..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia

 

 

 

 

 

 

 

KONWENTY

 >SZUKAJ


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago




- Rytuał nie musi wyglądać tak, jak się tego spodziewano.
Blondynka patrzyła na nią coraz bardziej zdumiona. Altena odpowiedziała jej uważnym spojrzeniem i milczała dłuższą chwilę. Chloe uśmiechnęła się lekko i dodała prawie szeptem.
- Możecie znów spróbować nas zabić - Mireille zacisnęła dłoń na torebce - tyle, że wówczas jako Noir przestaniecie istnieć.
Kirika i Mireille spojrzały na siebie zdezorientowane.
- Noir istnieje TYLKO jako Ramię Soldat. Bez nas, beze mnie... cały świat zacznie was ścigać za wszystkie popełnione morderstwa i nie ma takiego kraju, w którym mogłybyście się ukryć. Prędzej czy później.. ktoś was znajdzie.
- Jako Noir możecie wszystko - dodała Chloe prawie wesoło.
- Czy zdajecie sobie sprawę, że Soldat od tysiąca lat wpływało na losy tego świata? Że byliśmy przy narodzinach i życiu waszych rodziców, potem was... Jesteście naszymi dziećmi. Wiedzą o tym wszyscy, włącznie z tymi, którzy teraz pragną was zabić.
- Kto chce nas zabić? - spytała Kirika.
- Ci, którzy pragnąc zachować władzę nie zgadzali się na Grand Retour.
- Człowiek, który kilka miesięcy temu wysłał cię, byś mnie zabiła, nie żyje.
- Wiem - odparła Mireille - nie było trudno się tego domyśleć.
- Więc teraz - czego właściwie od nas chcesz?
- Jak mówiłam, chronić was, Mireille. Jesteście w najbezpieczniejszym miejscu na świecie, i pragnę, byście pozostały tu do czasu aż zniszczymy naszych wrogów.
Korsykanka wyglądała, jakby na moment straciła oddech.
- Mamy TU zostać?
- Dokładnie! - Chloe wyszczerzyła się do Kiriki.
- To śmieszne! - wybuchła Mireille. - Nawet jeśli to prawda, to, to wszystko jest bez sensu. Nigdy nie uciekałyśmy przed tymi, którzy chcieli nas zabić i zawsze potrafiłyśmy sobie z tym poradzić. Poza tym sama myśl, że miałabym zostać TUTAJ... Kiriko, idziemy - odsunęła gwałtownie krzesło. Chloe zmarszczyła brwi, Kirika obróciła się niepewnie.
- Nie zatrzymam was... - powiedziała łagodnie Altena. - Lecz nie wiem, czy zdołam was ochronić przed całym światem... który wie, gdzie was znaleźć. - Mireille zatrzymała się przed drzwiami.
- Taa... od ciebie.
- Nie - wydawało się, że nic nie jest w stanie zmącić spokoju Alteny.
- Wie to od tych, którzy pragnęli, abyś zabiła mnie. Możesz mi nie ufać - Korsykanka obruszyła się, prawie wybuchając śmiechem. - Lecz czy zaryzykujesz? Życie swoje i Kiriki? Czy nie zdziwiło was, że od kilku miesięcy nie dostałyście ani jednego zlecenia?
- Dość tego! - Mireille do reszty straciła panowanie nad sobą. - Śledzisz nas, usiłujesz zastraszyć, nie pozwolę na to! - wyciągnęła pistolet. Chloe skoczyła i zasłoniła sobą Altenę.
- Mireille, nie! - Kirika chwyciła ją za ramię.
- Wychodzimy! - Korsykanka nie spuszczając ich z linii strzału otworzyła drzwi i przepuściła Kirikę.
Dopadły wyjścia i puściły się biegiem w stronę winnic.
- Na... pewno... gdzieś tu... są ... jak ostatnio... - zdyszana Kirika nerwowo rozglądała się po krzakach. Jednak nikt ich nie ścigał. Biegły przez około pół godziny, winogronowe krzewy się skończyły, ustępując skałom. Skryły się za jedną i zatrzymały, by odpocząć.
- Nie... gonią nas? - Mireille usiadła na ziemi usiłując odzyskać oddech. Kirika kiwnęła głową.
Ostrożnie wyjrzały zza skały. Pole winnic nad nimi wyglądało spokojnie i niewinnie, żywej duszy naokoło. Tylko upalna dotąd pogoda wyraźnie zaczęła się psuć. Wraz ze zmierzchem nadciągnęły burzowe chmury i od strony gór dobiegł je pomruk grzmotu.
- No ładnie, zaraz zacznie lać - powiedziała Mireille. Ubrana była w letni płaszcz i zaczynało być jej chłodno. Kirika miała na sobie polar, który jednak nie wydawał się nieprzemakalny. Spojrzała na nią z wahaniem.
- Musimy poszukać schronienia.
- Gdzie? Tu nie ma żadnych hoteli. Ani autobusy nie jeżdżą... A nasze rzeczy są TAM. Mireille obejrzała się w kierunku, gdzie zaczynały się winnice. Usiadła zrezygnowana. Jakby w odpowiedzi spadła na nią pierwsza ciężka kropla deszczu.
- A jeśli... one mówią prawdę? - powiedziała nagle Kirika. Na jej swetrze powoli zaczynały pojawiać się kolejne krople. Mireille zmarszczyła brwi.
- To kolejna gra. Nie mam zamiaru brać w niej udziału.
- Ale... - Kirika spuściła głowę.
- Co? Chcesz tam wracać?
- Wydają się... nie chcą nas zabić. Ani mnie ani... ciebie.
- Tak.. - zgodziła się blondynka - Wyraźnie czegoś od nas chcą. Tylko czego?
- Soldat prowadzą wewnętrzną wojnę.
- I każda strona chce nas.
- Tak czy inaczej ta, która zwycięży będzie nas ścigać.
Mireille milczała. Przed jej oczami ponownie stanął korytarz korsykańskiej willi. I mała dziewczynka z pistoletem. Z tym, że teraz pamiętała jej twarz. Ta twarz patrzyła teraz na nią szeroko otwartymi oczami, a krople deszczu spływały już strugami po policzkach.
- Mireille? - Kirika nieśmiało przysunęła się bliżej.
Blondynka objęła ją ramieniem.
- Zimno?
Kirika kiwnęła nieznacznie głową.
- Chcesz tam wracać?
Milczenie.
- Przynajmniej dowiemy się, o co im chodzi.
Kirika kiwnęła głową.
Powoli wyszły zza skały i obejmując się wpół skierowały się z powrotem w stronę winnicy.

Elbereth.




strony: [1] [2] [3]
komentarz[66] |

Komentarze do "Noir seria druga, odcinek 27"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Viol
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


>POLECAMY!


      Sonda
   Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

      Top 10

      Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

      ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.026236 sek. pg: