Black Lagoon

Azja Południowo-Wschodnia większości z nas kojarzy się w następujący sposób: raj na ziemi, piękne plaże, ciepła woda, drinki na życzenie. Jednym słowem żyć, nie umierać. A co powiecie na to samo miejsce, w którym potyczki między gangami to codzienność, każdego dnia do morza wyrzucani są martwi mafiozo i gdzie siostry zakonne zajmują się nielegalną sprzedażą broni oraz narkotyków? A co powiedzielibyście na to, gdyby w środku tego wszystkiego pojawił się poczciwy, japoński handlowiec?



Roanapra - w dużym skrócie można powiedzieć, że jest to miasto, o którym zapomniał Bóg. Przemyt kwitnie, Kartel czy Triada się bogaci, policja została dawno przekupiona. Nie ma nikogo, kto przeżyłby tutaj nie stosując przy tym całej gamy brudnych sztuczek, ani morderstw mniej, lub bardziej przypadkowych. W tym oto mieście działa na zlecenie "firma" Black Lagoon. Porwanie? Dostarczenie niebezpiecznego towaru? Żaden problem - za odpowiednią cenę możesz mieć wszystko. A zajmują się tym 3 osoby: Dutch - czarnoskóry pilot torpedowca, Levy "Dwuręczna" - mistrzyni w posługiwaniu się bronią palną oraz Benny - haker. Nie byłoby się czemu przyglądać, gdyby nie kolejne zlecenie - przejęcie towaru z japońskiego statku. Sprawa wygląda na poważną, główny zakładnik - Okajima Rokuro zostaje postawiony przed faktem dokonanym. Jako przykładny japoński pracownik powinien w takiej sytuacji dla dobra firmy zniknąć, w celu uniknięcia kompromitacji. Zresztą dyrekcja jego firmy już załatwiła mu pogrzeb. Co zrobi, pozbawiony przyszłości w Japonii?
W wielkiej desperacji stwierdza, że ma dość swojego dawnego życia, w którym był poniżany przez wyżej usytuowanych. Gdy dodamy do tego syndrom sztokholmski, pojawia się nam sylwetka zdesperowanego Japończyka, który... decyduje się na nowe życie z "Black Lagoon Company". Jak wiadomo początki zawsze bywają trudne...

Jak sami widzicie fabuła prezentuje się dość oryginalnie. Mamy tu do czynienia ze świetnym przełamaniem japońskich stereotypów. Tak więc Ci, którzy widzieli chociażby "Haruhi Suzumiya no Yuutsu" wiedzą, czego się można spodziewać. Czwórka głównych bohaterów prezentuje się bardzo ciekawie. Dutch nigdy nie traci zimnej krwi, sprawia wrażenie bardzo spokojnego człowieka, choć może równie spokojnie zabijać. Natomiast jedną z nielicznych osób, która nie zdegradowała się w Roanaprze jest Benny, sprawiający wrażenie najnormalniejszego i najbardziej humanitarnego. Jego przeciwieństwem zdecydowanie jest Levy, dziewczyna z trudną przeszłością, dla której zabijanie to czysta przyjemność. Rokuro zaś, przezwany później "Rock", to bohater rozdarty między dwoma światami - "dobrym" - Japonią, i tym "złym" - Roanaprą. Ponadto przez jego łagodne usposobienie ciężko powiedzieć, aby pasował bardzo do grupy przestępczej. Reszta postaci również mi się podoba - mamy okrutną pokojówkę, naćpanego Irlandczyka, kobietę - rzeźnika, dzieci, które zostały nauczone zabijania w okrutny sposób, czy też Azjatkę biegłą w posługiwaniu się bronią białą - Wszystko to sprawia, że w każdym odcinku pojawiają się nowi, oryginalni bohaterowie. Mają oni własną historię i własne motywy postępowania, tak więc wszystko jest dopracowane i z reguły logiczne - z reguły bo zdarzają się wyjątki.