..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago


Ai wo Utau Yori Ore ni Oborero




Co może być gorszego od pyskatej bohaterki? Chyba tylko pyskata bohaterka wyglądająca jak chłopak. Sakurazaka Mizuki jest gitarzystką popularnego zespołu. Wraz z koleżankami z grupy stała się idolką dla nastoletnich dziewcząt. Omdlenia, deklaracje miłości oraz histeria to stałe elementy każdego koncertu. Zalatuje shoujo-ai? Może trochę, ale idźmy dalej. Otóż wokalistka Hanazaki Shun wyjeżdża za siódme morze do JuEsEj i siłą rzeczy pozostawia po sobie wakat. Wiadomo, że porządny zespół musi mieć charyzmatyczny wokal, bez tego ani rusz.
Jakby na zawołanie pojawia się urocza istotka, która deklaruje chęć śpiewania. Ma śliczną buźkę, drobne, giętkie ciałko i świetny głos. Idealny wybór, można by rzec. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że jest... facetem.



Shiraishi Akira fantastycznie wygląda w babskich ciuchach, ale nic nie zmieni tego, że czuje się stuprocentowym mężczyzną. Co prawda ciągle zdarza się, że jest brany za dziewczynę, ale w żaden sposób nie wpływa to na jego seksualność. Zupełnie podobnie jest z Mizuki. Wysoka i smukła góruje nad tłumem fanek. Ubiera się po męsku, przez co często jest uznawana za mężczyznę. Jest to postawa zachowawcza, pozwalająca na pozostawanie w neutralnym zawieszeniu pomiędzy dziewczętami a chłopcami. Mizuki, mimo sposobu zachowania charakterystycznego dla otoko-yaku nie przejawia zainteresowania własną płcią. Męski wygląd natomiast zabezpiecza ją przed natrętnymi zalotami ze strony facetów. Co prawda (jak to bywa w japońskich komiksach) pojawiają się akcenty shounen-ai, ale żaden z chłopaków lubiących takie związki nie jest natrętny w okazywaniu zainteresowania. Zwłaszcza, że Akira nikomu nie daje na to czasu.

Wątek miłosny oparty jest na starej wypróbowanej matrycy „znajomości z dzieciństwa”. Wielu mangaków daleko na niej zajechało. Nie ma to jak przetarte szlaki.
Drugi, bardzo popularny element w shoujo (i nie tylko) to zachowania a la „wstydliwa dziewica”, czyli chciałabym a boję się. Zapieranie się zadnimi kopytami przed rosnącym uczuciem jest przecież takie wzruszające. A zwycięstwo miłości tym mocniej łapie za serce, im dłużej autor przeciąga bolesne akty desperacji, wywołane wspomnianym wcześniej „zapieraniem się”.
Żeby nie było za poważnie dodano „komedię pomyłek” związaną z kobiecym wyglądem Akiry i męskim Mizuki. Powstała mieszanina wybuchowa z masą SD, gagów sytuacyjnych oraz niedopowiedzeń, które pozwalają ciągnąć fabułę niemal w nieskończoność.



Shinjo Mayu operuje dość typową, nie wyróżniającą się charakterem kreską, która jednak sprawia całkiem pozytywne wrażenie. Graficzna strona „ Ai wo Utau Yori Ore ni Oborero” nie rzuca na kolana, nie zapisuje się w pamięci złotymi zgłoskami, ani nie wywołuje euforycznych doznań. Owszem, jest elegancka, dopracowana i momentami naprawdę może się podobać. Jednak nie ma tego czegoś, jakiegoś takiego pazura, który sprawia, że chciałoby się czytać ten tytuł znowu i znowu. Postacie mają bardzo wydłużone sylwetki, które – jako żywo, przypominają mi „Gravitation”. Nawet Akira jest podobny do Shuichi'ego...
Tradycyjnie roztrzepane, niesforne fryzury oraz wąskie, przenikliwe oczy przywodzą na myśl gatunek yaoi. Fani wielkookich panienek będą się czuli rozdarci, bowiem tu oczy na pół twarzy ma facet. Na uwagę zasługuje również duża dbałość o estetykę ubiorów. Podobnie jak w mangach Yazawy mamy tu do czynienia z rewią mody. A biżuteria i różne fidrygałki podopinane tu i ówdzie to majstersztyk „piórkowej” roboty. Także tła prezentują się całkiem dobrze. Co prawda nie pojawiają się zbyt często, ale są dopracowane i szczegółowe.

Niewątpliwie dużym plusem jest niezwykła ekspresja rysunków. Wbrew temu, do czego zostaliśmy przyzwyczajeni, nie ma tu ani zagęszczenia linii wzmagających nastrój, ani pociętych, mocno nieregularnych kadrów. To znaczy nie, nie tak. Owszem, kadrowanie jest nieregularne lecz nie na tyle, by samo to wpływało na poczucie „dziania się”. Równie niewiele znajdziemy „energetyzujących” napisów. A mimo to daje się odczuć burzę szalejącą w sercu Mizuki, jej nerwowość w obecności Akiry, nieposkromione pragnienia wywoływane wspomnieniami i inne, równie silne namiętności.
Wrócę jeszcze na chwilę do ułożenia rysunków, bowiem jest to jeden z niewielu komiksów z taką różnorodnością kadrów i warto zwrócić na to uwagę. Poziome, łagodne ramki przechodzą znienacka w pionowe, nieregularne wycinki, by po chwili przekształcić się w tradycyjny układ strony, czyli kilka małych rysunków z lewej strony i jeden długi po prawej. Szaleństwo, od którego można dostać oczopląsu. Najdziwniejsze zaś jest to, że mimo wszystko nie ma problemu z podążaniem za treścią.
Rastry wykorzystane są w niewielkim stopniu jeśli chodzi o cieniowanie ciał, najczęściej pojawiają się w wypełnieniach strojów, rzadziej jako zapychacze tła. W pierwszej chwili można odnieść wrażenie, że manga jest pusta i bezbarwna (o ile można użyć takiego określenia na czarno-biały komiks), ale kiedy tylko porwie nas akcja, przestajemy na to zwracać uwagę.
Tłumaczeniem zajęła się grupa Synthesiss. Typesetting jest zrobiony dobrze i porządnie, a w tekście praktycznie nie znajduje się błędów. Widać, że korekta działa sprawnie (na pewno lepiej niż z Waneko, gdzie mangi cierpią na chroniczny brak poprawności językowej).



Do kogo adresowane jest „Ai wo Utau Yori Ore ni Oborero”? Głównie do młodszych nastolatków, którzy, jak bohaterowie, przeżywają właśnie swoje pierwsze miłości i zauroczenia. Starszy, bardziej doświadczony czytelnik może poczuć się znudzony nerwowością żartów i przewidywalnością pojawiających się sytuacji. Pisząc niniejszą recenzję postanowiłam jad i żółć wypluć do kubeczka, żeby niepotrzebnie nie zniechęcać tych wszystkich, którzy shoujo kochają. Jedynie utwierdziłam się w przekonaniu, że ten gatunek mangi nie jest dla mnie i całkiem prawdopodobne, że nie będę śledzić dalszych losów Mizuki i Akiry.
„Och, co to za uczucie?”, „Nienawidzę go!”, „A jednak go kocham...”, „Nie, proszę... nie całuj mnie...”, „Ach, ach... pocałuj mnie...” - nie, nie. Stanowczo podziękuję w tym miejscu i sięgnę po coś mniej histerycznego. Mimo wszystko wolę, jak takie rozterki przeżywają urokliwi bishouneni :D

Laurefin.



Technikalia
AutorShinjo Mayu
ScenariuszShinjo Mayu
WydawcaShogakukan.
Rok wydania2006
Polskie tłumaczenieSynthesiss
Gatunekkomedia, gender bender, gakuen mono, shoujo
Ilość tomów5
komentarz[18] |

Komentarze do "Ai wo Utau Yori Ore ni Oborero"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.016513 sek. pg: