoko z racji małej lotności umysłu).
Onizuka jest pod ogromnym wrażeniem jej gigantycznych piersi. Tomoko ze szczerym, rozbrajającym uśmiechem zachęca go do pomacania. Czy to normalne, żeby uczennica proponowała nauczycielowi coś takiego? Ano nie. To robota Miyabi Aizawy, która z łatwością przekonała naiwną Tomoko do zalotów, a potem do podrzucenia znienawidzonemu belfrowi liścika miłosnego.
Sensei kochany, najdroższy. Zauważyłam, że spogląda pan tęsknie na moje piersi. Robi mi się wtedy gorąco z wrażenia. I kiedy wracam do domu łapię za ogórka czy bakłażana, które mamusia przynosi z targu...
Cycata dziewczyna ma być przynętą. Aizawa ma nadzieję przyłapać Onizukę na molestowaniu koleżanki. Wtedy byłaby górą, zwyciężyłaby i pokazała wszystkim, że z nią się nie zadziera.
Lekcja trzydziesta pierwsza: Ogórek i bakłażan
Onizuka idzie szkolnym korytarzem. Niesie karton z napisem „smaczne warzywa”. Jest wyraźnie zdenerwowany. Czyżby zamierzał...
Staje przed drzwiami gabinetu lekarskiego.
Tomoko, Miyabi i dwie inne dzieweczki czekają w sali na nauczyciela. Nie zapaliły światła, żeby łatwiej mogły się ukryć. Drzwi otwierają się. W smudze światła, padającej z korytarza zarysowuje się rosła sylwetka. Mężczyzna podchodzi do Tomoko.
... Szczerze mówiąc twoje ciało już dawno wpadło mi w oko. Rożnica wieku nie gra roli, wiesz? Ani to, że jestem nauczycielem a ty uczennicą (...) Zobaczysz, jestem dużo lepszy od ogórka”
Nomura kładzie jego dłoń na swoim dekolcie. Aizawa właśnie na to czekała. Z dziką radością zapala światło i...
Pomiędzy ławkami stoi całkiem nagi, totalnie zaskoczony Fukuroda.
Onizuka wchodzi do gabinetu lekarskiego.
- O Onizuka sensei – mówi pani Moritaka. - Dobrze, że jesteś (...) Przyniosłeś tę próbkę kału?
Eikichi podnosi wieczko pudła. Rój much ulatuje w górę wraz z przejmującym aromatem świeżych ekskrementów. Na korytarzu wybucha wielka wrzawa, która chwilowo odsuwa na bok sprawę próbki kału. To pan Fukuroda (już w gatkach). Ciągnie do pokoju nauczycielskiego cztery dziewczynki wykrzykując na cały głos:
”One chciały mnie, nauczyciela, zrobić w pręta!”
Oskarża je o usiłowanie zdeklasowania go jako nauczyciela poprzez robienie mu zdjęć z ukrycia. Miyabi Aizawa głośno zaprzecza i na dowód pokazuje dyktafon, na którym znajduje się nagranie z wyznaniem nauczyciela. Fukuroda jednym chwytem miażdży urządzenie. Onizuka, Moritaka i Fuyutsuki (która pojawiła się zwabiona hałasem) nie wydają się przekonani co do jego wersji.
Chce zatuszować sprawę udając napad wściekłości. - mówi Eikichi.
W bezsilnej wściekłości wuefista zamierza się na niego pięścią. Jednak Onizuka nie na darmo był kapitanem sekcji karate na uniwersytecie Eurasia. Błyskawicznie zasłania się pudełkiem z kupą.
M... Muchy?! O rany, to kupa?!
Następuje pandemonium. Fukuroda umazany od stóp do głów drze się, jakby go ze skóry obdzierano, muchy latają i brzęczą, dziewczęta uciekają. W szatni Aizawa rozprawia się z Tomoko. Jest wściekła, że tak misternie ułożony plan legł w gruzach przez to, że Tłumoko pomyliła nauczycielskie szafki. Z całej siły bije dziewczynę w twarz i zrywa znajomość.
Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
Lekcja trzydziesta druga: Samotna zabawa lalkami
Następnego dnia Tomoko na własnej skórze odczuwa skutki swojej pomyłki. Aizawa mści się na typowe dla młodszej młodzieży, za to bardzo przykre sposoby. Na lekcji Onizuki (przebranego swoją drogą za Devilmana) Tomoko siedzi w kącie. Kulki z papieru trafiają ją w głowę, ramiona, plecy. Miyabi przygotowuje specjalny papierowy samolot z igłą. Eikichi nie bardzo wie, o co chodzi, ale reaguje w typowy dla siebie sposób. Proponuje zabawę w puszczanie rakiet wodnych. Wszyscy momentalnie zapominają o obrzucaniu śmieciami Nomury. Aizawa jest zła. Onizuka znów zepsuł jej zabawę.
Tymczasem Eikichi – nieświadom niebezpieczeństwa, proponuje Tomoko pompowanie kolejnego pocisku.
Nie ma takiego tępaka, żeby nie potrafił pompować
Okazuje się jednak, że Nomura posiada przedziwne zdolności do psucia nawet takich rzeczy, które nie mają szans na uszkodzenie. Cała klasa zostaje oblana gigantyczną ilością wody.
*
W piaskowym domu jest wczesny wieczór. Tato wrócił z pracy. Na stół wjeżdża obiad. Kotlet z mokrego piachu jest pyszny.
Tomoko bawi się małymi lalkami w parkowej piaskownicy. Dwaj chłopcy przyglądają się temu ze zdziwieniem. Jeden z nich zauważa, iż nie można mówić o papce z błota, że jest pyszna. Tomoko wpycha do buzi „kotleta”.
Cha, cha, cha! Naprawdę go ugryzła! To jakaś wariatka!
Nomura bawi się dalej. Tym razem już samotnie. Lalkowa mamusia przygotowała sushi. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawia się marnotrawny syn na motorze. Tomoko nigdy nie miała takiej zabawki, skąd się tu wzięła? Dziewczyna podnosi głowę i widzi Onizukę – z papierosem w zębach i zblazowanym wyrazem twarzy.
Co jest Nomura? Nie widzisz, że niegrzeczny synalek wrócił do domu?
Koniec tomu czwartego.
Cytaty pochodzą z t. IV polskiego wydania GTO; Waneko; Warszawa, 2004;
Laurefin.
|