..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago


Valinor Panic!


Odcinek 10



Po tym wydarzeniu zaczęła ponownie unikać Valiery, jednocześnie czując cały czas bolesną tęsknotę, zimno i pustkę. Spędzała bezsenne noce czekając na jakiś sygnał, wezwanie do Gwiezdnego Ogrodu, lecz nie nadchodziło. Varda przestała pojawiać się wśród elfów.
Nie mogę konkurować z Melianą - ta jedna myśl nawiedzała ją cały czas, nie dając się odpędzić.
Dni mijały, a Elindil nie miała wciąż żadnej odpowiedzi na swe rozterki. Zastanawiała się, co gorsze - przebywanie bez Vardy czy przebywanie z Vardą myślącą o kimś innym i tęskniącą - tak intensywnie. To było pierwsze tak silne uczucie, jakiego elfka zaznała; do tego do najbardziej niezwykłej i nieodgadnionej istoty w Amanie. Noldorka gubiła się w tym wszystkim.
Znalazła w swym bólu ciche porozumienie z równie smutną Amarie, która była daleka od swego normalnego stanu nieco hałaśliwej, vanyarskiej ekspresji. Ostatecznie ona też nie mogła konkurować z Valarem. Obydwie przez cały czas wolny przesiadywały w milczeniu w swej komnacie. Na szczęście dla Elindil niedługo pojawiło się więcej zajęć rzeźbiarskich. Spędzała na nich całe dnie, usilnie koncentrując się na każdym liściu swych drewnianych drzew, aby nie myśleć o kwiatach z Ogrodu.
Pewnego dnia jednak do drzwi pokoju elfek zapukał nieoczekiwany gość. Elindil zerwała się zdumiona. W progu stanęła Ilmare. Przywitała się kurtuazyjnie, po czym rzekła.
- Chciałabym z tobą porozmawiać, Elindil.
Zaskoczona elfka wymieniła z Amarie spojrzenie i wyszła za Maią.
Ilmare zaprowadziła ją do ogrodów, jednej z bardziej oddalonych części. Upewniła się, że nikogo nie ma w pobliżu i wskazała jej najbliższą altankę. Usiadły na okwieconej ławce. Elindil milczała. Widywała Ilmare wiele razy, nigdy jednak nie zamieniła z nią słowa i teraz czuła się dość niezręcznie.
- Jestem przy niej od bardzo dawna... - odezwała się tamta nareszcie. Elindil wyprostowała się gwałtownie.
- Chciałam ci coś opowiedzieć. Uważam, że masz prawo do wyjaśnień.
- Ja... - zaczęła Elindil, ale Ilmare nie dała jej dokończyć.
- Znam Vardę. Może nawet lepiej niż jej się wydaje. Odkąd ty się pojawiłaś, wiele się zmieniło. I jestem ci za to wdzięczna.
Elindil spuściła głowę.
- Cokolwiek to było, to już... - coś stanęło w jej gardle i nie pozwoliło wyrzec słowa koniec. Ilmare patrzyła na nią łagodnie i smutno.
- Powinnam prosić cię o wybaczenie...
Elindil zaskoczona podniosła głowę. Ku większemu zdumieniu ujrzała łzy w oczach Maii.
- Tak - kontynuowała Ilmare.
- Gdyż złożyłam ci na barki ciężar, jakiego, powinnam była wiedzieć, żaden elf nie udźwignie. Ale... - położyła jej rękę na ramieniu, dając jednocześnie znak, aby jej nie przerywała.
- Chcesz poznać historię Meliany, prawda? Opowiem ci ją.
Tak Ilmare zaczęła długą opowieść, ale nie były to tylko słowa. Chwyciła ją za rękę i ukazała jej poprzez osanwe część swoich własnych wspomnień. Przed oczami Elindil zaczęły przesuwać się obrazy sprzed wielu, wielu lat.
Meliana - głos Ilmare był nieobecny - była niezwykłym Maiarem. Świetlista jak Valarowie, ognisty duch tańczący i śmiejący się w Amanie. To z nią Varda stworzyła dobrze znany ci ogród. Były jak dwa płomienie. Po Wielkiej Wojnie to one, wraz z Yawanną i Vaną, odbudowywały lasy, ogrody. W świetle Dwóch Drzew Varda łączyła z nią swą moc i nie tylko... Jak możesz się domyśleć, tworzyła gwiazdy poprzez zjednoczenie. Nie, że nie potrafi tego zrobić sama. Ale połączenie dwóch tak ognistych istot dawało wyjątkowy rodzaj światła...
Ilmare mówiła, a Elindil pogrążała się w wizjach. Dwa Drzewa, śmiech Vardy i kogoś jeszcze, o jasnych włosach prawie do ziemi. Potem...
Potem Meliana zaczęła się zmieniać. Odkąd przebudzili się elfowie, zafascynowała się nimi. Nie zrozum mnie źle - Varda, tak jak wszyscy Valarowie, uwielbiali Pierworodnych. Ale w Melianie zaczęły budzić się pragnienia, jakich nigdy wcześniej nie zaznał żaden Maiar. Wszystko to działo się powoli, ale Meliana oddalała się od nas. Przestała zmieniać się w światło. Mówiła, że ten świat jest dla niej jednostajny i pragnęła czegoś nowego, nieznanego. W końcu oddaliła się od Vardy zupełnie i opuściła Taniquetil. A potem opuściła Aman i udała się do Śródziemia, aby być bliżej elfów. Nawet wtedy, Varda rozumiała ją. Czekała cierpliwie. Obserwowała Melianę tańczącą w lasach nowego kraju w Śródziemiu i choć nie rozumiała jej nowych uczuć, liczyła na to, że prędzej czy później Meliana do niej powróci.
Teraz wizja przed oczami Elindil się zmieniła. Postać Vardy stojącej przed sekundą na tarasie swojej komnaty, którą Elindil już zdążyła poznać, skuliła się gwałtownie. Elindil prawie usłyszała krzyk. Pani Gwiazd osunęła się na ziemię, wpół omdlała, trzęsła się i wyszarpywała przytrzymującej ją Ilmare, której oczami Elindil oglądała to wszystko.
Wizja się rozmyła, a Elindil odetchnęła gwałtownie, z trudem wracając do rzeczywistości.
- Co jej jest? - wargi miała tak zeschnięte, że ledwo zdołała wyszeptać to pytanie.
- To cena za zbyt wielkie połączenie. Z kimś, kto nie był tego godzien - odpowiedziała Maia. Potem milczała długą chwilę, wyraźnie starając się opanować.
Więź z Melianą była tak silna, że Varda czuła to, co czuła Meliana. Tak mocno, jakby były jedną istotą. Meliana tymczasem związała się już z kimś innym. Elwe, Władca Sindarów spotkał ją pewnego dnia w lesie. Opowiadają, że oczarowali się sobą natychmiast i tak Meliana została jego żoną. Zapomniała o wcześniejszej więzi, zerwała ją prawdopodobnie ze swojej strony całkowicie, oddając się doznaniom zupełnie innego rodzaju. Związała ze swoim ciałem tak, jak wiążą się z nim elfowie, wydając na świat potomstwo. Jak już wiesz, Meliana urodziła córkę. A Varda nie potrafi przestać czuć...
W tym momencie głos Ilmare się lekko załamał.
Znów siedziały długą chwilę w milczeniu, a Elindil usiłowała jakoś to wszystko ogarnąć.
- Chcesz powiedzieć... - odezwała się w końcu, bardzo powoli wymawiając każde słowo - że kiedy Meliana rodziła swoją córkę, Pani Gwiazd to czuła...
- Tak - potwierdziła Ilmare, już znowu spokojna.
- To nie wszystko - dodała - Varda czuje każdą silniejszą emocję Meliany, a kiedy ta zbliża się do swego męża... - Ilmare urwała, a oczy Elindil rozszerzyły się ze zdumienia, a może i grozy.
- Ja nie rozumiem! - wybuchnęła - czy Valarowie nie umieją tego kontrolować?
- Powinni - Ilmare uśmiechnęła się do niej teraz.
- Ale Valarowie nie są doskonali, jak to się nieraz elfom wydaje. A Varda jest jednym z najbardziej niespokojnych z nich. Prawdopodobnie potrafiłaby, gdyby mogła przestać... kochać Melianę. Ale dopóki to się nie stanie, nie zerwie tej więzi, obojętnie ile cierpienia jej ona sprawia.
Elindil zesztywniała. Miała wrażenie, jakby kamień zagościł na stałe w okolicach jej serca i gardła, tak, że nie mogła się ani ruszyć, ani mówić. Ilmare zauważyła to. Otoczyła ją opiekuńczo ramieniem i mówiła dalej, znów nieco łamiącym się głosem.
- Bywały spokojniejsze lata, a bywały takie, kiedy Varda szalała. Wtedy zaczęła nas unikać, nie wiedząc, kiedy znów to się zdarzy, np. w samym środku narady z Kręgu Przeznaczenia. Potem znalazła sobie inną metodę na zagłuszenie bólu. Tak, chciała związać się z kimś innym, szukała kogoś, kto wzbudzi w niej silniejsze wrażenia - i trochę się w tym wszystkim pogubiła. Potem zjawiłaś się ty. Na początku myślałam, że będzie tak, jak z wieloma innymi. Powinnam cię była ostrzec. Ale potem zauważyłam u niej pewne zmiany, jakich nie widziałam od lat. Wpuściła cię do ogrodu...
Elindil chciała dodać, że to nie Varda, to ogród sam ją wpuścił, ale Ilmare mówiła dalej, coraz szybciej.
- Spędzała z tobą tyle czasu i traktowała inaczej niż wszystkie inne przedtem. Wydawała się taka szczęśliwa, że pomyślałam, że może tym razem, że może... - Ilmare urwała i zacisnęła mocniej dłoń na jej ramieniu.
- Wybacz mi... powinnam cię była ostrzec. Powinnam była...
Elindil nie była w stanie mówić. Przez kilka minut siedziała całkowicie sztywno, lekko drżąc. Potem jednak wstała, gwałtownie odsuwając rękę Ilmare.
- Valarowie - powiedziała z zaciśniętymi zębami - elfowie są dla nich zabawką, niczym więcej. Nie wystarczająco dobrzy, aby wzbudzić prawdziwe uczucia.
- Elin... - zaczęła Ilmare, ale Noldorka gwałtownie odwróciła się i uciekła.

Elbereth.

komentarz[1] |

Komentarze do "Valinor Panic cz.10"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.018808 sek. pg: